Trzecia wyprawa Aleksandra Doby przez Atlantyk skończyła się przed czasem. Wypadek, jakiego doznał kajakarz już na wodach oceanu, a także uszkodzenia jednostki zmusiły go do rezygnacji z dalszej podróży.
69-letni Doba wyruszył w podróż zgodnie z planem w minioną niedzielę o godz. 13:07 lokalnego czasu (19:07 naszego czasu) z amerykańskiego Jersey City. Chciał 9 września dotrzeć do Lizbony, by tam świętować swoje urodziny.
Plany pokrzyżowała mu już jednak na początku zła pogoda.
- O pierwszej w nocy zobaczyłem z lewej strony tworzącą się falę. Nawet nie taką dużą, miała około metra, ale rosła dynamicznie. Za chwilę uderzyła w kajak i przewróciła go - relacjonuje Doba.
- Po niej przyszła następna i po raz drugi obróciła kajak. Podczas pierwszej fali przybojowej wypadłem z kajaka, podczas drugiej skotłowało mnie już całkiem pod nim - dodaje 69-latek.
Nie poddaje się
Po wielu godzinach oczekiwania na choć chwilową poprawę warunków, tak by móc wypłynąć na otwarty ocean, późnym wieczorem we wtorek Doba wyruszył ze swojego przyczółka w zatoce Lower Bay, minął półwysep Sandy Hook i wreszcie znalazł się na wodach Atlantyku.
Niestety, nie zdążył odpłynąć na tyle daleko od lądu, by uniknąć zagrożenia, jakie dla kajakarzy w tym obszarze stwarzają niekorzystne wiatry. Uszkodzone elementy i urządzenia w kajaku zmusiły go do przerwania wyprawy.
"Fale rzuciły kajak na brzeg półwyspu Sandy Hook, (...) Olek jest cały i zdrowy. Psychicznie już się pozbierał. (...) Dalsza podróż byłaby dużym zagrożeniem jego życia" - napisano w komunikacie na oficjalnym profilu Aleksandra Doby na Facebooku.
Jak relacjonuje amerykański koordynator wypraw Piotr Chmieliński, kajak Doby został załadowany na przyczepę przez podnośnik. Pomagali przy tym przypadkowo spotkani studenci. Doba wrócił do Waszyngtonu.
"Jeszcze w czasie podróży z Nowego Jorku Olek, ochłonąwszy nieco po wypadku, miał nadzieję, że może jednak uda mu się wrócić na ocean, że po naprawieniu kilku uszkodzonych elementów i urządzeń oraz wysuszeniu wszystkiego, co przemokło podczas dwukrotnej przewrotki kajaka, wyruszy ponownie za kilka dni. Teraz już wiadomo, że nie będzie to możliwe" - napisał Chmieliński w komunikacie.
To jednak nie koniec jego marzeń o ponownym pokonaniu Atlantyku. Doba zapowiedział, że kolejna próba dopłynięcia z USA do Lizbony za rok, tak by właśnie w Portugalii świętować 71. urodziny.
Autor: ts/kk / Źródło: "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: Alex Chmielinski