Do komendy w Jastrzębiu Zdroju (woj. śląskie) zgłosili się dwaj młodzi mężczyźni, którzy zgodnie donieśli, że... włamali się do automatu do gier. Rabusie przyznali, że ukradli z maszyny kilkaset złotych, a na policję przyszli, bo bali się pokrzywdzonego. Właściciel automatu rozpoznał ich na monitoringu, dzwonił i żądał zwrotu gotówki. Teraz grozi im do 10 lat więzienia.
Mężczyźni zgłosili się na policję na początku miesiąca i przyznali do włamania w jednym z lokali na Osiedlu Przyjaźń.
- Funkcjonariusze najpierw musieli potwierdzić informację o włamaniu. Okazało się, że straty to nie kilkaset, a kilka tysięcy złotych, bo zniszczeniu uległa też maszyna do gier - mówi tvn24.pl Magdalena Szust z Komendy Miejskiej Policji w Jastrzębiu Zdroju.
Pokrzywdzony chciał za dużo pieniędzy
Jak relacjonuje Szust, właściciel automatu rozpoznał mężczyzn na nagraniu z monitoringu, zdobył ich numery telefonów i kilkakrotnie do nich dzwonił, żądając zwrotu gotówki i naprawy poniesionych strat. Jastrzębianom się to nie spodobało. Ich zdaniem straty, które wyrządzili, nie były tak wysokie, jak podawał poszkodowany.
O dalszym losie mężczyzn zdecyduje teraz sąd. Za kradzież z włamaniem zatrzymanym grozi do 10 lat więzienia.
Autor: jsy//kv/zp / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24