Janina Ochojska, eurodeputowana i założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej, odniosła się w "Faktach po Faktach" do zatrzymania jej na granicy z Białorusią i uniemożliwienia wizyty w pasie przygranicznym. - Moim zamiarem było sprawdzenie, co dzieje się na granicy - wyjaśniała. Oświadczyła, że będzie "starała się, żeby móc na tę granicę dojechać". O kryzysie granicznym mówiła też ekspertka do spraw bliskowschodnich i bezpieczeństwa doktor Magdalena El Ghamari z Collegium Civitas.
Od środy obowiązuje czasowy zakaz przebywania w strefie nadgranicznej przy granicy z Białorusią, który zastąpił obowiązujący wcześniej na tym obszarze stan wyjątkowy. Również w środę europosłanka i założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej Janina Ochojska chciała wjechać do Białowieży, która znajduje się w wykazie miejscowości objętych rozporządzeniem. Policja jej nie wpuściła. Ochojska usłyszała, że "policjanci nie wpuszczają nikogo, kto nie jest mieszkańcem lub tam nie pracuje". Z prośbą o pozwolenie na wjazd zadzwoniła do komendanta Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, który poinformował ją, że trzeba złożyć specjalny wniosek.
"FAKTY PO FAKTACH" - OGLĄDAJ W INTERNECIE W TVN24 GO >>>
Janina Ochojska w piątkowych "Faktach po Faktach" w TVN24 mówiła więcej o sytuacji, która spotkała ją przy polsko-białoruskiej granicy oraz odniosła się do słów rzecznika ministra koordynatora służb specjalnych Stanisława Żaryna związanych z jej wizytą.
Ochojska: nie sądzę, żeby wyjazd na granicę zagrażał bezpieczeństwu Polski
Żaryn, udostępniając wpis europosłanki zapowiadający jej podróż, napisał, że "pierwszego dnia po wejściu w życie nowych zasad ochrony granicy z Białorusią niektórzy politycy znów ruszyli, by robić polityczne happeningi". "Takie działania mają negatywny wpływ na bezpieczeństwo Polski i zdolność odpierania operacji hybrydowej przeciwko RP" - dodał.
- Nie sądzę, żeby wyjazd na granicę, tak powiem w skrócie, zagrażał jakiemukolwiek bezpieczeństwu Polski. Ani nie miałam broni, ani nie miałam armii, nie robiłam niczego, co byłoby temu bezpieczeństwu przeciwne - argumentowała w TVN24 Ochojska.
- Moim zamiarem było sprawdzenie, co dzieje się na granicy, jeżeli po zakończeniu stanu wyjątkowego będzie możliwość dotarcia na granicę. Chciałam też sprawdzić, czy taka możliwość będzie - wyjaśniała. Oceniła, że ona i towarzyszące jej osoby nie powinny zostać zatrzymane.
Jak przekonywała europosłanka, "nie byłam blisko granicy, w związku z tym tak naprawdę nie zobaczyłam, co się na tej granicy dzieje". - Ale na pewno będę starała się, żeby móc na tę granicę dojechać - oświadczyła.
Janina Ochojska: ludzie czują się cały czas oskarżani
Ochojska przekazała, że to, co miała okazję zaobserwować pomimo zatrzymania jej przed strefą objętą zakazem przebywania, "to rzeczywiście bardzo trudne warunki atmosferyczne, w których nie wyobraża sobie, jak człowiek może przetrwać w lesie, zwłaszcza nie mając odpowiedniego wyposażenia".
- To, co zrobiło na mnie ogromne wrażenie, to spotkanie z mieszkańcami byłego stanu wyjątkowego. Mieszkańcy tej strefy doznali bardzo wielu trudnych sytuacji związanych nie tylko z pomaganiem, ale zostali wrzuceni w taką rzeczywistość, w której musieli zająć się czymś, czym dotychczas się nie zajmowali - mówiła dalej eurodeputowana.
Oceniła także, że wcześniej stan wyjątkowy, a teraz "przedłużenie tego stanu pseudowyjątkowego powoduje bardzo duże ograniczenia, jeśli chodzi o takie normalne życie". - Dzieci nie mogą zaprosić przyjaciół na swoje urodziny, trudno się spotkać z rodziną, która mieszka poza strefą. Większe zakupy w sklepie oznaczają, że (mieszkańcy - red.) mogą zostać zadenuncjonowani, że kupują żywność dla migrantów. Przejazd z ubrankami dla swoich dzieci już jest postrzegany jako nielegalne działanie - kontynuowała założycielka PAH. Według niej "pomoc humanitarna jest kryminalizowana i ludzie czują się cały czas oskarżani o to, że ratują życie ludzkie".
- Ich życie prywatne jest bardzo ograniczane. W nocy podjeżdża samochód, świecą latarką po oknach, żeby zobaczyć, co się dzieje w domu. Nie ma w ogóle takiej swobody poruszania się - przekazała. Według Ochojskiej opowieści mieszkańców strefy przygranicznej "były dramatyczne".
Ekspertka: Chciałabym, żeby niedługo kryzys się zakończył. Aczkolwiek nie jestem optymistką
Druga gościni "Faktów po Faktach", ekspertka do spraw bliskowschodnich i bezpieczeństwa doktor Magdalena El Ghamari z Collegium Civitas, mówiła natomiast, że "bardzo chciałaby, żeby niedługo cała migracja i kryzys na granicy polsko-białoruskiej się zakończył". - Aczkolwiek nie jestem tutaj optymistką - przyznała.
Stwierdziła, że migranci wracający z granicy Polski i Białorusi do swoich krajów informują bardzo często, także w mediach społecznościowych, "że będą po raz kolejny próbowali przekroczyć granicę".
Ekspertka przekazała też, że w krajach migrantów mają miejsce próby zniechęcania ich do wyjazdu na Białoruś. - Pojawiają się informacje, że jeżeli obywatele na przykład Iraku pojawią się po raz kolejny w Mińsku, to wyciągnięte zostaną wobec nich poważne konsekwencje - powiedziała dr El Ghamari. W jej opinii "takie groźby niestety nie przyniosą odpowiedniego rezultatu".
Autorka/Autor: akr//rzw
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24