Dyżurny ruchu ze Starzyn usłyszał w piątek w prokuraturze zarzut spowodowania marcowej katastrofy kolejowej pod Szczekocinami oraz nowy zarzut dotyczący poświadczenia nieprawdy w dokumentacji kolejowej. Nie złożył wyjaśnień; po przesłuchaniu został zwolniony do domu.
- Podejrzany nie odniósł się do zarzutów i nie złożył wyjaśnień - powiedział Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Przesłuchanie Andrzeja N. już się zakończyło, został on zwolniony do domu. Prokuratura zakazała mu wykonywania zawodu dyżurnego ruchu kolejowego i innych obowiązków, związanych z bezpieczeństwem ruchu na kolei.
W piątek dyżurny został zatrzymany przez policję na wniosek prokuratury. Na jego przesłuchanie zgodzili się wcześniej biegli. Z ich ostatniej opinii wynika, że aktualny stan zdrowia pozwala na wykonywanie czynności procesowych z jego udziałem. Wcześniej na przesłuchanie Andrzeja N. nie pozwalał stan jego zdrowia. 27 sierpnia opuścił on szpital psychiatryczny.
Według opinii zespołu biegłych psychiatrów i psychologa, którzy przez dwa miesiące obserwowali N. w szpitalu, dyżurny w chwili katastrofy był poczytalny. Oznacza to, że może odpowiadać karnie.
"Potraktowany jak bandyta"
Przedstawiciele Związku Zawodowego Dyżurnych Ruchu PKP uważają, że dyżurny ruchu został przez prokuraturę "potraktowany jak pospolity bandyta".
Ich zdaniem, zatrzymanie Andrzeja N. było zbędne, powinien on być po prostu wezwany na przesłuchanie.
Rzecznik związku dyżurnych Grzegorz Herzyk przypomniał, że Andrzej N. jest po terapii szpitalnej. Jego zdaniem działania prokuratury mogą zniweczyć pracę lekarzy, którzy ustabilizowali stan zdrowia dyżurnego.
Katastrofa pociągów
Śledztwo w sprawie katastrofy jest przedłużone do 3 grudnia. W postępowaniu zgromadzono już bardzo obszerny materiał dowodowy, przesłuchanych zostało wielu świadków - głównie poszkodowanych w katastrofie, bliskich ofiar i pracowników kolei. W śledztwie zgromadzono wiele dokumentów kolejowych, nie tylko bezpośrednio związanych z marcową katastrofą, ale też dotyczących np. szkoleń i ruchu pociągów.
3 marca wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa - Kraków. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. Według prokuratury Andrzej N. doprowadził do skierowania jednego z pociągów na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem.
W katastrofie zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych.
Autor: jk//kdj/k / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24