Zgorzelec wytrzymał. Fala kulminacyjna na Nysie Łużyckiej oszczędziła centrum miasta, zalewając głównie przedmieścia. Ale mieszkańcy z niepokojem patrzą na rzekę, której poziom znów się podniósł o kilka centymetrów. Władze zniszczonej Bogatyni apelują o pomoc. Prądu pozbawionych tam jest ok. czterech tysięcy mieszkańców.
Fala kulminacyjna dotarła do Zgorzelca w sobotę po 23.00 i zalała Przedmieście Nyskie i Bulwar Grecki. Pozostała część miasta, w tym centrum ocalała, gdyż jest położona jest wyżej.
Zalane zostały m.in. zakłady 22 Lipca, produkujące drobną konfekcję (zakład kupił niedawno nowe maszyny), stacja paliw i wyremontowane zaledwie trzy lata temu kamienice. W sumie zalanych zostało 35 budynków, ponad 120 osób zostało ewakuowanych. - Sytuacja jest opanowana, służby mundurowe czuwają nad bezpieczeństwem. Ewakuują ludzi i dostarczają żywność - powiedział burmistrz Zgorzelca Rafał Gronicz. Po północy woda zaczęła opadać, ale w niedzielę rano mieszkańcy znów z niepokojem zaczęli patrzeć na rzekę, gdyż jej poziom podniósł się o kilka centymetrów. Po południu woda znów zaczęła opadać.
Według wicestarosty Jerzego Zagajskiego, miasto jest dobrze zaopatrzone i przygotowane na walkę z usuwaniem skutków powodzi. - Mamy żołnierzy, są strażacy z Wrocławia, jesteśmy przygotowani - powiedział. Woda, która zalała Zgorzelec, pochodzi z pękniętego zbiornika Niedów Elektrowni Turów. - Nikt nie spodziewał się, że tama zostanie przerwana - przyznaje Zagajski.
Bogatynia prosi o pomoc
Od Zgorzelca jeszcze bardziej ucierpiała 18-tysięczna Bogatynia. Tam zostało całkowicie zniszczonych 30 kilometrów trakcji energetycznej. Według danych na godzinę 16. prądu pozbawionych jest ok. czterech tysięcy mieszkańców. Naprawianie szkód ma potrwać do sześciu dni.
Burmistrz miasta Andrzej Grzmielewicz zaapelował do wszystkich o pomoc. - Moje miasto zostało zniszczone. Proszę o każdą pomoc, przede wszystkim o chleb i wodę - mówił późnym wieczorem w sobotę Grzmielewicz. Żywność ma być dostarczana do miasta amfibiami, bo dojazd do Bogatyni wciąż nie jest możliwy.
Grzmielewicz prosił również, by przynosić koce, i produkty żywnościowe do dawnej szkoły SP3, gdzie mieści się sztab pomocowy dla ewakuowanych mieszkańców.
Miller: Nie wszyscy dali wiarę prognozom
O 4 rano w Zgorzelcu pojawił się szef MSWiA Jerzy Miller. Wraz z Rafałem Jurkowlańcem, wojewodą dolnośląskim wziął udział w posiedzeniu sztabu kryzysowego. Po podkreślał, że sytuacja na Dolnym Śląsku powoli się stabilizuje, sprzyjać będzie też pogoda. - W najbliższym tygodniu będzie umiarkowanie padać - powiedział szef MSWiA, i podkreślił, że powoli obniża się poziom rzek.
Przypomniał, że służby wojewody dolnośląskiego już w południe w piątek informowały wszystkie powiaty o prognozie pogody. - Niestety, ta prognoza się sprawdziła. Może tylko nie wszyscy dali wiarę tej prognozie - stwierdził szef MSWiA.
Minister przyznał, że najtrudniejsza sytuacja jest w Bogatyni - 18-tysięcznym mieście, które zostało zalane przez wodę z rzeki Miedzianki i całkowicie odcięte od świata. Wymaga ono odbudowy. Wielu mieszkańców w kilka sekund straciło dorobek życia. Poszkodowani podkreślają, że nie pamiętają tak dużej wody.
Numer telefonu, pod którym można uzyskać informacje jak pomóc mieszkańcom Bogatyni: (075)7730122. Potrzeba żywności, przede wszystkim chleba i wody. Pomoc dla Bogatyni
- Bogatynia nie ma ani jednego mostu, zrujnowana jest infrastruktura. Brakuje wody, są ograniczenia w dostawie prądu - powiedział Miller. I dodał: - Pan burmistrz oczekuje, że będzie sześć cystern, które będą dostarczały wodę pitną dla mieszkańców. Nasze szacunki wskazują, że tych cystern jest potrzebnych więcej. W chwili obecnej kompletujemy większą liczbę cystern - tak, aby mieszkańcy mieli na bieżąco dostarczaną wodę.
Szef MSWiA poinformował, że trzeba zrekonstruować zbiornik na rzece Witka, który służył miejscowej elektrowni - Funkcjonowanie elektrowni nie jest jednak zagrożone - zapewnił minister.
Numer telefonu, pod którym można uzyskać informacje jak pomóc mieszkańcom Bogatyni: (075)7730122
Dolny Śląsk zalany
Na Dolnym Śląsku ucierpiały też małe miejscowości: Markocice, Porajów, Opolno i Kopaczów. Ewakuowano mieszkańców miejscowości Radomierzyce, leżącej pomiędzy Bogatynią a Zgorzelcem.
W miejscowości Lwówek Śląski, podtopionych jest kilka budynków oraz piwnic. Zalana została droga krajowa nr 297. W miejscowości Jawor na skutek przelania się studzienek kanalizacyjnych na terenie miasta, podtopieniu uległo kilkadziesiąt domów i sklepów. Podtopione zostały także Kamienna Góra, Rędziny, Wieściszowice, Sędzisław i Marciszów. Wylały potoki Zimna Woda i Sierniawa. Trudna sytuacja jest również w miejscowości Leśna i w Gryfowie Śląskim.
Jak informuje centrum zarządzania kryzysowego Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, podtopieniami zagrożone są również miejscowości w powiecie kamiennogórskim. Miejscowościom: Kamienna Góra, Rędziny, Wieściszowice, Sędzisław i Marciszów zagraża woda z potoków Zimna Woda i Sierniawa.
Trudna sytuacja w Szczecinku
Bardzo trudna sytuacja była również w Szczecinku w woj. zachodniopomorskim. Zalany został m.in. odcinek ulicy w ciągu drogi krajowej nr 11 z Kołobrzegu do Bytomia. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaleca omijanie Szczecinka. Andrzej Wdowiak, prezes spółki Wodociągi i Kanalizacja w Szczecinku powiedział PAP, że choć sieć kanalizacyjna jest drożna, napływa tak dużo wody, że rury nie są w stanie jej odprowadzać. Przez szczecinecką oczyszczalnię ścieków, która normalnie przyjmuje 400 m- 500 m sześć. wody na godzinę, w sobotę przechodziło 1,8 tys. m sześć. W związku z zalaniem odcinka ulicy Sikorskiego, która jest części trasy nr 11, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaleca omijanie Szczecinka w drodze nad morze i znad morza.
Proponowane objazdy to: Piła, Wałcz, Mirosławiec, Kalisz Pomorski, Drawsko Pomorskie, Świdwin, Gościno, Kołobrzeg lub Piła, Jastrowie, Podgaje, Człuchów, Biały Bór, Bobolice.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 (fot: internauta Rafał)