Funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który wpadł na gorącym uczynku podczas przyjmowania korzyści majątkowej, trafi za kratki aresztu tymczasowego - taką decyzję podjął stołeczny sąd.
O bezprecedensowej sytuacji w historii polskich służb specjalnych wiadomo bardzo niewiele. Informacjami nie chce dzielić się nadzorująca śledztwo stołeczna prokuratura apelacyjna, jak i Centralne Biuro Antykorupcyjne. - Potwierdzam, że zapadła decyzja o tymczasowym aresztowaniu na okres trzech miesięcy - powiedział portalowi tvn24.pl zastępca prokuratora apelacyjnego nadzorujący pion przestępczości zorganizowanej i korupcji Waldemar Tyl. Dziennikarzom śledczym portalu tvn24.pl udało się ustalić, że funkcjonariusz wpadł na gorącym uczynku, gdy przyjmował “drogie gadżety elektroniczne”. Zdążył jeszcze zażądać w przyszłości gotówki, gdy zatrzymali go agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Całą sytuację monitorowali już od dłuższego czasu. Dopiero po fakcie zatrzymania funkcjonariusza ABW informację przekazano do centrali i do samego szefa tej największej służby specjalnej - Dariusza Łuczaka.
Już kilkanaście godzin później podjął on decyzję o wydaleniu funkcjonariusza, kierując się “ważnym interesem służby”. Wiadomo, że zatrzymany mężczyzna pracował od niemal czterech lat w płockiej delegaturze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Trafił tam z policyjnego Centralnego Biura Śledczego. Nie wiadomo, czy zyskał już uprawnienia emerytalne. Ale nawet jeśli tak się stało, to zgodnie z ustawą nigdy nie zostanie mu wypłacona. Podobnie, jeśli otrzymał kiedykolwiek mieszkanie służbowe - straci je. Najprawdopodobniej jest to dopiero trzeci przypadek w historii Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, gdy funkcjonariusz trafia za kratki. Poprzednio dotyczyło to dwóch funkcjonariuszy z łódzkiej delegatury, którzy uwikłali się w relacje ze zorganizowaną przestępczością. Wtedy na ich trop trafili policjanci z łódzkiej komendy wojewódzkiej. Jednak ten funkcjonariusz jako pierwszy wpadł na przyjmowaniu korzyści majątkowej.
Zarzuty
Za czyny zarzucone zatrzymanemu w środę byłemu już funkcjonariuszowi ABW grozi do 10 lat więzienia. Przedstawione zarzuty dotyczą art. 230 par. 1 i 228 par. 3 kodeksu karnego.
Pierwszy, zwany płatną protekcją, głosi: "Kto, powołując się na wpływy w instytucji państwowej, samorządowej, organizacji międzynarodowej albo krajowej lub w zagranicznej jednostce organizacyjnej dysponującej środkami publicznymi albo wywołując przekonanie innej osoby lub utwierdzając ją w przekonaniu o istnieniu takich wpływów, podejmuje się pośrednictwa w załatwieniu sprawy w zamian za korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8". Drugi stanowi: "Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę za zachowanie stanowiące naruszenie przepisów prawa, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10".
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl), Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24