Lekarze zdecydowali, że muszą usunąć mu nos. Nowotwór rozwijał się, więc nie było na co czekać. Ale dziś pan Wilbald Zaiczek oddycha normalnie, kicha. Jak to możliwe? Dzięki medycynie rekonstrukcyjnej i sukcesom polskich lekarzy w tej dziedzinie. Nowy nos dla pacjenta wyhodowali... z chrząstki żebrowej, którą wszczepili choremu pod skórę.
Kiedy stało się jasne, że amputacja nosa będzie w przypadku Wildalda Zaiczka konieczna, lekarze zaproponowali mu - dla niego niewiarygodną - rzecz. Postanowili uformować z żebrowej chrząstki szkielet nowego nosa i na osiem tygodni wszczepić ją pacjentowi pod skórę. Najlepsze były do tego okolice nadgarstka.
Kiedy nowy nos na przedramieniu obrósł naczyniami krwionośnymi, został przeszczepiony. Na koniec lekarze pokryli go skórą pobraną z czoła pacjenta. Cała "operacja" przebiegła bez zarzutu.
Pomogli odzyskać normalność...
- Pacjentowi na ręku wyhodowaliśmy nowy nos - mówi obrazowo docent Adam Maciejewski z Zespołu Chirurgii Rekonstrukcyjnej i Mikronaczyniowej Centrum Onkologii w Gliwicach. To właśnie lekarze z tej placówki pomogli odzyskać swojemu pacjentowi normalność.
- Oddycham normalnie. Kicham, wszystko w porządku, po staremu - mówi Wilbald Zaiczek reporterowi "Faktów". I dodaje, że gdy przejdzie już wszystkie operacje upiększające swój nowy nos, to "pójdzie na dziewczynki".
Jedyna szansa na życie
Doktor Maciejewski zaznacza jednak, że medycyna rekonstrukcyjna i jej dynamiczny rozwój to często jedyna szansa dla pacjentów na to, co najważniejsze - na życie. - Tego typu zabiegi, które pozwalają we właściwy sposób odtworzyć taki narząd, dają przede wszystkim możliwość wykonania radykalnego zabiegu operacyjnego, czyli usunięcia całego nowotworu - podkreśla. A to daje największe szanse na wyleczenie.
Taką szansę dostał też Marek Palka, u którego lekarze wykryli rozległego raka tarczycy. Oprócz niej chirurdzy musieli usunąć panu Markowi także tchawicę. Jeszcze niedawno byłby to dla pana Marka wyrok śmierci. Ale dzięki medycynie rekonstrukcyjnej to się zmieniło.
Lekarze z Centrum Onkologii w Gliwicach "dali" panu Markowi nową tchawicę, wyhodowaną ze skóry chorego, którą pokryli rurkę z materiałów biodegradowalnych. - Mogę mówić, mogę oddychać przez usta, mogę przełykać jak zdrowy człowiek - wylicza dzisiaj. Z nową tchawicą już wrócił do pracy.
Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn