Mecenas Andrzej Zielonacki uzyskał we wtorek pozytywną opinię sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka jako kandydat na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Zajmie miejsce wiceprezesa Trybunału Stanisława Biernata, którego kadencja upływa 26 czerwca.
Sejm ma głosować nad wyborem nowego sędziego TK w piątek. Za pozytywnym zaopiniowaniem Andrzeja Zielonackiego - zgłoszonego przez klub PiS - opowiedziało się 14 posłów komisji, trzech było przeciw.
Zielonacki (rocznik 1954 r.) to doktor prawa, od 1992 r. prowadzi w Poznaniu kancelarię adwokacką.
"Moje sympatie polityczne są określone"
Podczas posiedzenia posłowie opozycji zadawali mu wiele pytań, m.in. o kwestie światopoglądowe i o sympatie polityczne.
- Poglądy mam konserwatywne - odpowiadał kandydat, który podkreślał, że małżeństwo to "fundament społeczeństwa". - Ustrojodawca przesądził, co to jest małżeństwo: że to związek mężczyzny i kobiety - mówił.
- Uważam, że regulacja heteroseksualnych związków faktycznych jest niezasadna - oświadczył.
Wyjaśnił, że to mężczyzna i kobieta decydują, czy chcą zawrzeć małżeństwo, czy żyć w wolnym związku. - To jest ich wola - powiedział Zielonacki. Według niego, regulacja prawna związków faktycznych mogłaby być "wbrew ich woli". Jego zdaniem, także związki homoseksualne nie powinny podlegać regulacji.
- Moje sympatie polityczne są określone - powiedział Zielonacki. Jego zdaniem, żaden sędzia nie powinien wypowiadać się publicznie w kwestiach politycznych i on sam nie będzie tak czynił.
- Mogę zapewnić, że niezależnie od sympatii politycznych, sędzia Trybunału Konstytucyjnego jest od tego, by badać zgodność ustawy (z konstytucją - red.) niezależnie od tego, jaka większość ją uchwaliła - oświadczył.
- Jako adwokat swoje poglądy zostawiałem na wieszaku w kancelarii – powiedział, deklarując że tak samo będzie czynił jako sędzia TK. - Szanuję każdego człowieka – zaznaczył.
- Nie byłem nigdy członkiem żadnej partii. Nigdy moim mocodawcą nie była partia ani nigdy moje usługi nie były finansowane przez partię - dodał kandydat. - Nigdy nie wykonywałem żadnych czynności dla służb specjalnych - oświadczył.
Kandydat przed komisją
Zadeklarował, że w przypadku wyboru do TK nie zamierza być dalej członkiem Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu. - Podpisywałem jego oświadczenia, takie są moje poglądy - zaznaczył Zielonacki. - Moja aktywność w tym klubie była stosunkowo nieduża - podkreślił.
Opozycja podkreślała, że oświadczenia AKO popierały m.in. program wyborczy PiS, ideologię gender uznawały za mającą na celu "planowe niszczenie podstaw cywilizacji", a homoseksualizm - za "anomalię".
Kamila Gasiuk-Pihowicz (N), która podczas posiedzenia komisji zadawała najwięcej pytań, indagowała kandydata m.in. o to, czy toczy się wobec niego postępowanie dyscyplinarne w adwokaturze. - Nie toczy się żadne postępowanie w stosunku do mnie, ale w sprawie mnie dotyczącej, ze skargi - odparł Zielonacki. - Uważam, że sprawa ta zostanie w ciągu kilku dni pozytywnie załatwiona - dodał adwokat.
Nie odpowiedział zaś na pytania posłanki, czy prawo łaski może dotyczyć tylko prawomocnie skazanych, czy premier może nie publikować wyroków Trybunału oraz czy prezydent może nie przyjąć ślubowania od sędziów TK. Tłumaczył, że Trybunał Konstytucyjny "może jeszcze się wypowiadać w tych kwestiach". - Nie będę komentował wyroków Trybunału - dodawał.
Arkadiusz Mularczyk (PiS) mówił, że ktoś, kto był tak długo adwokatem, dysponuje wiedzą predestynującą do TK.
Kandydat PiS
Zielonacki w 1976 r. ukończył prawo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza; rozpoczął pracę w Instytucie Nauk Prawnych PAN. W 1981 r. obronił doktorat pt. "Zawarcie małżeństwa". W latach 1981-83 odbył aplikację sądową w Sądzie Wojewódzkim w Poznaniu zakończoną egzaminem sędziowskim. W tym samym roku zdał egzamin radcowski i poza pracą w PAN wykonywał do 1991 r. zawód radcy prawnego. W 1989 r. uzyskał wpis na listę adwokatów. Na Krajowym Zjeździe Adwokatury w 2016 r. został wybrany na członka Wyższego Sądu Dyscyplinarnego. Jest też arbitrem Sądu Arbitrażowego Izb i Organizacji Gospodarczych Wielkopolski.
Obecnie w 15-osobowym TK jest - poza Biernatem, urlopowanym do końca jego kadencji - sześcioro sędziów wybranych przez Sejmy poprzednich kadencji: Leon Kieres (koniec jego kadencji przypada w 2021 r.), Małgorzata Pyziak-Szafnicka (koniec kadencji w 2020 r.), Stanisław Rymar (koniec kadencji w 2019 r.), Piotr Tuleja (koniec kadencji w 2019 r.), Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz (koniec kadencji w 2019 r.) i Marek Zubik (koniec kadencji w 2019 r.).
W Trybunale jest też ośmioro sędziów wybranych przez obecny Sejm - jako kandydaci PiS. Są to Julia Przyłębska (prezes TK), Piotr Pszczółkowski, Mariusz Muszyński, Lech Morawski, Henryk Cioch, Zbigniew Jędrzejewski, Michał Warciński i Grzegorz Jędrejek.
"Sędziowie dublerzy"
Wątpliwości części prawników budzi fakt, że wśród sędziów Trybunału Konstytucyjnego są trzej tak zwani sędziowie dublerzy, wybrani głosami PiS w grudniu 2015 r. na prawomocnie obsadzone już miejsca - Henryk Cioch, Lech Morawski i Michał Warciński.
Opozycja zarzucała m.in. sędziemu Morawskiemu, że jego wypowiedzi "pokazują prawdziwą twarz części PiS-owskiej Trybunału Konstytucyjnego". Chodziło o wystąpienie sędziego na Uniwersytecie w Oksfordzie. Morawski 9 maja był gościem konferencji, na której mówił m.in., że "czołowi polscy politycy są skorumpowani".
Autor: mw//plw / Źródło: PAP