- Znajdowaliśmy się na wysokości kabiny operatora; dwaj koledzy byli trzy, cztery metry wyżej. Zdążyłem uciec z kabiny i krzyknąć, ale już był taki hałas złamanej suwnicy, że nie wiem czy chłopaki coś u góry słyszeli - relacjonuje Grzegorz Siek, najlżej ranny z trzech pracowników Bałtyckiego Terminalu Kontenerowego, przebywających na suwnicy, w którą uderzył w czwartek prom Stena Spirit. Jak stwierdził, po uderzeniu promu "mógł tylko krzyczeć do kolegów, żeby się trzymali, bo innej możliwości nie było".
- Pamiętam, że pojechaliśmy regulować hamulce od mechanizmu wózka na suwnice. Zszedłem do kabiny, żeby sprawdzić na ile regulacja była skuteczna i wtedy zauważyłem, że prom wychodzący schodził za bardzo z kursu i niestety uderzył w suwnicę, w której myśmy pracowali - wytłumaczył Siek. Potwierdził, że na suwnicy przebywały wówczas trzy osoby.
"Zdążyłem uciec i krzyknąć"
Jak relacjonował, "znajdowali się na wysokości kabiny operatora", przy czym jego dwaj koledzy byli parę metrów wyżej od niego. - Zdążyłem uciec z kabiny i krzyknąć, ale już był taki hałas złamanej suwnicy, że nie wiem, czy chłopaki coś u góry usłyszeli - stwierdził.
Zapytany, czy wobec tego był czas, aby w jakikolwiek sposób zareagować uznał, że "można było jedynie krzyczeć, żeby się trzymali, bo innej możliwości nie było". - Jak zobaczyłem, że suwnica zaczyna się składać i upadać, to był moment. Praktycznie prom dochodził do kei, to trwało może z 10 sekund, może nawet mniej. Ja tylko pamiętam, że uciekłem do góry z kabiny na podest i bardzo mocno się trzymałem, żeby poza niego nie wypaść - opowiedział pracownik terminalu.
Znajdowaliśmy się na wysokości kabiny operatora; dwaj koledzy byli trzy, cztery metry wyżej. Zdążyłem uciec z kabiny i krzyknąć, ale już był taki hałas złamanej suwnicy, że nie wiem czy chłopaki coś u góry słyszeli Grzegorz Siek, poszkodowany pracownik terminalu
Trzech rannych
Do wypadku doszło w czwartek ok. godziny 9.00, kiedy to prom należący do linii Stena Line wypływał z portu w Gdyni. W momencie zdarzenia na pokładzie statku było 120 pasażerów i członkowie załogi. - W wyniku tego zdarzenia trzech pracowników BKT zostało rannych. Poszkodowani zostali przewiezieni do szpitala. Ich rodziny zostały otoczone opieką - napisała w oświadczeniu przesłanym do redakcji Kontaktu 24 Dagmara Łuczka, rzecznik Bałtyckiego Terminalu Kontenerowego w Gdyni.
Grzegorz Siek jest poobijany, ciężko mu się podnieść, ale przyznaje, że powoli wraca do siebie. Stan innego z pracowników, który podobnie jak Siek trafił do Szpitala Miejskiego w Gdyni lekarze określili jako ciężki - jest już po operacji, w której usunięto mu śledzionę. Trzeci z poszkodowanych, który trafił do szpitala w Wejherowie, został już wypisany do domu.
Jak poinformowała Agnieszka Zembrzycka-Kwiatkowska, rzecznik prasowy Steny Line, prom, który uderzył w nabrzeże i przewrócił suwnicę nie ma większych uszkodzeń, jedynie 30-centymetrowe wgniecenie. Po zdarzeniu prom, który wypływał w rejs do Karlskrony, został zawrócony i wpłynął z powrotem do portu w Gdyni.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Fot. PAP/Adam Warżawa