W niektórych sytuacjach trzeba podejmować decyzje takie, które powodują, że bezpieczeństwo i osoby zatrzymanej, i funkcjonariuszy policji jest większe – mówił w "Rozmowie Piaseckiego" rzecznik rządu Piotr Mueller, odnosząc się do działań policji w czasie protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Jak ocenił, być może "były obawy" co do zajęcia miejsca, w którym dokonano zatrzymań, czyli na terenie Trybunału. - Widzieliśmy obrazki z Kapitolu – dodał.
W środę w Dzienniku Ustaw opublikowany został wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku zaostrzający przepisy aborcyjne. Kilka godzin wcześniej ukazało się uzasadnienie wyroku. TK orzekł, że niezgodny z ustawą zasadniczą jest przepis ustawy z 1993 roku - jako kompromis aborcyjny - zezwalający na usunięcie ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Publikacja wyroku po raz kolejny wyprowadziła na ulice polskich miast tysiące ludzi, którzy sprzeciwiają się zaostrzaniu prawa aborcyjnego.
Do obecnej sytuacji społeczno-politycznej związanej z opublikowaniem wyroku odniósł się we wtorek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 rzecznik rządu Piotr Mueller. Był pytany o interwencje policji. Niektórzy protestujący twierdzą, że zostali brutalnie potraktowane przez funkcjonariuszy. Chodzi między innymi o wywiezienie Klementyny Suchanow, jednej z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, do Mińska Mazowieckiego, do tamtejszej komendy policji.
- Nie wiem, z jakiego powodu w tej konkretnej sytuacji taka decyzja była podjęta, ale domyślam się, że mogła być podjęta między innymi z tego powodu, że być może istniały obawy co do próby zajęcia miejsca, w którym taka osoba była zatrzymana – powiedział.
"Widzieliśmy obrazki z Kapitolu w Stanach Zjednoczonych"
- Widzieliśmy obrazki z Kapitolu w Stanach Zjednoczonych, widzieliśmy obrazki wtargnięcia na teren Trybunału Konstytucyjnego. W niektórych sytuacjach trzeba podejmować decyzje takie, które powodują, że bezpieczeństwo i osoby zatrzymanej i funkcjonariuszy policji jest większe. W związku z tym, jak się domyślam, takie przesłanki mogły stać za taką decyzją – kontynuował rzecznik rządu, nawiązując do wydarzeń, które miały miejsce w Waszyngtonie 6 stycznia.
Na sugestię prowadzącego, że porównywanie protestów pod Trybunałem Konstytucyjnym do wydarzeń z USA jest nieproporcjonalne, Mueller odarł: - A skąd policjant, w sytuacji przeskoczenia osoby przez płot, ma wiedzieć, czy ta osoba na przykład nie próbuje wskoczyć tam z bronią?
Mueller o prawie aborcyjnym: w parlamencie zapewne czeka nas debata w tej sprawie
Rzecznik rządu mówił także o tym, w jakim kierunku mogą pójść w przyszłości parlamentarne prace związane z prawem aborcyjnym. - Czeka nas w parlamencie zapewne debata w tym obszarze, ale decyzji, w którym kierunku ta debata ma pójść, na razie nie ma – stwierdził. - Taka debata musi odbyć się w Sejmie. Wiem, że jest kilka projektów zgłoszonych wokół spraw związanych z ochroną życia – powtórzył Mueller. - Jest projekt prezydencki, są chyba też projekty liberalizujące prawo w tym zakresie, ale one są niezgodne z konstytucją – powiedział rzecznik rządu w TVN24.
"Prokuratura może podejmować takie działania, jakie uzna za stosowne"
Piotr Mueller odniósł się także do oświadczenia wicepremiera do spraw bezpieczeństwa i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, jakie ten wydał pod koniec stycznia w sprawie zakupu respiratorów dokonanego w kwietniu 2020 roku. Ministerstwo kupiło sprzęt od firmy mężczyzny, który zajmował się handlem bronią. "Decyzja o skorzystaniu z firmy E&K została podjęta w oparciu o informacje przekazane przez służby specjalne, które nie dostrzegały przeciwwskazań do podjęcia takiej współpracy" – czytamy w oświadczeniu.
Mueller mówił, że Kaczyński "chciał po prostu wyjaśnić kwestie, jeśli chodzi o zakup respiratorów". Przekonywał, że "kwestią uczciwości w życiu publicznym jest pokazywać, jakie fakty miały miejsce w danych okolicznościach". Stwierdził również, że stojący wówczas na czele resortu zdrowia minister Łukasz Szumowski oraz wiceminister Janusz Cieszyński "byli obiektem bezpardonowego ataku".
Rzecznik rządu zaznaczył, że w tej sprawie "prokuratura może podejmować takie działania, jakie uzna za stosowne". Przekonywał, że prokuratura "nie musi i nie będzie" wczytywać się w oświadczenie prezesa Prawa i Sprawiedliwości. - Jeżeli [prokuratura – przyp. red.] znajdzie jakiekolwiek przesłanki, że ktokolwiek złamał przepisy prawa, to musi podjąć takie działania, aby takie osoby zostały ukarane. Natomiast w sferze władzy wykonawczej ta informacja pokazuje, jak wyglądała procedura związana z zakupami i że minister Łukasz Szumowski oraz minister Janusz Cieszyński dochowali staranności, aby to było zgodnie z prawem i aby jednocześnie zabezpieczyć zdrowie i życie Polaków – mówił gość TVN24.
Mueller: już tyle razy słyszałem o wymianie premiera, że nie robi to na mnie większego wrażenia
Rzecznik rządu mówił też obecnych politycznych notowaniach premiera Mateusza Morawieckiego i jego sytuacji w obozie Zjednoczonej Prawicy. Nawiązał w ten sposób do pojawiających się w przestrzeni medialnej pogłosek o możliwości zastąpienia szefa rządu kimś innym.
Jednym z potencjalnych kandydatów na stanowisko szefa rządu, wymienianych w komentarzach politycznych, miałby być Daniel Obajtek, obecny prezez PKN Orlen.
- Już tyle razy słyszałem o wymianie premiera, o zmianie rządu, w ogóle o przegranej PiS-u, że nie robi to na mnie większego wrażenia w sytuacji, kiedy to się powtarza dość regularnie – odparł Piotr Mueller.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24