W szpitalu w Siemianowicach Śląskich zmarł kolejny górnik poparzony po wybuchu metanu w kopalni "Borynia". To już szósta ofiara katastrofy. Zmarły miał 44 lata. W górnictwie przepracował ponad 20 lat. Miał żonę, osierocił troje dzieci.
Mężczyzna miał poparzone m.in. drogi oddechowe. W czwartek jego stan. Podobne obrażenia ma jego pięciu jego kolegów, chociaż ich stan, mimo, że utrudnia leczenie, lekarze określają jako stabilny.
Do zapalenia i wybuchu w kopalni doszło 4 czerwca późnym wieczorem 900 m pod ziemią. Na miejscu zginęło czterech górników. Kolejny zmarł w szpitalu. 18 innych zostało rannych.
Okoliczności wypadku bada specjalna komisja Wyższego Urzędu Górniczego i prokuratura. W kopalni trwa budowa tam przeciwwybuchowych, które odizolują rejon wypadku od pozostałej części kopalni ze względu na zagrożenie pożarowe.
W piątek w kopalni zbierze się kopalniany zespół ds. zagrożeń, poszerzony o ekspertów. Mają on zdecydować o dalszych działaniach w wyrobisku. Część specjalistów skłania się do zalania tego rejonu wodą, co jednak mogłoby utrudnić wizję lokalną i wyjaśnienie przyczyn katastrofy.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24