- Nie wierzyłem, że uda się powołanie tego klubu. (...) Wydawało mi się, że jest to bardzo trudne, wręcz niemożliwe - mówił o rejestracji nowego klubu poselskiego "Polska jest najważniejsza" Grzegorz Schetyna. Marszałek Sejmu w "Faktach po Faktach" w TVN24 podkreślił jednak, że Joannę Kluzik-Rostkowską i jej kolegów czeka ciężka praca. - To wielki projekt, bardzo, bardzo trudny - ocenił.
We wtorek tuż po godzinie 14. u marszałka Sejmu złożono wniosek o rejestrację nowego klubu poselski "Polska jest najważniejsza". Do nowego klubu dotychczas przystąpili: Joanna Kluzik-Rostkowska, Elżbieta Jakubiak, Paweł Poncyljusz, Jan Ołdakowski, Tomasz Dudziński, Lena Dąbkowska-Cichocka, Zbysław Owczarski, Adam Gawęda, Jacek Pilch, Jan Filip Libicki, Jacek Tomczak, Andrzej Walkowiak, Wojciech Mojzesowicz, Kazimierz Hajda i Wiesław Kilian.
"Ludzie szukają czegoś nowego"
Schetyna pytany w TVN24, komu może zagrozić nowy klub poselski, a w przyszłości być może partia, odpowiedział, że "nowe ugrupowania z reguły są po to, żeby zabierać głosy starym". - Na razie PiS jest beneficjentem tych ugrupowań - zaznaczył.
Marszałek przyznał, że do powołania nowego projektu "PiS-ligt" był nastawiony sceptycznie. - Nie wierzyłem, że uda się powołanie tego klubu, że wyrzucenie dwóch posłanek PiS będzie skutkować nową jakością polityczną. Wydawało mi się, że jest to bardzo trudne, wręcz niemożliwe - przyznał. Podkreślił jednak, że "takie rzeczy trzeba szanować, bo to nie jest proste".
Według niego PJN obecnie działa na zasadzie "efektu świeżości". - Ludzie szukają czegoś nowego. W polityce to też jest naturalne. Jest pytanie, co zrobić, żeby te partie - myślę tutaj o Platformie - też takie były, za rok przy wyborach parlamentarnych miały ten świeży oddech. Nie chcę powiedzieć "seksowne", ale żeby miały to coś, co intryguje, co zachęca do głosowania na nie - mówił.
Choć Schetyna chwalił Kluzik-Rostkowską i jej kolegów to zaznaczył, że "nie chce ich zagłaskać". - Mają rok czasu do wyborów. Muszą stworzyć klub, partię, struktury regionalne, wielkie konwencje, kampanię i pieniądze na to wszystko. To wielki projekt, bardzo, bardzo trudny - tłumaczył.
"PO jak challenger"
Schetyna w "Faktach po Faktach" mówił także o wynikach niedzielnych wyborów samorządowych. Jego zdaniem, ich przegranym jest Prawo i Sprawiedliwość. - To formacja, która osiągnęła gorszy wynik niż cztery lata temu - tłumaczył.
Natomiast zdaniem marszałka powody do radości mają pozostałe partie parlamentarne. - Wygrało na pewno PSL, potwierdził swoją obecność SLD, PO wygrała do sejmików (województw - red.) - wymieniał.
I choć PO w wielu dużych miastach przegrała (m.in. we Wrocławiu, Gdańsku, Zielonej Górze, Toruniu, Kielcach), Schetyna nie uważa tego za całkowitą porażkę. - Wygrali generalnie niezależni samorządowi prezydenci dużych miast. (...) Nie patrzyłbym kto tu wygrywa. PO jest tu zawsze "challengerem". Jest zawsze na drugim miejscu - mówił.
Dalej tłumaczył, że w wyborach samorządowych ludzie "oddzielają politykę wielką". - Głosują na kogoś innego, na samorządowca, rozwój, bezpartyjność - dodał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24