"Pseudorewelacjami" i "brudną grą" nazywają posłowie PiS doniesienia prokuratora Jacka Krawczyka. Przed warszawskimi śledczymi miał on zeznać, że ktoś podrobił jego podpis pod postanowieniem o wszczęciu śledztwa wobec Barbary Blidy. Podpis, który widnieje pod dokumentem, sprawdzą grafolodzy, a łódzka prokuratura, która bada okoliczności śmierci b. posłanki SLD, już poprosiła warszawską o materiały z prowadzonego przez nią postępowania.
Łódzcy śledczy chcą poznać przede wszystkim protokół przesłuchania prokuratora Jacka Krawczyka w warszawskiej prokuraturze okręgowej. To właśnie podczas niego Krawczyk, pierwszy prokurator prowadzący śledztwo wobec Barbary Blidy, miał zeznać, że pod dokumentem o wszczęciu postępowania widnieje jego podrobiony podpis, a wersja robocza postanowienia nie jest napisana jego charakterem pisma.
- Po zapoznaniu się z tymi materiałami podejmiemy decyzję, czy podnoszone okoliczności mogą mieć znaczenie w prowadzonym przez nas śledztwie. W chwili obecnej nie przesądzamy tej kwestii - zaznaczał w TVN24 rzecznik prokuratury okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Dodał, że w łódzkim śledztwie Krawczyk nie mówił o możliwości sfałszowania postanowienia o wszczęciu śledztwa ws. Blidy.
PiS: To brudna gra
Fakt, że informacje o rzekomym podrobieniu podpisu prokuratora Krawczyka pojawiła się w mediach dopiero dziś, dziwi też posłów Prawa i Sprawiedliwości. Była wiceminister sprawiedliwości Beata Kempa, podczas konferencji prasowej, nie przebierała w słowach: - To brutalna i brudna gra. Prokurator Jacek Krawczyk zeznawał cztery razy przed komisją powołaną ws. Barbary Blidy i nigdy nie zakwestionował dokumentów, które znajdują się w aktach sprawy. Rodzi się pytanie, dlaczego teraz "Gazeta wyborcza" (to ona przytoczyła we wtorek treść zeznań Krwaczyka) wywołała ten temat? Jako że jesteśmy w pełni kampanii wyborczej uważamy, że gra komisją jest ewidentna - mówiła Kempa. W jej ocenie "pseudorewelacje", które zamieszcza "Gazeta" to próba zdyskredytowania polityków PiS, przede wszystkim Zbigniewa Ziobry.
Wszystko wskazuje na to, że Krawczyk, były prokurator rejonowy w Katowicach, będzie musiał stawić się przed komisją śledczą po raz piąty. - Wydaje mi się, że to jest oczywiste. Wniosek w tej sprawie będzie rozpatrywany na najbliższym posiedzeniu komisji. Oczekujemy, że pan Krawczyk przyjdzie na posiedzenie i powie, które dokumenty są sfałszowane. Do tej pory mówił przecież jednoznacznie, że nie było żadnych nacisków na niego w sprawie śledztwa wobec Barbary Blidy - podkreślał Wojciech Szarama (PiS), członek sejmowej komisji śledczej powołanej ws. Blidy.
Podpis sfałszowany?
Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że prokurator Krawczyk, który jako pierwszy badał w 2005 r. powiązania Barbary Kmiecik, szarej eminencji branży górniczej, z ówczesną posłanką SLD Barbarą Blidą i innymi politykami lewicy, nie znalazł dowodów, że przyjmowali oni od "śląskiej Alexis" łapówki. Oskarżył więc tylko Kmiecik o wyłudzenie dotacji rządowych. Było to w styczniu 2006 r., po wyborach wygranych przez PiS. Tymczasem w aktach sprawy Blidy widnieje podpisane przez Krawczyka postanowienie o wszczęciu śledztwa przeciwko posłance i mafii węglowej - to właśnie ten podpis miał zostać sfałszowany.
Jerzy Engelking, ówczesny zastępca ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry uważa, że podrabianie postanowienia nie miałoby najmniejszego sensu. - Przecież mógł je podpisać każdy nawet asesor. To nie była kluczowa decyzja - mówi "GW" Engelking.
"Będzie badanie, będzie dowód"
Lewica nie kryje jednak oburzenia całą sprawą. Szef komisji śledczej badającej okoliczności śmierci byłej posłanki SLD Ryszard Kalisz zapowiedział, że zwróci się do Prokuratora Okręgowego w Warszawie o grafologiczne zbadanie podpisu na postanowieniu. - Dzisiejsze metody pozwalają określić datę sfałszowania. Jeśli prokuratura przeprowadzi takie badanie, nie będzie wątpliwości, będzie dowód - twierdzi Kalisz.
Jego zdaniem, zarzut dla Blidy pojawił się z nieba. - Kiedy do jej domu 25 kwietnia 2007 r. weszli do niej funkcjonariusze ABW miała ona mieć postawiony zarzut pośrednictwa we wręczeniu łapówki za umorzenie odsetek jednemu z szefów spółki węglowej. Mimo że, w chwili wszczęcia postępowania z 3 marca 2007 r., prokuratura nie miała wiedzy o tym zarzucie. To może świadczyć o tym, że postanowienie (o wszczęciu śledztwa ws. Blidy - red.) mogło być sfałszowane po śmierci posłanki - spekuluje Kalisz.
Prokurator kozłem ofiarnym?
Według Marka Wójcika z PO, jeśli badania grafologiczne potwierdzą fałszerstwo, kluczowe będzie ustalenie, kto i dlaczego to zrobił. - Jeśli się okaże, że to nie prokurator Krawczyk jest autorem postanowienia, to wtedy z całą pewnością będzie uprawnione twierdzenie że miał on być tylko taką zasłoną dymną, kozłem ofiarnym - ocenia poseł.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24