Premier, podczas spotkania z klubem PO, dał wyraźny sygnał tzw. grupie konserwatywnej w sprawie ustawy o związkach partnerskich. Padły słowa o lojalności i jedności. Poseł John Godson relacjonuje w TVN24, że momentami czuł się "przyparty do muru" stylem dyskusji. "Jeśli się nie zgadzacie to wynoście się" - cytował jedną z wypowiedzi, które padły.
Jak ustaliła reporterka TVN24, podczas trzygodzinnego spotkania posłów PO, minister Gowin miał powiedzieć premierowi, że kwestia głosowania nad związkami partnerskimi zakończyła się w ten sposób z winy Donalda Tuska (mimo apelu premiera, w styczniu przeciwko projektowi PO zagłosowało 46 posłów Platformy). Gowin miał powiedzieć, że gdyby przeciąć tę sytuację w odpowiednim momencie, to do tej "katastrofy politycznej" by nie doszło.
Te słowa miały rozzłościć premiera. W odpowiedzi dla Gowina przywołał przykład Jana Rokity, który musiał opuścić szeregi Platformy.
Jeden z konserwatystów, poseł John Godson opowiada, że padały mocne deklaracje. Poproszony o zrelacjonowanie przebiegu spotkania stwierdził, że padło nad nim m.in. zdanie: "jeśli się nie zgadzacie to wynoście się". Poseł PO powiedział, że niczego nie wyklucza, bo dla niego to jest "sprawa zasadnicza".
Jak podkreślał z kolei Paweł Graś, "siłą Platformy jest to, że jest w niej miejsce i dla Gowina, i dla Arłukowicza".
- A jak któraś z tych stron próbuje zdecydowanej większości Platformy narzucić swoją wolę, narzucić swój punkt widzenia i zmusić pozostałych do akceptacji de facto poglądu mniejszości, to dla żadnej partii nie jest to dobre i prędzej czy później tego typu sytuacje muszą zostać naprawione - mówił rzecznik rządu.
Przyparł do muru? "Był sygnał"
Na pytanie, czy podczas spotkania szef rządu "przyparł konserwatystów do muru" i postawił warunek - albo poprą rozwiązania dotyczące związków nieformalnych, albo "wylecą" z PO, Graś odpowiedział: "Nie do końca tak, ale na pewno był bardzo wyraźny sygnał, że tam, gdzie się kończy lojalność wobec projektu, wobec partii, wobec kolegów, a zaczyna się taka jawna działalność frakcyjna, to tam powinno zapalić się już nie tylko żółte, ale i czerwone światło".
- Czym innym są głosowania w tzw. sprawach sumienia, czym innym są indywidualne decyzje posłów i parlamentarzystów, którzy przy różnych sprawach głosują zgodnie bądź niezgodnie z własnym sumieniem, ale kiedy te pojedyncze głosy sumienia próbuje się instytucjonalizować, zbierać w frakcje i w coraz bardziej jawny sposób tę frakcję budować, to oczywiście to szkodzi projektowi Platformy, dlatego że siłą Platformy są właśnie te szeroko rozsunięte od siebie ściany - zaznaczył rzecznik rządu.
Podkreślił jednak, że "nikt nikogo nie będzie z Platformy wyrzucał, nikt nikogo nie będzie wypychał". - Myślę, że po wczorajszym spotkaniu i po wszystkich argumentach, które pan premier tak na chłodno i spokojnie konserwatystom przedstawił, mówiąc nie tylko o tych sprawach światopoglądowych, ale mówiąc o politycznych konsekwencjach ich decyzji bądź braku decyzji, myślę, że mało osób znajdzie się w Platformie - zwłaszcza wśród konserwatystów - którzy tego jego poglądu nie popierają i nie akceptują - zaznaczył Graś.
"Atmosfera oczyszczona"
Jak dodał z kolei Artur Dunin, autor projektu ustawy, który złożyła PO, "atmosfera została oczyszczona". - Mam nadzieję, że uda się utrzymać jedność Platformy w takim kształcie jak ona jest - szerokiej partii która potrafi ze sobą rozmawiać - mówił Dunin.
Poseł PO potwierdził również, że premier mówił o możliwości odejścia niektórych osób w partii. - Premier jasno zadeklarował, że chce utrzymać jedność, nawet kosztem ewentualnych posunięć z wystąpieniem niektórych osób - mówił.
Artur Dunin wspomniał także, że za dwa tygodnie planowane jest kolejne spotkanie klubu w tej sprawie. - Mam nadzieję, że grupa konserwatywna przedstawi swój projekt - stwierdził. - Jeżeli mówimy o sprawach światopoglądowych, to nie było celem PO to, żeby na bazie światopoglądowej podzielić Platformę - podsumował polityk.
Autor: abs/iga / Źródło: PAP