To, co zrobiłem, to jest modelowa reakcja - zapewniał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, odnosząc się we wtorek na konferencji prasowej do swojej reakcji na doniesienia o aferze hejterskiej w jego resorcie. Powiedział, że nie jest to "największa afera w historii". - To nie jest tak, że mamy do czynienia z gigantyczną korupcją, to nie jest tak, że mamy do czynienia z kilkudziesięcioma podejrzanymi - podkreślał.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro we wtorek na konferencji prasowej w Mielcu po raz pierwszy odniósł się do doniesień o aferze hejterskiej w jego resorcie. - Afery w Polsce zdarzają się - mniejsze czy większe - nie pierwszy raz. Dotyczyły różnych koalicji rządowych - powiedział.
"To co zrobiłem, to jest modelowa reakcja"
Stwierdził też, że "jeśli porównać jego reakcję do tego, jak reagował Donald Tusk na przykład na aferę związaną z ujawnieniem rozmów w restauracji Sowa i Przyjaciele czy inną aferę, która została ujawniona w czasie rządów Platformy Obywatelskiej, jaką jest infoafera, to to co on zrobił [Ziobro - red.], to jest modelowa reakcja".
- Choć to nie jest tak wielka afera jak tam. Nie jest to największa afera w historii. To nie jest tak, że mamy do czynienia z gigantyczną korupcją, to nie jest tak, że mamy do czynienia z kilkudziesięcioma podejrzanymi.
Portal Onet napisał, że urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości - w tym były już wiceminister Łukasz Piebiak - mieli stać za zorganizowanym hejtem wobec sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości wprowadzane przez Zjednoczoną Prawicę. Dzień po pierwszych doniesieniach w tej sprawie Piebiak podał się do dymisji. Premier Mateusz Morawiecki ocenił wówczas, że rezygnacja wiceministra sprawiedliwości kończy sprawę.
Według informacji Onetu na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie niektórych sędziów. Jak poinformowały media, mieli do niej należeć między innymi dwaj zastępcy głównego rzecznika dyscyplinarnego sędziów - Przemysław Radzik i Michał Lasota, sędzia Konrad Wytrykowski z Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, członkowie nowej KRS - Dariusz Drajewicz, Maciej Nawacki i Jarosław Dudzicz, a także Tomasz Szmydt z biura prawnego Rady oraz były prezes Sądu Okręgowego w Katowicach i Rafał Stasikowski, obecnie sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego.
"Zachowanie w najwyższym stopniu naganne"
Jak powiedział Ziobro, jest to "zachowanie w najwyższym stopniu naganne". - To jest rzecz zasługująca na zdecydowaną krytykę i zdecydowaną reakcję. Państwo sprawdza się nie wtedy, kiedy jest dobrze, tylko instytucje państwowe sprawdzają się wtedy, kiedy jest problem, kryzys - mówił.
- Jako minister sprawiedliwości, gdy dowiedziałem się o tego rodzaju zachowaniach, których nie aprobuję, nie akceptuję, natychmiast wyciągnąłem konsekwencje - dodał.
- Państwo pokazało, że nie jest państwem teoretycznym (...). Tutaj państwo reaguje tak, jak należy - przekonywał minister sprawiedliwości.
Jak zaznaczył, nie można natomiast "zakładać naiwnie, że wśród tysięcy urzędników czy ludzi pracujących z nami będą same anioły".
Minister zapowiedział, że wyłączył się z nadzorowania tego postępowania. - Nadzór na tym postępowaniem powierzyłem zastępcy Prokuratora Generalnego - dodał.
"Środowisko sędziowskie jest bardzo skłócone"
Ziobro zaznaczył też, że ubolewa nad tym, iż "środowisko sędziowskie jest bardzo skłócone". - Przypomnę, ze wszyscy ci sędziowie, którzy zostali ujawnieni, to byli sędziowie, funkcjonujący w jednym organizmie, w jednej organizacji, jaką jest [stowarzyszenie sędziów - przyp. red.] Iustitia - podkreślił.
Jego zdaniem w tej sytuacji mamy do czynienia z "kłótnią w jednej rodzinie sędziowskiej". Ziobro przekonywał, że "takie konflikty bywają najbardziej emocjonalne". - Wtedy, kiedy budzą się silne emocje, rozum usypia - dodał minister sprawiedliwości.
Ziobro podkreślił również, że "wbrew niektórym publikacjom", w aferę nie są zamieszani "urzędnicy i sędziowie". - Tam są tylko sędziowie - powiedział.
Szef resortu sprawiedliwości powiedział, że byłego wiceministra Piebiaka poznał "po wyborach".
- Pozostałych sędziów, którzy odgrywali główne role, w ogóle nie znałem. Dlatego, że jako minister sprawiedliwości bezpośrednio nie sprawowałem nadzoru nad sądownictwem i nie znam tego środowiska. Nadzorował je minister Piebiak - powiedział.
"To nie jest sędzia z nadania politycznego"
Ziobro przypomniał, że Piebiak był awansowany do ministerstwa sprawiedliwości przez ministrów z Platformy Obywatelskiej. - Piebiak współpracował z trzema ministrami sprawiedliwości z PO. To nie jest sędzia z nadania politycznego, to jest na pewno sędzia z dużymi kompetencjami w obszarze spraw cywilnych i gospodarczych - dodał.
Podkreślił również, że współpraca merytoryczna z Piebiakiem układała się bardzo dobrze.
Zdaniem Ziobry ujawniona sytuacja pokazuje, że "jest problem z etyką w środowisku sędziowskim". - Ten problem narasta przez cała lata i wymaga rozwiązań. Trzeba podnieść standardy etyczne tego środowiska - powiedział minister. Zaapelował do KRS, żeby sprawy "korzystania z internetu" w prywatnym czasie sędziów były bardziej szczegółowo uregulowane w kodeksie etycznym sędziów.
Autor: ads,kb//now / Źródło: tvn24