Listy PO w jesiennych wyborach parlamentarnych mają być gotowe do końca lipca, a prawdopodobnie 6 sierpnia zatwierdzi je Rada Krajowa partii - takie ustalenia zapadły na czwartkowym posiedzeniu zarządu Platformy. Władze PO poruszyły też kwestię senackiej debaty ws. in vitro.
Premier Ewa Kopacz nie brała udziału w posiedzeniu zarządu. Politycy PO nie chcieli mówić o przyczynach jej nieobecności; z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że chodzi o sprawy osobiste.
Niewykluczone, że w przyszłym tygodniu zarząd spotka się raz jeszcze, tym razem już z udziałem szefowej Platformy.
Listy do końca lipca
W zastępstwie szefowej rządu spotkanie poprowadził wiceprzewodniczący PO Cezary Grabarczyk. Po zakończeniu posiedzenia szef klubu Platformy Rafał Grupiński powiedział dziennikarzom, że władze ugrupowanie omówiły stan przygotowań do wyborów parlamentarnych.
- Ustaliliśmy kalendarz, jeśli chodzi o wyznaczanie kandydatów na nasze listy do parlamentu - powiedział Grupiński.
Zarząd ustalił, że do końca lipca władze regionalne PO mają czas na opracowanie i przyjęcie list wyborczych. - A w sierpniu, w jego pierwszej dekadzie, prawdopodobnie odbędzie się Rada Krajowa, która będzie zatwierdzała nasze listy kandydatów - dodał szef klubu PO.
Według Grabarczyka, w uchwale zarządu jako ewentualny termin posiedzenia Rady Krajowej wskazano 6 sierpnia.
W pierwszej piątce przynajmniej dwie kobiety
Władze PO omówiły też zasady konstruowania list wyborczych. Aktualna jest stosowana od kilku lat przez Platformę reguła, że w pierwszej piątce kandydatów do Sejmu mają się znaleźć przynajmniej dwie kobiety, a w pierwszej trójce - jedna. Dobre, tzw. biorące miejsca miałyby otrzymać też osoby młode, choć nie zostało określone konkretne kryterium wieku.
Z informacji PAP wynika ponadto, że zarząd poruszył też kwestię debaty w Senacie na temat ustawy o leczeniu niepłodności, m.in. sprawę wypowiedzi kilku senatorów PO, którzy są przeciwnikami metody in vitro.
- Kilku naszych kolegów powinno się zastanowić czy na pewno są we właściwej partii - powiedział jeden z członków zarządu.
Podczas dyskusji w Senacie sprzeciw wobec metody in vitro prezentowało m.in. troje senatorów Platformy: Helena Hatka, Stanisław Hodorowicz i Jan Filip Libicki.
Z rozmów z politykami PO wynika, że jesienią do Sejmu chcieliby kandydować obecni posłowie PO, a ponadto ministrowie i współpracownicy premier Kopacz, którzy nie zasiadają obecnie na Wiejskiej m.in. wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak, minister kultury Małgorzata Omilanowska, nowy minister sportu Adam Korol, wiceszef MSZ ds. europejskich Rafał Trzaskowski, a także ministrowie z kancelarii premiera: Michał Kamiński i Sławomir Nitras.
Co z nagranymi na taśmach?
Platforma musi ponadto zdecydować, czy i z jakich miejsc mają startować m.in. ci jej politycy, których prywatne rozmowy zostały nagrane, a następnie upublicznione w tzw. aferze podsłuchowej. To m.in. b. marszałek Sejmu Radosław Sikorski, byli ministrowie: skarbu Włodzimierz Karpiński, zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Andrzej Biernat, finansów Jacek Rostowski, wiceministrowie: środowiska Stanisław Gawłowski i gospodarki Tomasz Tomczykiewicz.
Wszyscy ci politycy 10 czerwca złożyli rezygnację z zajmowanych funkcji (Rostowski ze stanowiska szefa doradców Kopacz), po tym jak do internetu trafiły materiały ze śledztwa w sprawie tzw. afery taśmowej. Sikorski, powołując się na ustalenia z Kopacz, mówił tego dnia, że w jesiennych wyborach parlamentarnych będzie otwierał listę bydgoską PO. Zapowiedź ta wywołała jednak konsternację w Platformie. Siemoniak ocenił, że była ona "przedwczesna". Później w mediach pojawiły się informacje, że Sikorski może w ogóle nie kandydować w wyborach parlamentarnych. Z rozmów z politykami Platformy wynika jednak, że żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły.
Kilkanaście dni temu bliska współpracowniczka Kopacz, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz mówiła w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że politycy, którzy zostali nagrani w tzw. aferze podsłuchowej nie powinni znaleźć się na jedynkach list PO. Premier zastrzegła jednak w później, że nie ma póki co takich ustaleń.
Wstępne propozycje
Choć zarząd przyjął w czwartek harmonogram wyłaniania kandydatów, to pierwsze przymiarki do obsady list już są. Z informacji PAP wynika, że zgodnie ze wstępnymi ustaleniami lokalnych struktur PO, listę w Łodzi miałby otwierać Grabarczyk, a wrocławską szef dolnośląskiej PO, b. europoseł Jacek Protasiewicz. Główny konkurent b. europarlamentarzysty na Dolnym Śląsku, szef MSZ Grzegorz Schetyna mógłby - tak jak do tej pory - przewodzić liście w Legnicy.
Na czele listy w Wielkopolsce będzie prawdopodobnie Grupiński, a w Kaliszu - jego bliski współpracownik, sekretarz wielkopolskiej PO Mariusz Witczak. W Krakowie niewykluczony jest start z jedynki szefa małopolskich struktur Platformy, obecnego wiceprzewodniczącego sejmiku woj. małopolskiego Grzegorza Lipca. Jego kandydowanie oznaczałoby prawdopodobnie, że na listach nie znalazłaby się jego żona, obecna posłanka PO z Krakowa Katarzyna Matusik-Lipiec.
Nie jest jasne kto miałby znaleźć się na jedynce w Sieradzu. W wyborach 2007 i 2011 roku listę tę otwierał Biernat, jednak w mediach pojawiły się ostatnio spekulacje, że być może liderem zostanie nowy rzecznik rządu Cezary Tomczyk (w ostatnich wyborach startował z miejsca trzeciego). Podobna sytuacja jest w Szczecinie, gdzie przed czterema laty listę otwierał Arłukowicz i w Koszalinie, gdzie na miejscu pierwszym był Gawłowski. Nieoficjalnie zachodniopomorscy politycy PO mówią, że w drugim z tych miast na czele listy może się znaleźć obecna senator Platformy Grażyna Sztark. Ze Szczecina prawdopodobnie będzie kandydował Nitras, choć nie wiadomo jeszcze z jakiego miejsca.
Jeśli chodzi o Bydgoszcz, to gdyby jedynki w tym mieście nie dostał Sikorski, na jej czele prawdopodobnie znajdzie się bliska współpracowniczka Kopacz, szefowa MSW Teresa Piotrowska. Listę toruńską otwierać ma lider kujawsko-pomorskiej PO Tomasz Lenz.
Ciekawa wyborcza rywalizacja zapowiada się w Gdańsku skąd kandydować chcą m.in. szef pomorskiej PO, wiceminister zdrowia Sławomir Neumann, ministrowie: sportu Adam Korol i kultury Małgorzata Omilanowska, wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń i obecny wiceszef Kancelarii Prezydenta Sławomir Rybicki. Politycy PO nie wykluczają, że na start do Sejmu zdecydować mógłby się też marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, który otwierałby wtedy gdańską listę PO.
Kopacz na liście z Kidawą-Błońską?
Nie wiadomo jeszcze, z którego okręgu kandydować miałaby premier Kopacz, obecnie posłanka z Radomia. Politycy Platformy wskazują, że w nadchodzących wyborach szefowa rządu powinna reprezentować któryś z największych okręgów - warszawski lub być może gdański. Ze stolicy startowała do tej pory obecna marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska. Zdaniem rozmówców PAP, nie ma możliwości, by Kopacz i Kidawa-Błońska znalazły się na jednej liście. Jeśli chodzi o marszałek Sejmu, w grę mógłby wchodzić również okręg podwarszawski. Tam jednak - jak wskazują źródła PAP - liderem będzie prawdopodobnie szef mazowieckiej PO, minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki.
W środę prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział, że w najbliższych dniach ogłosi termin jesiennych wyborów parlamentarnych. Jak mówił, w grę wchodzą trzy niedziele października - 11, 18 lub 25. Nieoficjalnie politycy PO przewidują, że będzie to 18 października.
Autor: eos//plw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Obara