Co najmniej cztery rozwiązania zaproponowane przez prezydenta w sprawie Sądu Najwyższego budzą wątpliwości czy są zgodne z konstytucją. Jedna z propozycji rodzi pytania czy jest zgodna z systemem prawnym i w ogóle możliwa do przeprowadzenia. Prawnicy wskazują na kontrowersyjne punkty prezydenckich projektów. Otoczenie Andrzeja Dudy zapewnia, że wszystko jest zgodne z prawem.
Projekty Andrzeja Dudy ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa są już w Sejmie. Kiedy trafią pod obrady zależy od formalnej decyzji marszałka Sejmu. Już dziś jednak budzą gorące spory zarówno wśród polityków, jak i w środowiskach prawniczych. W wątpliwość co do zgodności z konstytucją podawane są następujące kwestie:
1) możliwe skrócenie kadencji obecnej pierwszej prezes Sądu Najwyższego
2) wybór sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa przez Sejm
3) przerwanie kadencji sędziów zasiadających obecnie w KRS
4) nakazanie Sądowi Najwyższemu konsultowania z Trybunałem Konstytucyjnym wątpliwości powstałych przy rozpatrywaniu skarg nadzwyczajnych.
W debacie nad prezydenckimi projektami ustaw podnoszona jest też wątpliwość, nie dotycząca wprawdzie zgodności z konstytucją, ale
5) możliwości rozpatrywania skargi nadzwyczajnej w zgodzie z pozostałymi obowiązującymi przepisami prawnymi.
Przeanalizowaliśmy więc wątpliwości prawników i porównaliśmy je ze stanowiskiem Kancelarii Prezydenta, w której powstały nowe projekty ustaw po tym jak Andrzej Duda w lipcu zawetował uchwalone przez parlament ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.
1. Kadencja pierwszej prezes Sądu Najwyższego
Prezydencki projekt zakłada, że sędziowie Sądu Najwyższego przechodzą w stan spoczynku w wieku 65 lat. Obowiązek ten ma dotyczyć również sędziów, którzy już teraz ukończyli 65 lat, albo osiągną ten wiek w ciągu trzech miesięcy po wejściu w życie ustawy.
Tak sformułowany przepis oznacza, że urzędująca pierwsza prezes Sądu Najwyższego, przeszłaby w stan spoczynku 22 listopada 2017 roku. Tymczasem jej sześcioletnia kadencja upływa dopiero w 2020 roku.
Gdyby ustawa w kształcie zaproponowanym przez prezydenta weszła w życie, obowiązywałyby trzy trudne do pogodzenia ze sobą przepisy:
- konstytucja, art. 183, ust. 3, wedle którego kadencja pierwszego prezesa trwa sześć lat. I nie ma w nim mowy o żadnych okolicznościach pozwalających skrócić kadencję.
- konstytucja art. 180. ust. 5, mówiący że w razie zmiany ustroju sądów wolno sędziego przenosić w stan spoczynku
- prezydencki projekt ustawy o Sądzie Najwyższym, art. 108 par. 1, zakładający przeniesienie w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego powyżej 65. roku życia.
Jak to pogodzić? Prawnicy komentujący projekty prezydenta w TVN24 widzą różne rozwiązania. Zgodnie jednak twierdzą, że niemożliwe jest zgodne z konstytucją odwołanie obecnej pierwszej prezes SN ze stanowiska w środku kadencji.
- To jest kwestia odpowiedzi na pytanie, czy funkcję pierwszego prezesa Sądu Najwyższego może pełnić sędzia w stanie spoczynku. W Sądzie Najwyższym nie było jeszcze takiego precedensu, ale warto przypomnieć, że w Państwowej Komisji Wyborczej był. Na czele PKW stał sędzia w stanie spoczynku - przypomina Ryszard Kalisz, adwokat, dawniej doradca prawny byłego prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego.
Z kolei prof. Maciej Gutowski, przewodniczący komisji legislacyjnej Naczelnej Rady Adwokackiej uważa, że nawet jeżeli przepisy o obniżeniu wieku stanu spoczynku dla sędziów Sądu Najwyższego wejdą w życie, siłą rzeczy nie będą dotyczyć obecnej pierwszej prezes.
- Przepis konstytucyjny wyprzedza przepis ustawowy. Prezydent nie powinien mieć tu żadnego ruchu. Skoro konstytucja gwarantuje sześcioletnią kadencję, to w oczywisty sposób ograniczenia ustawowe nie mogą dotyczyć pierwszej prezes Sądu Najwyższego. Cokolwiek by w tej ustawie nie napisano, w oczywisty sposób nie dotyczy to pierwszej prezes Sądu Najwyższego, bo nie może - uważa Maciej Gutowski.
Kancelaria Prezydenta stoi jednak na stanowisku, że możliwe jest po ewentualnym wejściu w życie nowej ustawy, przeniesienie urzędującej pierwszej prezes w stan spoczynku.
- Ale w przypadku reformy ustroju sądów jest możliwe przeniesienie sędziego w stan spoczynku - twierdzi minister Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha. - Opierając się na konstytucji nie ulega wątpliwości, że pierwszy prezes Sądu Najwyższego musi być sędzią w stanie czynnym. Tu niewątpliwie mamy do czynienia z reformą ustroju Sądu Najwyższego. Jest to uzasadnienie do tego, żeby przenieść sędziów w stan spoczynku z powodu obiektywnego kryterium, jakim jest osiągnięcie określonego wieku.
Wobec tak zarysowanego sporu pojawiają się postulaty, że prezydencki projekt powinien być tak doprecyzowany, żeby nie było wątpliwości, że kadencja pierwszej prezes Sądu Najwyższego nie zostanie przerwana.
- Powinno być to zagwarantowane w ustawie, że mimo obniżenia wieku przechodzenia w stan spoczynku, kadencja pierwszego prezesa nie będzie sztucznie skrócona - uważa były minister sprawiedliwości prof. Zbigniew Ćwiąkalski.
Z kolei sędzia Waldemar Żurek z Krajowej Rady Sądownictwa przestrzega, że skrócenie kadencji pierwszej prezes może być niebezpiecznym precedensem.
- To otwiera drogę do takiej sytuacji, w której jeżeli w przyszłości nowy pierwszy prezes przestanie się podobać większości parlamentarnej, to zostanie uchwalona kolejna ustawa, w której jego kadencja zostanie znowu skrócona o kolejny na przykład rok. Bawimy się wiekiem emerytalnym po to, żeby usunąć określoną osobę ze stanowiska - mówi Waldemar Żurek.
2. Wybór przez Sejm sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa.
Krajowa Rada Sądownictwa jest konstytucyjnym organem państwa. Do jej głównych zadań należy wyłanianie spośród kandydatów sędziów, których powołuje prezydent. KRS stoi też na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów.
W skład Krajowej Rady wchodzą przedstawiciele wszystkich władz. Rząd reprezentuje z urzędu minister sprawiedliwości, prezydenta - przedstawiciel delegowany przez głowę państwa. Senat wyznacza do rady dwóch senatorów, a Sejm - czterech posłów. W skład Krajowej Rady Sądownictwa wchodzi również piętnaścioro sędziów wyłanianych przez zgromadzenia ogólne poszczególnych szczebli i typów sądów (apelacyjnych, okręgowych, wojskowych i administracyjnych).
Posłów do KRS wyznaczają więc posłowie, senatorów - senatorowie, a sędziów - sędziowie. Prezydencki projekt zakłada, że sędziów do rady mieliby wyłaniać nie sędziowie, a posłowie, większością 3/5 głosów, a jeżeli nie uda jej się osiągnąć, to w indywidualnym głosowaniu imiennym.
To założenie prezydenta, aby to Sejm wybierał sędziów do KRS, choć zakłada inny system głosowania, jest co do zasady (choć na innych warunkach) zbieżny z tym co od początku forsuje Prawo i Sprawiedliwość i co było wielokrotnie krytykowane przez samorządy zawodowe prawników, organizacje pozarządowe, rzecznika praw obywatelskich a także organizacje międzynarodowe takie jak OBWE czy Rada Europy.
W tych głosach krytyki najczęściej przewija się argument że wybieranie sędziów przez posłów narusza zasadę niezależności sądownictwa i że jest to niezgodne z konstytucją.
Co zakłada projekt prezydenta, a co mówi konstytucja:
- prezydencki projekt, art. 9a ust. 1: "Sejm wybiera spośród sędziów (...) piętnastu członków Rady, większością 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, na wspólną czteroletnią kadencję"
- konstytucja, art. 187 ust. 1 : "Krajowa Rada Sądownictwa składa się z: 2) piętnastu członków wybranych spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych; 3) czterech członków wybranych przez Sejm spośród posłów oraz dwóch członków wybranych przez Senat spośród senatorów".
Zwolennicy wybierania sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa przez Sejm wskazują, że choć konstytucja mówi, że piętnastu członków KRS musi być sędziami, to nie wskazuje kto ma ich wybierać. Zdaniem prezydenckiego ministra Pawła Muchy przeniesienie wyboru sędziów-członków KRS z sądów do Sejmu "uspołeczni ten proces".
- To nie może być quasi-korporacja. Powinni tego wyboru dokonywać ludzie, którzy mają określony mandat pochodzący z wyboru w parlamencie. W parlamencie mamy odwzorowanie poglądów politycznych Polaków. To jest absolutnie formuła właściwa i prawidłowa - mówi Paweł Mucha.
Środowiska prawnicze podnoszą z kolei, że politycy, którzy bywają stroną w sporach sądowych i bywa że zapadają wobec nich wyroki, nie mogą mieć wpływu na obsadę organu, który strzeże niezależności sądów. Padają argumenty, że Sejm uzurpuje sobie prawo podejmowania decyzji tam, gdzie nie jest wprost powiedziane kto ma je podejmować.
- Kontrola społeczna już jest zagwarantowana w Krajowej Radzie Sądownictwa. W konstytucji jest wyraźnie zapisane miejsce dla polityków w KRS, to jest dwóch senatorów i czterech posłów, żeby przyglądali się i kontrolowali, ale nie decydowali o wyborze sędziów - przypomina prof. Monika Płatek z Uniwersytetu Warszawskiego.
Z pomysłem wpływu Sejmu na obsadę sędziowskich mandatów w KRS stanowczo rozprawia się prof. Adam Strzembosz, sędzia w stanie spoczynku, w przeszłości pierwszy w wolnej Polsce pierwszy prezes Sądu Najwyższego.
- To jest pomysł zupełnie nie do utrzymania z punktu widzenia konstytucji. Różni pseudoprawnicy powołują się na to, że w konstytucji nie mówi się, że sędziów wybierają sędziowie. A czy mówi się tam, że przedstawiciela prezydenta wybiera prezydent? A może to pierwszy prezes Sądu Najwyższego powinien wybierać przedstawiciela prezydenta? Takie stawianie sprawy jest sprzeczne z konstytucją - mówi Adam Strzembosz.
3. Wygaszenie przed terminem kadencji sędziów w KRS
Kolejna kontrowersja związana z prezydenckim projektem dotyczy tego co stanie się z sędziami obecnie zasiadającymi w Krajowej Radzie Sądownictwa. Ich kadencje są indywidualne i na mocy konstytucji trwają cztery lata.
Prezydencki projekt ustawy o KRS przewiduje możliwość przerwania kadencji sędziów pracujących w radzie. Nowowybrani przez Sejm sędziowie do KRS mają rozpoczynać swoje urzędowanie nazajutrz po wyborze. Sędziowie obecnie zasiadający w radzie mają w tym samym dniu zakończyć kadencje.
Proponowany przez prezydenta przepis i obowiązujący artykuł konstytucji brzmią następująco:
- prezydencki projekt, art. 9a ust. 1 pkt 3: "Wspólna kadencja nowych członków Rady, wybieranych spośród sędziów, rozpoczyna się z dniem następującym po dniu, w którym dokonano wyboru ostatniego z nich. Członkowie Rady poprzedniej kadencji pełnią swoje funkcje do czasu rozpoczęcia wspólnej kadencji nowych członków Rady"
- konstytucja, art 187, ust. 3: "Kadencja wybranych członków Krajowej Rady Sądownictwa trwa cztery lata".
- Przerwanie za pomocą zwykłej ustawy kadencji sędziów w KRS, której długość jest wyraźnie zapisana w konstytucji, jest niczym innym jak złamaniem tej konstytucji - twierdzi dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Innego zdania jest prezydencki minister Paweł Mucha:
- Trybunał Konstytucyjny w czerwcu wypowiadał się, że indywidualne kadencje członków Krajowej Rady Sądownictwa są niezgodne z konstytucją. Rozwiązaniem tej sytuacji byłoby przyjęcie ustawy, która będzie wprowadzać wspólna kadencję dla sędziów z wyboru w KRS. Nowe akty prawne usuną z systemu prawnego oczywiste błędy - uważa minister Mucha.
Tyle, że czerwcowe orzeczenie zapadło w trybunale, którego legalność działania podważa sama Krajowa Rada Sądownictwa. KRS przed kilkoma miesiącami wycofała wszystkie swoje wnioski z Trybunału Konstytucyjnego uzasadniając to tym, że w składach orzekających trybunału zasiadają osoby niebędące sędziami. To pokłosie nierozstrzygniętego sporu trwającego od początku tej kadencji parlamentu, czy Sejm miał prawo powołać osoby na obsadzone w poprzedniej kadencji stanowiska sędziów.
Rzecznik KRS Waldemar Żurek oświadczył dziś więc, że "kadencje członków Krajowej Rady Sądownictwa są zapisane w Konstytucji, ale łamiąc ją nowymi projektami można je łatwo wygasić. To oznacza koniec niezależnego sądownictwa w Polsce".
4. Obowiązkowe pytania prawne do Trybunału Konstytucyjnego
Żeby wyjaśnić na czym polega kontrowersja wokół tego przepisu, trzeba cofnąć się w czasie o kilka miesięcy. Gdy wiosną tego roku Krajowa Rada Sądownictwa i nadzwyczajne walne zgromadzenie sędziów wyraziły kilka krytycznych oficjalnych stanowisk wobec poczynań Trybunału Konstytucyjnego i planowanych reform w sądownictwie, w środowisku sędziów pojawił się zupełnie nowy postulat. Chodziło mianowicie o to, że skoro KRS uznaje trybunał za nielegalny, sędziowie w sądach powszechnych powinni sami decydować co jest zgodne z konstytucją, a co nie. Powołują się na zapis ustawy zasadniczej, według którego "Konstytucję stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja stanowi inaczej".
Ta zapowiedź sędziów spotkała się z ostrą reakcją ekipy rządzącej, łącznie z zapowiedzią kar dyscyplinarnych złożoną przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę.
Dr Ryszard Balicki z Uniwersytetu Wrocławskiego przypuszcza, że ekipa rządząca przestraszyła się, że sędziowie będą po swojemu interpretować konstytucję. Stąd też jego zdaniem znalazł się pozornie mało znaczący, ale jednak brzemienny w skutki zapis:
- prezydencki projekt, art 88 ust. 2 mówi że jeżeli Sąd Najwyższy rozpatrując skargę nadzwyczajną, będzie miał wątpliwości co do zgodności jakichś przepisów z konstytucją "występuje z pytaniem prawnym do Trybunału Konstytucyjnego".
- Ważne jest w tym przepisie, że projektodawca napisał "występuje", a nie "może wystąpić" - mówi dr Balicki. - Oznacza to, że sąd nie ma innego wyjścia jak tylko zapytać trybunał czy coś jest zgodne z konstytucją. Sam tego uczynić nie może. Tymczasem konstytucja daje sądom możliwość wyboru. Mówi, że sąd "może", ale nie musi, zwracać się z pytaniem prawnym do Trybunału Konstytucyjnego.
- konstytucja, art. 193: Każdy sąd może przedstawić Trybunałowi Konstytucyjnemu pytanie prawne co do zgodności aktu normatywnego z Konstytucją
Prezydencki minister Paweł Mucha uważa, że trybunał jest właśnie od tego, żeby oceniać zgodność aktów prawnych z ustawą zasadniczą
- Definitywnie co do zgodności ustaw z konstytucją wypowiada się Trybunał Konstytucyjny. Według naszych analiz w przestawionych Sejmowi projektach nie ma tego rodzaju przepisów, które mogłyby budzić jakiekolwiek wątpliwości konstytucyjne - twierdzi minister w Kancelarii Prezydenta.
5. Jak podważać wyroki, których nie ma na papierze
Kolejne zastrzeżenie środowisk prawniczych dotyczy już nie kwestii niezgodności z konstytucją proponowanych zapisów, a zgodności z innymi obowiązującymi aktami prawnymi i możliwości stosowania przepisu w praktyce.
Chodzi o skargę nadzwyczajną. Obywatele za pośrednictwem instytucji państwa mają móc wzruszać przed Sądem Najwyższym prawomocne wyroki. Generalnie co do zasady można będzie skarżyć wyroki uprawomocnione nie wcześniej niż przed pięcioma laty. Jednak w okresie przejściowym, trzy lata po ewentualnym wejściu w życie tych przepisów, prezydencki projekt umożliwia zaskarżanie praktycznie wszystkich prawomocnych wyroków, jakie zapadły w ciągu ostatnich dwudziestu (!) lat.
Prawnicy z jednej strony pytają jak skarga nadzwyczajna będzie mieć się do przedawnienia czynów w kodeksie karnym czy przedawnienia roszczeń w sprawach cywilnych. Bo z jednej strony można będzie wzruszyć wyrok kilkunasto-, a nawet dwudziestoletni. Z drugiej zaś obowiązują przepisy, w których część przestępstw przedawnia się po siedmiu-dziesięciu latach, a roszczenia cywilne nawet po dwóch.
Orzekająca sędzia Monika Frąckowiak zauważa, że prezydencki projekt o skardze nadzwyczajnej nie bierze pod uwagę przepisów o archiwizacji i niszczeniu akt sądowych. Co oznacza jej zdaniem, że rozpatrywanie wielu skarg nadzwyczajnych będzie po prostu niemożliwie, bo nie ma często po aktach spraw cywilnych starszych niż dziesięć lat nie ma po prostu śladu w sądach.
- Ci, którzy pracowali nad tymi projektami, nie mają po prostu wiedzy jak pracują sądy. Bo akta spraw cywilnych po dziesięciu latach są po prostu likwidowane i ich nie ma. I naprawdę nie wiem w jaki sposób można będzie te wyroki wzruszyć - mówi Monika Frąckowiak.
Minister Mucha prezentuje w tej kwestii urzędowy optymizm.
- Uważam, że ten środek prawny absolutnie odpowiada na potrzebę, którą dostrzegają zarówno profesjonalni pełnomocnicy, jak i zwykli ludzie którym przyszło stawać przed sądem. Jeżeli w tysiącu spraw zapadną orzeczenia, które usuną ewidentne błędy, to warto czy nie warto? Uważam, że warto - mówi minister w Kancelarii Prezydenta.
Autor: jp/sk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock, TVN24