Nie ma miejsca dla sędziów złodziei w polskim sądownictwie - oznajmił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Odniósł się do piątkowej decyzji Sądu Najwyższego, który złagodził karę wobec sędziego obwinionego o to, że ukradł ze sklepu element wkrętarki. Minister zapowiedział projekt zmian w przepisach dotyczących usuwania sędziów z zawodu.
W piątek Sąd Najwyższy w sprawie dyscyplinarnej szczecińskiego sędziego obwinionego o to, że ukradł ze sklepu element wkrętarki, wymierzył karę obniżenia wynagrodzenia o 20 procent na okres dwóch lat. Tym samym SN zmienił wyrok sądu pierwszej instancji wydalający sędziego z zawodu.
- Nie mogłem uwierzyć w to, że Sąd Najwyższy w stosunku do sędziego, który dopuścił się zwykłej kradzieży, można powiedzieć takiej bezczelnej kradzieży w jednym z hipermarketów w połowie 2016 roku, zastosuje niezwykle łagodną interpretację prawa i cofnie wyrok pierwszej instancji, który usuwał tego sędziego z zawodu - powiedział Ziobro.
- Nie toleruję i nie akceptuję tego rozstrzygnięcia i takich rozstrzygnięć - podkreślił.
"Nie ma miejsca dla sędziów złodziei w polskim sądownictwie"
Ziobro uważa, że "musimy podnieść standardy zawodowe sędziów w Polsce, musimy skończyć z myśleniem ludzi, którzy traktują się jak nadzwyczajną kastę, którzy stawiają się ponad prawem".
- Dlatego też chciałbym zapowiedzieć po wczorajszym bulwersującym rozstrzygnięciu Sądu Najwyższego, że w najbliższym czasie przedstawię projekt zmian w ustawie o sądach powszechnych, który spowoduje, że niejako automatycznie z mocy ustawy tego rodzaju sędzia będzie eliminowany z zawodu - zapowiedział minister. Podkreślił, że "nie ma miejsca dla sędziów złodziei w polskim sądownictwie".
Dodał, że "to, co się stało w tej sprawie, uzasadnia powołanie Izby Dyscyplinarnej, która wzbudziła taką niechęć, agresję i obrazę w środowisku części sędziów, którzy uważają się za nadzwyczajną kastę".
Zgodnie z nową ustawą o Sądzie Najwyższym Izba Dyscyplinarna ma rozpatrywać skargi obywateli na nieprawidłowości w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości.
Kiedy projekt?
Pytany, w jakim czasie zostanie przygotowany projekt nowelizacji, minister sprawiedliwości odpowiedział, że w piątek poprosił wiceministra Marcina Warchoła, żeby "natychmiast powołał wąski roboczy zespół, który będzie nad sprawą pracował".
- Nowelizacja jest związana z koniecznością zasięgnięcia opinii, ponieważ zawsze przygotowując zmiany w prawie sięgamy do opinii prawno-porównawczych, szukamy rozwiązań, jakie funkcjonują w innych krajach, aby byś bogatsi o to doświadczenie, przemyślenie, już rozwiązania, które rozwiązują w praktyce w innych krajach - tłumaczył.
- Trwają też prace koncepcyjne nad tym rozwiązaniem. Powstała nawet już pierwsza wersja naszej propozycji - powiedział.
Obwiniony o kradzież elementu wkrętarki
Sędzia Sądu Okręgowego w Szczecinie Paweł M. był obwiniony o popełnienie wykroczenia stanowiącego jednocześnie "przewinienie dyscyplinarne - uchybienie godności urzędu" polegające na tym, że 30 czerwca 2016 r. w sklepie w Szczecinie dokonał kradzieży mienia w postaci "przegubowego łącznika wkrętarki z pinem na kwotę nie większą niż 95,29 zł". Obrona sędziego wskazywała, że 95 zł kosztował cały zestaw elementów do wkrętarki, zaś "łącznik" będący przedmiotem sprawy był wartości około 8 zł.
W listopadzie zeszłego roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku jako sędziowski sąd dyscyplinarny pierwszej instancji wymierzył sędziemu M. karę wydalenia z zawodu. Jak wskazywał wówczas gdański sąd, sędzia powinien zawsze kierować się zasadami uczciwości, godności, honoru, poczucia obowiązku oraz przestrzegać dobrych obyczajów. "Nie ulega wątpliwości, że zachowanie obwinionego naruszyło powyższe zasady. (...) Nie budzi wątpliwości, że popełnienie kradzieży przez sędziego godzi też w autorytet wymiaru sprawiedliwości" - uzasadniał wówczas SA.
Od listopadowego wyroku SA odwołała się do Sądu Najwyższego - jako sędziowskiego sądu dyscyplinarnego drugiej instancji - obrońca sędziego.
Uzasadnienie Sądu Najwyższego
W piątek zapadł wyrok Sądu Najwyższego. W uzasadnieniu orzeczenia sędzia Katarzyna Tyczka-Rote wskazała, że SN uwzględnił zarzut odwołania dotyczący "rażącej niewspółmierności wymierzonej kary".
- Przy ocenie według aktualnych stawek wynagrodzenia obwiniony za ten czyn, za który każdy inny obywatel zapłaciłby 100 złotych mandatu, zapłaci około 50 tysięcy złotych. Wydaje się, że taka sankcja jest sankcją adekwatną i bardziej dostosowaną do charakteru czynu - powiedziała sędzia SN.
- Sędzia niewątpliwie powinien odpowiadać w sposób dużo surowszy, ponieważ jego obowiązki moralne są znacznie większe i oczekiwania wobec niego są znacznie większe - przyznała sędzia Tyczka-Rote. Jak dodała, "nie znaczy to jednak, żeby można było pominąć sytuację osobistą i przede wszystkim dotychczasowe postępowanie sędziego, te 20 lat jego służby".
Autor: js/mtom / Źródło: PAP, TVN24