Solidarna Polska najprawdopodobniej złoży wniosek o powołanie sejmowej komisji śledczej, która miałaby na celu ustalenie wpływu Gromosława C. na decyzje prywatyzacyjne podejmowane za rządów Platformy Obywatelskiej. Jak poinformował tvn24.pl rzecznik klubu SP Patryk Jaki, najprawdopodobniej stanie się to w przeciągu kilku najbliższych dni.
Jak mówi jeden z polityków SP, celem komisji byłoby zbadanie "jak ścisłe i dalekie kontakty miała rządząca Platforma Obywatelska z osobą podejrzaną o poważne przestępstwa korupcyjne, które dotyczą ściśle prywatyzacji". - Bez ustalenia tego związku, pod znakiem zapytania stoją prywatyzacje największych spółek, które poszły pod młotek za rządów PO - podkreśla polityk.
PO: Inicjatywa wyłącznie medialna
- Inicjatywa klubu Solidarna Polska jest tylko i wyłącznie inicjatywą medialną, nastawioną na promocję partii, a nie na realne działania - uważa polityk PO Paweł Olszewski. Przekonuje, że zarzuty, które ciążą na Gromosławie C., nie dotyczą okresu, w którym rządziła Platforma Obywatelska.
Zdaniem Olszewskiego, nie ma najmniejszego sensu, aby obecnie powoływać komisję śledczą. Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadzi postępowania, takie postępowanie prowadzi także prokuratura. Powoływanie komisji w chwili obecnej byłoby utrudnianiem tego postępowania - powiedział poseł PO.
Gromosław C. z zarzutami
We wtorek katowicka prokuratura zatrzymała pięć osób w śledztwie dotyczącym korupcji przy prywatyzacji PLL LOT i Stoen. Wśród nich - byłego szefa UOP gen. Gromosława C., który usłyszał już zarzuty związane z prywatyzacją warszawskiego dystrybutora energii.
- Udało się uzyskać materiały wskazujące na to, że grupa osób, przy współudziale osób działających w Ministerstwie Skarbu, w latach 1998-2004 podejmowała działania korupcyjne zmierzające do przeprowadzenia tych prywatyzacji - informował rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach prok. Leszek Goławski.
Według niego zatrzymany w sprawie b. szef UOP Gromosław C. usłyszał zarzut przyjęcia korzyści majątkowej i "prania pieniędzy" w kwocie około 600 tys. euro, co miało polegać na przelewaniu tych pieniędzy przez różne rachunki bankowe, przy prywatyzacji STOEN. Goławski potwierdził w czwartek, że zatrzymania i zarzuty były możliwe dzięki pomocy prawnej, o jaką strona polska zwróciła się m.in. do Szwajcarii, Lichtensteinu i innych państw.
Źródło: tvn24.pl, PAP