"Idziesz dobrym tropem, bo ku**a wszyscy jak w ulu latają". Kto niszczył biznesmena z Leszna

[object Object]
Pierwsza część reportażu Superwizjera "Wrogie przejęcie"Superwizjer TVN
wideo 2/4

Rufin Sokołowski miał dobrze prosperującą firmę i pomysł na biznes na rynku dostaw żywności dla wojska i innych służb mundurowych. Jego plany pokrzyżowała seria podpaleń - samochodów i fabryki. Rynek przejęła konkurencja z niemal identycznym produktem. Dziennikarze "Superwizjera" i "Gazety Wrocławskiej" próbowali ustalić, kto chciał zniszczyć firmę przedsiębiorcy z Leszna. Ta historia doprowadziła ich do innego biznesmena i kolejnych poszkodowanych.

Reportaż "Wrogie przejęcie" zrealizowali Michał Fuja i Marcin Rybak.

Podpalenie? "Nie ma wątpliwości"

Pod koniec czerwca 2016 roku dziewięć zastępów strażaków walczyło z pożarem hali produkcyjno-magazynowej przedsiębiorstwa Rewis z Leszna. Ogień strawił większość budynków oraz linie produkcyjne wykorzystywane do produkcji dań gotowych.

- To był ogień, dym, to były zawalone konstrukcje - wspomina właściciel przedsiębiorstwa Rufin Sokołowski.

- Nie ma żadnych wątpliwości - dodaje, pytany, czy było to podpalenie. Jak mówi, "to byli profesjonaliści, nie robili tego po raz pierwszy". - Były praktycznie zalane te rzeczy, które były najważniejsze do produkcji, czyli maszyny i urządzenia - wyjaśnia. W jego ocenie "to było działanie celowe, zmierzające do tego, żeby tu już nigdy żadna produkcja nie mogła powstać".

Firma Rufina Sokołowskiego działała na trudnym rynku produkcji żywności od 1994 roku. Produkty z Rewisu trafiały na półki polskich i zagranicznych supermarketów. Nie pojawią się tam ponownie, bo w pożarze spłonęły też zapasy magazynowe.

- Musiałem podpisać kilkadziesiąt decyzji o zwolnieniu ludzi, w tym takich, którzy pracowali tutaj 25 lat. Z 65 ludzi w szczycie, zostało nas dwoje - opowiada właściciel przedsiębiorstwa.

"Wrogie przejęcie" - pierwsza część dyskusji
"Wrogie przejęcie" - pierwsza część dyskusjiSuperwizjer TVN

Innowacyjny produkt Sokołowskiego

Rufin Sokołowski opracował system samopodgrzewających się puszek z jedzeniem. Ten innowacyjny na polskim rynku produkt miał być ratunkiem dla coraz trudniejszej sytuacji firmy.

- Zasada polega na tym, żeby żywność, która znajduje się w tej puszcze, podgrzać do około 70 stopni bez żadnego zewnętrznego źródła energii. Używając szpikulca i przebijając otwory wywołuje się reakcję, która mniej więcej po ośmiu minutach podwyższy nam temperaturę początkową jedzenia o jakieś 55 stopni - wyjaśnia Sokołowski.

- Ktoś za granicą się tym produktem zainteresował, dotarł do moich dystrybutorów i zaproponował im kontrakt wartości 40 milionów euro na dostawy puszek z jedzeniem samopodgrzewającym - opowiada przedsiębiorca. Dopytywany przez dziennikarza przyznaje, że "była to Rosja".

"Rozpoczęły się groźby pod moim adresem"

Tak duży kontrakt dawałby firmie Rufina Sokołowskiego ponad 20 milionów złotych zysku i rozwiązywałby wszystkie jej problemy finansowe. Tyle, że dystrybutor zataił przed producentem informację o podpisanej umowie, a zaliczkę roztrwonił.

Strona rosyjska zaczęła domagać się pierwszej partii puszek. - Wtedy ten dystrybutor przyprowadził do mnie ludzi, których przedstawił jako swoich nowych partnerów biznesowych - mówi Sokołowski. Partnerami okazali się producenci wody mineralnej i napoju energetycznego.

- Poprosiłem o to, żebyśmy sprecyzowali zasady naszej współpracy w formie umowy. Kontrowersje wzbudzał jeden punkt, mianowicie kary umowne. Za każde uchybienie ze strony producenta mieliśmy zapłacić dwa miliony euro kary. Umowy nie podpisałem. Rozpoczęły się różnego rodzaju groźby pod moim adresem - mówi przedsiębiorca. Sokołowski wspomina jedną z takich sytuacji. W "przeddzień sylwestra z 2015 na 2016 rok". - Mieliśmy pierwsze podpalenie, które ja nazywam ostrzegawczym. Stało sześć samochodów, które zostały nam spalone w nocy. Policja umorzyła postępowanie - opowiada Sokołowski. Powodem miało być "niewykrycie sprawców". - Wtedy - jak się dowiedziałem - ludzie, którzy do mnie przyjechali zrobili kopię naszego produktu i zaczęli produkować, mając już gotowe rozwiązania techniczne - oskarża Sokołowski.

Skradziony pomysł?

Dziennikarze "Superwizjera" udali się do miejscowości Jawor na Dolnym Śląsku, gdzie spotkali się z prezesem spółki produkującej wodę mineralną i napój energetyczny, Mieczysławem M. Podczas wizyty w fabryce Rufina Sokołowskiego miał on osobiście filmować proces produkcji samopodgrzewających się puszek.

Na zarejestrowanym ukrytą kamerą spotkaniu z dziennikarzem pokazywał produkt swojej firmy, bliźniaczo podobny do wymyślonego przez Rufina Sokołowskiego. - Taki sam korek jak nasz, system mocowania jak nasz. Szpikulec jest taki sam. Myśmy zastosowali sześć otworów, tutaj zastosowano pięć otworów - porównuje biznesmen z Leszna.

W maju 2015 roku Urząd Patentowy zarejestrował wniosek patentowy Rufina Sokołowskiego na jego wynalazek. Konkurencyjna spółka z Jawora została zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym dopiero dwa miesiące później. Co więcej, umowa narzucana Rufinowi Sokołowskiemu wyraźnie zaznaczała, że to on jest właścicielem patentów i wszelkich przewidzianych prawem zezwoleń.

Mieczysław M., pytany przez dziennikarza "Superwizjera", skąd pomysł na taki produkt odpowiada: - Luka. Po czym zapewnia: - Ja jestem właścicielem patentów i "know-how".

Kiedy dziennikarz przedstawia mu sytuację i sugeruje, że "produkt jest ukradziony", Mieczysław M. zarzeka się, że nie nagrywał procesu produkcji puszek, będąc w Rewisie. - Naprawdę nie wiem, o czym pan mówi - dodaje. Po ujawnieniu się dziennikarza i wejściu do pomieszczenia ekipy telewizyjnej utrzymuje, że "nie ma z tym nic wspólnego". Oświadcza też, że "nic nie wie" o pożarze fabryki Sokołowskiego.

"Wrogie przejęcie" - druga część reportażu
"Wrogie przejęcie" - druga część reportażuSuperwizjer TVN

Awantura na targach

Targi wsparcia bezpieczeństwa i obronności w Bydgoszczy w 2016 roku to ważny moment tej historii. Tam spotkali się dystrybutorzy obu puszek. Przedstawiciele Rufina Sokołowskiego zostali zastraszeni przez rosłych mężczyzn i zmuszeni do opuszczenia targów.

- Doszło do awantury, w ramach której (tu pada nazwa spółki Mieczysława M. - red.) został pozbawiony nagrody za niby najlepszy produkt innowacyjny, który przedstawił jako swój i za niby najlepsze stoisko - opowiada Sokołowski.

W ciągu zaledwie kilkunastu godzin od tych wydarzeń spłonęła hala produkcyjna w Lesznie.

Na targach w Bydgoszczy obecny był prezes firmy Mieczysław M., ale analiza dokumentów ujawnia, że to nie on faktycznie kieruje spółką. Robi to, przez zarejestrowaną na Cyprze spółkę, Szymon Brocki - człowiek o znajomościach w służbach mundurowych. Mężczyzna był w przeszłości skazywany, między innymi za przestępstwa gospodarcze.

- Ja się z nim dwukrotnie spotkałem - zaznacza Sokołowski. - Były to nieprzyjemne rozmowy, druga rozmowa zakończyła się wyraźnymi groźbami pod moim adresem. "My doprowadzimy do tego, że przyjedziemy do Leszna, jak pana będą wyrzucać z mieszkania. My pana zniszczymy całkowicie" - tak, według Sokołowskiego, miał się odezwać Brocki.

Spalony dom i pogróżki

Elżbieta i Kazimierz Brzezińscy mieszkają tuż obok siedziby spółek kierowanych - jak ustalili dziennikarze - nieformalnie przez Szymona Brockiego w Jaworze. Ich problemy zaczęły się, gdy sprzeciwili się rozbudowie zakładu produkcji wody mineralnej. W dniu, w którym biznesmen dowiedział się o kontroli ze strony nadzoru budowlanego, Kazimierz Brzeziński otrzymał od niego pierwsze SMS-y z ostrzeżeniem.

- Jednoznacznie wynikało, że ta osoba (...) przyjdzie do mnie i zrobi wielkie ognisko. Dla mnie było jednoznaczne, że ta osoba ma zamiar spalić mi mienie - mówi Brzeziński.

Podpalono altankę i dom państwa Brzezińskich. - Jeżeli się podpala altankę i równolegle w tym samym momencie dom, to ciężko zrozumieć, że to było zastraszenie. To była próba spalenia tej nieruchomości - podkreśla Brzeziński.

- Później jeszcze nas zaczepiał. Jak podjeżdżaliśmy do domu, to nam blokował wjazd, trąbił. Przychodził na przykład do mojego miejsca pracy i wyzywał mnie - dodaje.

"Zdajecie sobie sprawę, w czym wy grzebiecie, czy nie?"

Kiedy dziennikarze rozmawiają z małżeństwem Brzezińskich, nieoczekiwanie odzywa się do nich Szymon Brocki.

- Wy nie możecie się zająć czymś poważnym? - pyta przez telefon. - Zdajecie sobie sprawę, w czym wy grzebiecie, czy nie? To, że pan szykuje materiał, to wiem od jakichś trzech miesięcy - zwraca się do dziennikarza.

- Twierdzicie, że ukradliśmy technologię od Rufina Sokołowskiego, tak? - dopytuje. O Rufinie Sokołowskim mówi, że to "starszy facet, który ma swoje jakieś tam wizje w głowie".

Zapewnia, że z dziennikarzami może spotkać się nawet tego samego dnia.

"Po jego zachowaniu można spodziewać się wszystkiego"

Dziennikarze "Superwizjera" dotarli najpierw do bliskiego znajomego Szymona Brockiego. - To jest człowiek, który umiejętnie ma opanowane techniki wpływów, manipulacji. Jest w tym doskonały - mówi.

Ocenia, że "to jest koleś, który może wziąć wam kamerę i ją zniszczyć". - Po jego zachowaniu można spodziewać się wszystkiego - podkreśla.

Dziennikarze spotykają się następnie z Brockim.

- Nie mam pojęcia, jak było z pożarami u pana Sokołowskiego. Być może to chwyt marketingowy. Ja bym wam mógł powiedzieć nawet, że byłem tam i podpaliłem ten jego zakład dwoma pochodniami. Traktujcie to sobie jak chcecie. Przychodzicie, pytacie mnie o coś. Chyba nie my jesteśmy do tego, żeby to ustalać - mówi.

Pytany, czy łatwo zostać jego wrogiem odpowiada: - Myślę, że bardzo trudno. Wystrzegam się wrogów.

"Pilnowaliśmy prawa i zostaliśmy ukarani"

Konflikt Elżbiety i Kazimierza Brzezińskich z Brockim nie kończy się na podpaleniu altanki i domu.

Na nagraniu z monitoringu sprzed domu małżeństwa z lipca 2016 roku widać człowieka z kanistrem cieczy, włamującego się na posesję i wylewającego ją na samochód, który za chwilę staje w płomieniach.

Do tego czasu prokuratura rejonowa w Jaworze zdążyła już umorzyć śledztwo w sprawie podpalenia domu. Zdarzenie zbagatelizowano, uznając, że było ono jedynie zniszczeniem mienia i nie stwarzało ryzyka pożaru. Prokuratury nie przekonały SMS-y, w których Szymon Brocki straszy "wielkim ogniskiem".

- Nie zadziałały te osoby i te instytucje, które naprawdę powinny zadziałać. Pilnowaliśmy przestrzegania prawa i zostaliśmy za to ukarani atakiem na nas, na nasz dom, samochód, na nasze mienie i nasze życie - mówi Brzeziński.

Kiedy dziennikarze przytaczają Brockiemu SMS-y o "dużym ognisku", ten odpowiada, że "była sprawa jakaś w prokuraturze".

Pytany o podpalenie auta Brzezińskich przekonuje, że "nie miał z tym nic wspólnego".

Były polityk PiS zamieszany

Od pożaru hali w Lesznie Szymon Brocki funkcjonuje na rynku bez realnej konkurencji. Samopodgrzewające się puszki trafiają na kolejne targi.

Firma sponsoruje zawody sportowe. Na jednej z takich imprez dochodzi do spotkania z człowiekiem, który dostrzeże potencjał puszek. Osobą tą jest Mariusz Antoni Kamiński - były polityk, usunięty z Prawa i Sprawiedliwości po głośnej aferze madryckiej (kilku polityków PiS pobrało zaliczkę na przejazd do Madrytu prywatnym samochodem, a poleciało tanimi liniami lotniczymi).

Mariusz Antoni Kamiński po odejściu z polityki rejestruje spółkę Warszawskie Centrum Legislacyjne. Spółka zajmuje się doradztwem prawnym, ale według informacji "Superwizjera", nieoficjalnie realizuje również działania lobbingowe.

- Byliśmy na spotkaniu w Warszawie, ale nasze drogi się rozeszły, bo nie dogadaliśmy warunków finansowych do naszych oczekiwań - mówi Brocki. Przyznaje, że Kamiński "proponował promocję produktu, że pomoże z tym produktem rozwijać się po świecie".

Według posiadanych przez "Superwizjera" dokumentów, oferta przygotowana przez Warszawskie Centrum Legislacyjne zakładała, że za kwotę od 45 do 55 tysięcy złotych miesięcznie spółka miała zapewnić między innymi metody zainteresowania produktem kluczowych decydentów w państwie oraz dialog z nimi.

- Ktoś to napisał w ofercie? Ja tej oferty nie widziałem - przekonuje Brocki.

"Wrogie przejęcie" - druga część dyskusji
"Wrogie przejęcie" - druga część dyskusjiSuperwizjer TVN

"Osoba, która ma jakieś przełożenia w spółkach skarbu państwa"

Dziennikarze "Superwizjera" rozmawiają z bliskim współpracownikiem Kamińskiego.

- Mariusz sam o sobie mówił, że był szykowany na wiceministra obrony narodowej. Ale, że mu się przydarzył Madryt, to (Antoni) Macierewicz postawił na (Bartosza) Kownackiego. Kojarzył mi się jako osoba, która ma jakieś przełożenia w spółkach skarbu państwa i może lewarować niektóre wydarzenia - mówi.

Sam były polityk nie odbiera telefonu i nie chce spotkać się osobiście. Na przesłane mailem pytania odpowiada, że nigdy nie miał nic wspólnego z firmą kierowaną przez Szymona Brockiego i nie wiedział o jego przestępczej przeszłości. Ostrzegł, że łączenie go z tą sprawą spotka się z reakcją prawną.

W rzeczywistości rozmowy z producentem puszek miały być jeszcze bardziej zaawansowane niż wynikało to z początkowej oferty.

- Była taka sytuacja, to wiem od Mariusza, że z tym (nazwa spółki kierowanej przez Brockiego - red.) miał współpracować. Była opracowana nawet strategia wdrożenia tego produktu - zaznacza współpracownik Kamińskiego.

Dopytywany, czy Kamiński wiedział, kto kieruje spółką, jego współpracownik odpowiedział: - Jeśli chciał, to mógł sprawdzić.

- Moim zdaniem, nie domówili się na pieniądze - dodał, pytany, dlaczego nic nie wyszło z współpracy.

Cierpi biznes, cierpi prywatne życie

Po pożarze fabryki w Lesznie, z obawy o życie, żona Sokołowskiego od ponad dwóch lat prawie nie opuszcza domu. Syn został ukryty w odległej części Polski. Sam biznesmen nadal ma nadzieję na odbudowanie dawnej świetności firmy. Ratuje ją własnymi oszczędnościami.

- Wie pan, kiedy będzie pan wiedział, że się poddałem? Kiedy pan się dowie, że wyjechałem za granicę i przeniosłem wyniki tych wszystkich prac za granicę. To będzie oznaczało, że uznałem, że już nie ma sensu, że to jest moja porażka, że w tym kraju nie można dalej - mówi Sokołowski.

"Wszyscy jak w ulu latają"

Przed emisją reportażu Szymon Brocki ponownie kontaktuje się z "Superwizjerem". Jest w dobrym humorze. Szybko skraca dystans.

- Powiem generalnie tak: zrobiło się bardzo gorąco od tego. Ja też miałem parę telefonów. Ktoś mnie pytał i tak dalej. Generalnie, gdzieś oni wiedzą, że pytacie - mówi.

- Ten pan też się kontaktował z nami - podkreśla, napomykając o Kamińskim. Zaznacza, że kontaktował się "przez kogoś", bo "bezpośrednio on się przecież nie skontaktuje".

- Mam pamiętać, że nikogo nie znam i nie miałem żadnych spotkań - podkreśla Brocki.

- Idziesz dobrym tropem, bo ku**a wszyscy jak w ulu latają - zwraca się przez telefon do dziennikarza.

Autor: ads//rzw / Źródło: Superwizjer TVN

Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

Łotewska armia rozpoczęła kopanie rowów przeciwczołgowych wzdłuż granicy z Rosją. Pierwszy odcinek ma być ukończony w ciągu czterech miesięcy. Docelowo wzdłuż granicy Łotwy z Rosją i Białorusią ma powstać łańcuch umocnień, w którego skład wejdą sztuczne i naturalne przeszkody - bagna, lasy i rzeki.

Łotewska armia zaczęła kopać rowy przeciwczołgowe wzdłuż granicy z Rosją

Łotewska armia zaczęła kopać rowy przeciwczołgowe wzdłuż granicy z Rosją

Źródło:
PAP

W Ukrainie mamy do czynienia ze zderzeniem dwóch parametrów - ilością i jakością. (...) Na poziomie ilości moim zdaniem nie można próbować konkurować z Rosją. Trzeba szukać jakościowych rozwiązań - mówił w "Faktach po Faktach" gen. Stanisław Koziej. Jerzy Marek Nowakowski wskazał z kolei trzy scenariusze rozstrzygnięcia wojny, które są według niego najbardziej prawdopodobne.

Generał Koziej o "najważniejszym parametrze" wojny w Ukrainie

Generał Koziej o "najważniejszym parametrze" wojny w Ukrainie

Źródło:
TVN24

Burze z ulewami nawiedziły w czwartek wschodnią Chorwację. Jak przekazały lokalne media, woda szybko wypełniła ulice miasta Slavonski Brod, porywając ze sobą samochody. Żywioł przyniósł ze sobą również intensywne opady gradu.

Auta spływały ulicami, miasto pokryła płachta gradu

Auta spływały ulicami, miasto pokryła płachta gradu

Źródło:
PAP, startnews.hr

Donald Trump po ewentualnym zwycięstwie w wyborach zamierza zażądać od państw NATO zwiększenia wydatków na obronność do poziomu trzech procent PKB, jako cenę dalszego zobowiązania USA na rzecz obrony Europy - podał w piątek brytyjski "The Times". Trumpa zainspirować miał do tego prezydent Andrzej Duda.

"The Times": po rozmowie z Dudą Trump chce zażądać od państw NATO trzech procent PKB na obronność

"The Times": po rozmowie z Dudą Trump chce zażądać od państw NATO trzech procent PKB na obronność

Źródło:
PAP

Węże coraz częściej atakują mieszkańców południowej Chorwacji. Do ostatniego ataku doszło w tym tygodniu, kiedy to gad pokąsał kobietę na jej własnym podwórku. W kraju żyją trzy gatunki jadowitych żmij, których populacje stają się coraz większe.

Ataki jadowitych węży coraz częstsze w Chorwacji. "Mieszkańcy są zaniepokojeni"

Ataki jadowitych węży coraz częstsze w Chorwacji. "Mieszkańcy są zaniepokojeni"

Źródło:
PAP, Slobodna Dalmacija, dnevno.hr

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło około godziny 13 przy ulicy Vogla w Wilanowie. Samochód osobowy uderzył w drzewo, po czym stanął w płomieniach. Jak informuje straż pożarna, w wyniku wypadku zginęły trzy osoby.

Samochód wbił się w drzewo i spłonął. Nie żyją trzy osoby

Samochód wbił się w drzewo i spłonął. Nie żyją trzy osoby

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W naszych czasach prawo, a zwłaszcza jego interpretacja, staje się narzędziem walki politycznej - mówiła w "Faktach po Faktach" profesor Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, była rzeczniczka praw obywatelskich. Oceniła, że mamy obecnie do czynienia z "horrorem prawniczym".

Profesor Ewa Łętowska o "horrorze prawniczym"

Profesor Ewa Łętowska o "horrorze prawniczym"

Źródło:
TVN24

Policja szuka mężczyzny, który dziś rano strzelił w Krakowie z wiatrówki do przypadkowego przechodnia. Zajście zarejestrował monitoring. Sprawca po chwili uciekł. Poszkodowanym jest 23-letni mężczyzna. 

Strzelił z wiatrówki do przypadkowego przechodnia. Poszkodowany 23-latek trafił do szpitala

Strzelił z wiatrówki do przypadkowego przechodnia. Poszkodowany 23-latek trafił do szpitala

Źródło:
tvn24.pl

Policjanci ustalili tożsamość osoby, której ciało zostało odnalezione w spalonym samochodzie w powiecie nowotomyskim (woj. wielkopolskie). - To 44-mężczyzna, był poszukiwany - przekazał młodszy aspirant Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

W aucie znaleźli zwęglone ciało. Już wiadomo, kto zginął

W aucie znaleźli zwęglone ciało. Już wiadomo, kto zginął

Źródło:
tvn24.pl/PAP

Przeciętna oczekiwana długość życia dla nowonarodzonego dziecka w Unii Europejskiej wyniosła w 2023 roku 81,5 lat - przekazał Eurostat. To o 0,9 roku więcej niż w 2022 roku. Polska uplasowała się poniżej średniej unijnej.

Oczekiwana długość życia w Unii Europejskiej. Jak wypadła Polska?

Oczekiwana długość życia w Unii Europejskiej. Jak wypadła Polska?

Źródło:
PAP

Rosjanie wycofali około 40 samolotów różnego typu z lotniska w Kuszczewsku na obiekty bardziej oddalone od linii frontu - przekazało w piątkowej aktualizacji wywiadowczej brytyjskie ministerstwo obrony. Powodem miał być ukraiński atak na to lotnisko, do którego doszło w ostatnią sobotę.

Brytyjski wywiad: Rosjanie wycofują samoloty, powodem ukraiński atak

Brytyjski wywiad: Rosjanie wycofują samoloty, powodem ukraiński atak

Źródło:
PAP

Rosyjscy żołnierze weszli do bazy lotniczej 101, położonej w pobliżu międzynarodowego lotniska Diori Hamani w stolicy Nigru, Niamey. Stacjonują w niej także wojska USA - poinformował w piątek Reuters, cytując anonimowego, wysokiego rangą amerykańskiego urzędnika do spraw obrony.

Siły rosyjskie weszły do bazy, w której są wojska USA

Siły rosyjskie weszły do bazy, w której są wojska USA

Źródło:
PAP

Gostyńska policja odzyskała warte 40 tysięcy złotych instrumenty brytyjskich muzyków z zespołu Metasoma. Artyści wysłali je kurierem do Polski. Gdy przyjechali do studia nagraniowego w Gostyniu (woj. wielkopolskie), dowiedzieli się, że instrumenty zaginęły.

Przyjechali nagrać płytę, w Polsce zaginęły ich instrumenty

Przyjechali nagrać płytę, w Polsce zaginęły ich instrumenty

Źródło:
PAP, tvn24.pl

W kwietniu w Turcji średnioroczny wskaźnik inflacji wzrósł do 69,8 procent - poinformował w piątek turecki urząd statystyczny. W ujęciu miesięcznym najbardziej zdrożały wyroby tytoniowe i alkohol - o prawie 10 procent.

Inflacyjne szaleństwo. Wzrost o prawie 70 procent

Inflacyjne szaleństwo. Wzrost o prawie 70 procent

Źródło:
PAP

Kierowca samochodu osobowego wjechał najpierw w kobietę z dzieckiem, a potem uderzył w ścianę budynku w Gdańsku. Z ustaleń policjantów wynika, że 50-latek zasłabł za kierownicą. Mężczyzna był trzeźwy. Na miejscu pracuje policja. Zdjęcia ze zdarzenia otrzymaliśmy na Kontakt 24.

Samochód wjechał w pieszych, a potem w budynek

Samochód wjechał w pieszych, a potem w budynek

Źródło:
tvn24.pl

Ogród zoologiczny w Lubinie przekazał za pomocą mediów społecznościowych informację o śmierci kozy, która umarła po ostrym zatruciu. Z wpisu wynika, że zwierzę było dokarmiane przez odwiedzających ogród.

Przyszli do zoo, karmili kozę. Zwierzę nie przeżyło

Przyszli do zoo, karmili kozę. Zwierzę nie przeżyło

Źródło:
tvn24.pl

W czwartek późnym wieczorem na niebie nad Polską można było zobaczyć nietypowe zjawisko. Była to rozległa, jasna chmura, kierująca się na północ. Jej zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24. Pojawiły się pytania na temat tego, co mogło być przyczyną tego widoku.

Tajemnicze światło na niebie. Co leciało nad Polską

Tajemnicze światło na niebie. Co leciało nad Polską

Aktualizacja:
Źródło:
"Z głową w gwiazdach", tvnmeteo.pl, Kontakt 24

Funkcjonariusze Państwowej Służby Granicznej Ukrainy uniemożliwili przemyt cennych skrzypiec. Próbowano przewieźć je w bagażniku przez ukraińsko-polskie przejście graniczne. Instrument ma być dziełem włoskiego lutnika Antonio Stradivariego. Skierowano je do ekspertyzy.

Chcieli przewieźć przez granicę skrzypce Stradivariusa

Chcieli przewieźć przez granicę skrzypce Stradivariusa

Źródło:
PAP

Niebezpieczna sytuacja na drodze krajowej numer 50 w miejscowości Zawiszyn. Kierowca ciężarówki wyprzedzał, gdy z przeciwka jechał samochód osobowy. Gdyby kierujący autem nie zjechał z jezdni w ostatniej chwili, doszłoby do tragedii.

Ciężarówką wyprzedzał "na czołówkę". Nagranie

Ciężarówką wyprzedzał "na czołówkę". Nagranie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

IMGW wydał prognozę zagrożeń meteorologicznych. Weekend przyniesie dalsze burze, obejmujące swoim zasięgiem coraz więcej województw. Niebezpieczna aura towarzyszyć nam będzie także w przyszłym tygodniu.

Prognoza ostrzeżeń IMGW. Weekend pełen niebezpieczeństw

Prognoza ostrzeżeń IMGW. Weekend pełen niebezpieczeństw

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

W poszukiwaniu lepszej pogody Polacy rzucili się na nieruchomości w Hiszpanii. Dla części to też pomysł na zarobek. Eksperci przestrzegają jednak przed pułapkami, które czyhają na kupujących. Samego słońca też można mieć dość. - Przy 50 stopniach po prostu nie da się pracować, wiele biur jest zamkniętych. Polacy mają o to pretensje - mówi była pracownica biura nieruchomości. Niemile zaskoczyć potrafi też zima.

Domy za cenę kawalerki i raj na ziemi. Polacy "tak zafiksowani, że przestają widzieć wady"

Domy za cenę kawalerki i raj na ziemi. Polacy "tak zafiksowani, że przestają widzieć wady"

Źródło:
tvn24.pl

Poseł rządowej narodowo-konserwatywnej partii Finowie, podejrzewany o strzelanie z broni palnej na ulicy przed restauracją w Helsinkach, został wyrzucony z klubu parlamentarnego. Decyzja o wykluczeniu Timo Vornanena była jednomyślna - przekazały w czwartek władze partii.

Poseł podejrzewany o strzelanie przed restauracją wyrzucony z klubu parlamentarnego

Poseł podejrzewany o strzelanie przed restauracją wyrzucony z klubu parlamentarnego

Źródło:
PAP

Te trzy dni maja to wielki maraton patriotyczno-historyczny, pokazujący, skąd idziemy, gdzie jesteśmy, ale może także i przede wszystkim dokąd zmierzamy - powiedział prezydent Andrzej Duda w przemówieniu na placu Zamkowym podczas uroczystości z okazji Święta Konstytucji 3 maja.

Obchody Święta Konstytucji 3 Maja. Uroczystości na Placu Zamkowym

Obchody Święta Konstytucji 3 Maja. Uroczystości na Placu Zamkowym

Źródło:
PAP, TVN24

My robimy wielkie inwestycje, nie mówimy o nich tak wiele może jak nasi poprzednicy. Oni więcej mówili, mniej robili. My to odwróciliśmy - powiedział w piątek wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.

"My to odwróciliśmy". Kosiniak-Kamysz o przemówieniu Dudy

"My to odwróciliśmy". Kosiniak-Kamysz o przemówieniu Dudy

Źródło:
TVN24
"Jeśli Donald Tusk nie poprze naszych postulatów, protestów będzie więcej"

"Jeśli Donald Tusk nie poprze naszych postulatów, protestów będzie więcej"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Za pięć lat Lotnisko Chopina ma być gotowe do obsługi 30 milionów pasażerów rocznie. Wymaga to dużych inwestycji. Ale jaka nie byłaby ich skala stołeczny port lotniczy nie ma możliwości technicznych do przyjęcia większej liczby podróżnych. Z zapewnień przedstawiciela rządu jasno wynika, że po uruchomieniu Centralnego Portu Komunikacyjnego, warszawskie lotnisko powinno zostać zamknięte. 

Przyszłość Lotniska Chopina. 700 samolotów w ciągu doby, na więcej brakuje miejsca

Przyszłość Lotniska Chopina. 700 samolotów w ciągu doby, na więcej brakuje miejsca

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24