Wróblewski o tekście: To był błąd, ale czy zwolnienie nas nie było gestem politycznym?

"To był błąd"
"To był błąd"
tvn24
Tomasz Wróblewski opowiada o kulisach powstania tekstutvn24

- To był błąd, uznaję go - przyznaje Tomasz Wróblewski mówiąc o opublikowaniu artykułu "Trotyl na tupolewie". Były naczelny "Rzeczpospolitej" w ponad 20-minutowym nagraniu opowiada o okolicznościach powstania tekstu, ale i pyta: czy w zwolnieniach dziennikarzy chodziło o naprawienie wpadki, o zadośćuczynienie dla czytelników czy o gest polityczny?

W ubiegłym tygodniu "Rzeczpospolita" napisała, że na wraku samolotu Tu-154M w Smoleńsku prokuratorzy znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa zaprzeczyła, że są takie ustalenia i wskazała, że znalezione ślady mogą oznaczać obecność substancji wysokoenergetycznych, m.in. materiałów wybuchowych, ale trzeba poczekać na ekspertyzy biegłych.

W związku z publikacją Rada Nadzorcza Presspubliki, wydawcy "Rzeczpospolitej", rekomendowała w poniedziałek zarządowi odwołanie red. naczelnego "Rz" Tomasza Wróblewskiego, jego z-cy Bartosza Marczuka, szefa działu krajowego Mariusza Staniszewskiego oraz red. Cezarego Gmyza.

Tego samego dnia wszystkie te osoby zostały zwolnione przez prezesa wydawnictwa i jego właściciela Grzegorza Hajdarowicza. W oświadczenu napisano:

"Rada Nadzorcza oraz właściciel wydawnictwa Grzegorz Hajdarowicz po przeprowadzonym postępowaniu uznają, że dziennikarze związani z publikacją nie mieli podstaw do stwierdzenia, iż we wraku tupolewa znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. Tekst uznajemy za nierzetelny i níenależycie udokumentowany".

Początek historii

Wróblewski w nagraniu opowiada, w jaki sposób powstawał tekst, rozpoczynając od dnia, kiedy redakcja miała zdobyć informacje ws. trotylu.

- Informacje o ustaleniach prokuratorów w Smoleńsku mieliśmy tydzień przed publikacją (30 października - red). Czarek Gmyz kontaktował się ze swoimi źródłami w prokuraturze. To ten sam autor, który przyniósł nam wcześniej informację o aferze hazardowej, ostatnio pisał o wpadce MSZ z PIT-ami wysyłanymi do białoruskich opozycjonistów. Ten sam autor zapewniał teraz, że te źródła też są w pełni wiarygodne. To nie był początkujący autor - podkreśla.

Dalej były redaktor naczelny "Rz" mówi, że mimo, że redakcja znała "nie tylko Czarka i najważniejsze nazwiska osób, z którymi rozmawiał", trzeba było dalej pracować nad weryfikacją informacji.

- Prawdą jest oczywiście, że nie mieliśmy ekspertyz, nie mieliśmy w ręku żadnych dokumentów i też dlatego nie wyobrażałem sobie publikacji tekstu w momencie, kiedy Czarek z nim się pojawił - tłumaczy.

Wiceprezes wydawnictwa poinformowany

Tekst był gotowy 29 października. Wróblewski opowiada, że przed publikacją zadzwonił do Prokuratura Generalnego. - Słysząc o czym mamy rozmawiać, zgodził się natychmiast spotkać. Pół godziny, siedzę już w gabinecie prokuratora - opowiada.

Tłumaczy, że podczas tego spotkania chciał osiągnąć dwie rzeczy - czy prokurator jest faktycznie w posiadaniu odczytów, które wskazują na jakieś ślady materiałów wybuchowych oraz czy faktycznie doszło do spotkania w cztery oczy z premierem w tej sprawie.

- Przed wyjściem z budynku "Rzeczpospolitej" jeszcze zszedłem do wiceprezesa (wydawnictwa) Jana Godłowskiego na drugim piętrze. Chciałem, żeby nikt z kierownictwa broń Boże nie został nagle zaskoczony informacją, że jakieś telefony z miasta w tej sprawie się nie pojawiły, że w ogóle zajmujemy się takim tematem. Wymieniliśmy dwa zdania, że zbiega się to fatalnie w czasie z samobójstwem mechanika pokładowego, który mówił o pułapie 50 m. Godłowski powiedział, że prezes Hajdarowicz jest w Barcelonie, ale poinformuje go o sprawie - mówił Wróblewski.

"Wydawca wyraził zgodę na publikację tekstu"
"Wydawca wyraził zgodę na publikację tekstu"youtube.com

"Seremet zdenerwowany, chował twarz w rękach"

Były redaktor naczelny wspomina, że na spotkaniu z Seremetem widział, że prokurator generalny był zdenerwowany.

- Co jakiś czas nerwowo chował twarz w rękach, poprawiał okulary - opowiada.

Dodaje, że na samym początku spotkania poinformował prokuratora, że "Rz" ma informacje o śladach materiałów wybuchowych na wraku i, że takie odczyty miały ponoć zostać przywiezione przez polskich prokuratorów ze Smoleńska.

- Powiedziałem, że przyszedłem tak naprawdę sprawdzić, czy istnieje taki temat. Oczywiście zapewniłem, że zdaję sobie sprawę z rangi tej informacji, ale wewnętrznie przekonany byłem, że to jest jakaś bzdura i, że zaraz usłyszę, że nie ma śladów trotylu, nitrogliceryny, jakichkolwiek ładunków wybuchowych - kontynuuje.

I dodaje: - (Usłyszałem) Tak, mamy taką informację od kilkunastu dni, wiemy o wysokoenergetycznych cząsteczkach, które mogą wchodzić w skład materiałów wybuchowych.

Seremet potwierdza źródło

Jak relacjonuje były naczelny "Rz", wtedy Seremet miał powiedzieć, że wolałby, by tych informacji nie publikować, ale dodał, że o wszystkim informował premiera osobiście, a prokuratura nie jest jeszcze w stanie stwierdzić, jakiego pochodzenia były te cząsteczki.

- Trochę jakby głośno myśląc mówił, że to może pozostałości z wojny, może coś w transporcie na lotnisku, że trzeba poczekać na dodatkowe ekspertyzy, m.in. próbek ziemi z okolicy wraku. Przyznał, że może to potrwać szereg miesięcy - dodaje.

Wróblewski podkreśla, że ani razu w czasie rozmowy Seremet nie zasugerował, że te cząsteczki mogą wskazywać na inne pochodzenie niż materiał wybuchowy - perfumy czy namiot PCV, o czym na swojej konferencji mówili wojskowi prokuratorzy.

- Dodał coś, co potem było dla mnie bardzo istotne, powiedział: "wiedzieliśmy, że ta informacja prędzej czy później wycieknie". Tutaj raptem spojrzał na mnie bardziej badawczo i mówi: "wiedzieliśmy, że część prokuratorów postanowiła szybko pochwalić się odkryciami". Przemilczałem to. Seremet nie odpuszczał i mówi: "bo to z prokuratury wyszło, prawda?" - opowiada.

I dodaje, że właśnie wtedy uznał, że prokurator Seremet potwierdził, że prokuratorzy, którzy mieli być źródłem Gmyza, "puszczali informacje do prasy".

Do słów Tomasza Wróblewskiego odniósł się prokurator Andrzej Seremet. W komunikacie wydanym po południu czytamy: "W związku z oświadczeniem Pana Tomasza Wróblewskiego, byłego Redaktora Naczelnego dziennika "Rzeczpospolita", dotyczącego jego spotkania w dniu 29 listopada br. z Prokuratorem Generalnym Andrzejem Seremetem, w którym stwierdza, że "Ani razu (Seremet) nie zasugerował, że te cząsteczki mogą wskazywać na inne pochodzenie, niż materiał wybuchowy" - Prokurator Generalny Andrzej Seremet oświadcza, że: "W trakcie rozmowy z Panem Tomaszem Wróblewskim, prowadzonej w obecności Rzecznika Prasowego Prokuratury Generalnej Mateusza Martyniuka podkreśliłem wyraźnie, że pochodzenie cząstek wysokoenergetycznych zabezpieczonych podczas badań wraku samolotu Tu-154 M może być przeróżne" - pisze prokurator.

Przyznanie się do błędu

Były naczelny "Rz" dodał, że celem jego spotkania z Seremetem nie było wgłębianie się w szczegóły działania urządzeń wykrywających materiały wybuchowe - to było pracą "autora/autorów tekstów, którzy weryfikowali ten temat od tygodnia".

- Zaufanie do dziennikarzy w takiej kwestii, w takim temacie jest podstawą funkcjonowania redakcji - podkreśla i dodaje, że jego spotkanie było próbą stworzenia szybkiej ścieżki weryfikacji.

- Już teraz wiemy, że to było za mało. Zabrakło pracy zespołu przy takim dokładnym analizowaniu tych wysokoenergetycznych cząsteczek, że są równoznaczne z trotylem, gliceryną. To był błąd, ja go uznaję, dlatego też oddałem się do dyspozycji Rady Nadzorczej - przyznaje.

Źródła: trzej prokuratorzy, z dostępem do dokumentów

Dalej opowiada, że gdy wyszedł z budynku prokuratury i czekał na taksówkę widział, jak kolejno pojawiały się służbowe samochody, z których wysiadali prokuratorzy i wbiegali do budynku.

- Wróciłem do "Rzepy". Najpierw poszedłem do prezesa Godłowskiego, żeby opowiedzieć o spotkaniu. Godłowski był już po rozmowie z Hajdarowiczem - powiedział, że teraz wszyscy razem powinniśmy porozmawiać. Dodał, że prezes postanowił wrócić wcześniej z Barcelony, żeby być na miejscu w czasie publikacji. Połączyliśmy się Skypem, zrelacjonowałem spotkanie i powiedziałem wtedy, że źródłem Gmyza są prokuratorzy. Doprecyzowałem nieco, że chodzi o trzech prokuratorów, opisałem kim są w strukturze, dodałem, że jedna osoba jest spoza prokuratury, ale wszyscy mieli dostęp do dokumentów - wyjaśnia okoliczności powstawania artykułu.

Zaznacza, że podczas rozmowy nie padło żadne nazwisko informatora. Wróblewski, jak mówi, otrzymał wtedy jednoznaczne przyzwolenie na publikację. Po rozmowie z prezesami pobiegł do redakcji, gdzie zebrał zespół, który miał dopracować szczegóły tekstu.

"Tak, to był trotyl"

- Cały czas jednak nie dawało nam spokoju w redakcji, co tak naprawdę wykryły te czujniki w Smoleńsku, jaki to był rodzaj materiału wybuchowego. W pierwszej wersji tekstu pojawił się trotyl C4 - coś, co nie istnieje. Czarek nie potrafił tego wyjaśnić - opowiada Wróblewski.

Dlatego Gmyzowi polecono sprawdzenie i doprecyzowanie tej kwestii.

- Wciąż trwało spotkanie prokuratorów, jego informator mógł - jak twierdził - spotkać się dopiero po 20.30. Siedział na naradzie, która zaczęła się zaraz po mojej wizycie u Seremeta. Przed 22, o ile pamiętam, Czarek wrócił ze spotkania, zapewniając: "tak, to był trotyl".

Spotkanie w mieszkaniu Hajdarowicza

Wróblewski przyznaje, że jego dzień zakończył się w mieszkaniu Hajdarowicza. Po północy rozmawiali o możliwych konsekwencjach publikacji. - Obawialiśmy się nagonki, ale wtedy tak naprawdę do głowy mi nie przyszło, że wśród głównych oskarżycieli znajdzie się sam wydawca - wspomina.

Ale przyznaje: - Zabrakło nam precyzji, to fatalnie zaważyło na wiarygodności tekstu, redakcji, mojej.

Były naczelny "Rz" zastanawia się nad zachowaniem wydawcy, który zwolnił jego, autora tekstu oraz jednego z wicenaczelnych. - Czy chodziło o naprawienie wpadki, o zadośćuczynienie dla czytelników czy o gest polityczny? - pyta.

Jak wyglądało spotkanie naczelnego "Rz" z prokuratorem generalnym
Jak wyglądało spotkanie naczelnego "Rz" z prokuratorem generalnymYou Tube

Inne media też miały informacje?

Wróblewski podkreśla, że sam osobiście nie wierzył i nie wierzy w zamach, ale "dziennikarski instynkt i niepokój nie pozwalał mu bagatelizować takiej informacji". - Czy dziennikarz powinien rezygnować z dociekliwości antycypując burzę polityczną? - pyta. Następnie dodaje, że na spotkaniu u prokuratora Andrzeja Seremeta jego rzecznik, prokurator Mateusz Martyniuk przyznał, że nie tylko "Rzeczpospolita" "wie o sprawie".

- Część dziennikarzy - jak znam życie - drążyła już ten temat, a część próbowała - wiedząc już o tym - zamieść pod dywan, zanim cokolwiek pojawiło się na zewnątrz - ocenia dziennikarz.

W tym miejscu podaje przypadek z historii dziennikarstwa, kiedy jego zdaniem "polityczny rozsądek wziął górę nad dociekliwością"- chodzi o sprawę amerykańskiego "Newsweeka", który postanowił odłożyć publikację o śladach nasienia na sukience Moniki Lewinsky, za co został mocno skrytykowany.

To nie jedyne nawiązanie do słynnych błędów dziennikarskich. W całym oświadczeniu Wróblewski mówi o tym kilka razy. M.in. przypomniał dziennikarską wpadkę, kiedy kilkanaście lat temu dziennikarze Piotr Najsztub i Maciej Gorzeliński powołując się na anonimowe źródła, opisali historię Zenona Smolarka, szefa KGP oskarżonego o korupcję. W 2003 roku sąd nakazał przeproszenie policjanta.

"Chodziło o naprawienie wpadki, o zadośćuczynienie dla czytelników czy o gest polityczny?"
"Chodziło o naprawienie wpadki, o zadośćuczynienie dla czytelników czy o gest polityczny?"tvn24

"Zamach. Nie wiadomo na kogo i na co"

Na koniec swojej ponad 20-minutowej wypowiedzi dziennikarz odniósł się do złamania zasad etyki.

- Pomyślałem, że może tak zrobiona, przygotowana opowieść dla niektórych będzie pouczająca, może komuś to się przyda. Żyjemy w czasach, kiedy nieprecyzyjne sformułowanie może być odczytane jako zamach - tylko nie wiadomo na kogo i na co - kończy Wróblewski.

CAŁE WYSTĄPIENIE TOMASZA WRÓBLEWSKIEGO:

Autor: nsz//mat/k / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: youtube.com

Raporty:
Pozostałe wiadomości

Ciało nagiej kobiety w Parku Praskim znalazł pracownik firmy sprzątającej. Została zgwałcona i uduszona. Choć do zbrodni doszło prawie dwa lata temu, zabójca wciąż pozostaje na wolności. Śledczy analizują akta podobnych historii z ostatnich dwudziestu lat, wcześniej sprawdzali, czy ta sama osoba zaatakowała i zabiła nauczycielkę w łódzkim parku na Zdrowiu.

Zamordował kobietę w Parku Praskim, od dwóch lat pozostaje nieuchwytny. Śledczy sprawdzają, czy to seryjny zabójca

Zamordował kobietę w Parku Praskim, od dwóch lat pozostaje nieuchwytny. Śledczy sprawdzają, czy to seryjny zabójca

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Tragiczny pożar w Koszalinie. W domu jednorodzinnym zginął 37-latek. W związku z tragedią policjanci zatrzymali w pobliskim sklepie awanturującego się, nietrzeźwego 43-letniego właściciela mieszkania.

37-latek zginął w pożarze. Policja zatrzymała właściciela mieszkania

37-latek zginął w pożarze. Policja zatrzymała właściciela mieszkania

Źródło:
tvn24.pl

Takie powinny być standardy, bo za miedzą mamy wojnę - mówi w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl Tomasz Parol, szef kancelarii Direct. Komentuje w ten sposób pismo, które do jednego z mieszkańców wysłał urząd miejski w Międzyrzeczu. Chodzi o zajęcie samochodu na wypadek mobilizacji.

Pismo w sprawie przekazania auta na rzecz wojska. "Takie powinny być standardy"

Pismo w sprawie przekazania auta na rzecz wojska. "Takie powinny być standardy"

Źródło:
tvn24.pl

W rosyjskim Tatarstanie płonie hala montażowa zakładu KAMAZ - poinformowały niezależne kanały na Telegramie. Więcej szczegółów nie podano. Kanał Krymski Wiatr przypomniał, że producent jest głównym dostawcą sprzętu samochodowego dla sił zbrojnych Rosji.

Zaopatrują wojsko rosyjskie w ciężarówki. Media: płonie hala montażowa w Nabierieżnych Czełnach

Zaopatrują wojsko rosyjskie w ciężarówki. Media: płonie hala montażowa w Nabierieżnych Czełnach

Źródło:
NV, tvn24.pl

Władze Łotwy zaapelowały do rodaków o przekształcanie piwnic i innych pomieszczeń podziemnych ich domów w schrony przeciwlotnicze. Apel wystosowano z obawy przed Rosją, przy okazji tradycyjnego dnia sprzątania i porządkowania kraju.

Piwnice mają służyć za schrony. Ruszyło wielkie sprzątanie

Piwnice mają służyć za schrony. Ruszyło wielkie sprzątanie

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Wszyscy się śmieją, a powinni się bać - napisał w niedzielę rano w mediach społecznościowych premier Donald Tusk, komentując wystąpienie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na sobotniej konwencji partii dotyczącej przyszłości Unii Europejskiej.

Tusk po wystąpieniu Kaczyńskiego: wszyscy się śmieją, a powinni się bać

Źródło:
tvn24.pl, PAP

21 procent badanych Polaków chce handlu w każdą niedzielę, dokładnie taki sam odsetek oczekuje całkowitego zakazu otwarcia sklepów w siódmy dzień tygodnia - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie BIG InfoMonitor.

"Nie cieszymy się z niedziel, my do nich dokładamy". Wyniki sondażu

"Nie cieszymy się z niedziel, my do nich dokładamy". Wyniki sondażu

Źródło:
PAP

Iracka gwiazda mediów społecznościowych Ghufran Sawadi, znana jako Umm Fahad, została zastrzelona w piątek wieczorem przed swoim domem w Bagdadzie - poinformowało CNN źródło w policji.

Gwiazda TikToka zastrzelona w Bagdadzie

Gwiazda TikToka zastrzelona w Bagdadzie

Źródło:
CNN

Jestem dorosłym mężczyzną, rywalizującym z sześciolatkiem. I czuję się wspaniale - powiedział Joe Biden w sobotę na corocznej kolacji z korespondentami Białego Domu, zarzucając niedojrzałość swojemu politycznemu rywalowi Donaldowi Trumpowi. Mówił także o znaczeniu wolnych mediów. Jesteście ważniejsi niż kiedykolwiek wcześniej - oświadczył, zwracając się do dziennikarzy.

Joe Biden na kolacji z dziennikarzami. Żartował z Donalda Trumpa i z samego siebie

Joe Biden na kolacji z dziennikarzami. Żartował z Donalda Trumpa i z samego siebie

Źródło:
TVN24, CNN, Reuters

W sobotę w Lotto po raz kolejny nie padła szóstka. W najbliższym losowaniu będzie można wygrać 14 milionów złotych. Główna wygrana padła natomiast w Lotto Plus. Oto wyniki Lotto oraz Lotto Plus z dnia 27 kwietnia 2024 roku.

Wyniki Lotto z 27 kwietnia 2024. Jakie liczby padły podczas ostatniego losowania?

Wyniki Lotto z 27 kwietnia 2024. Jakie liczby padły podczas ostatniego losowania?

Źródło:
tvn24.pl

Trwa ocena szkód wyrządzonych przez tornada, jakie w sobotnią noc przeszły nad częścią Stanów Zjednoczonych. W miejscowości Minden w stanie Iowa żywioł zniszczył prawie połowę budynków. Mieszkańcy opowiadali, że niektóre domy zostały po prostu zmiecione z powierzchni ziemi.

Tornado rozszarpało pół miasta. "Dom całkowicie zniknął z powierzchni ziemi"

Tornado rozszarpało pół miasta. "Dom całkowicie zniknął z powierzchni ziemi"

Źródło:
PAP, Reuters, Des Moines Register

Papież Franciszek przybył w niedzielę do Wenecji. Odwiedził więzienie dla kobiet i światową wystawę sztuki, przepłynął się także motorówką. Media zwracają uwagę, że papież nie musiał płacić 5 euro za wstęp do miasta, który jest wymagany w przypadku krótkiej, jednodniowej wizyty w historycznym centrum. Ale tysiące wiernych spoza regionu, którzy przybędą na papieską mszę, już tak.

Papież z wizytą w Wenecji. Nie zapłacił 5 euro

Papież z wizytą w Wenecji. Nie zapłacił 5 euro

Źródło:
PAP

Słychać było rechot prawej strony sali na dość oczywiste stwierdzenia, że Niemcy są naszym bardzo ważnym partnerem - mówił szef MSZ Radosław Sikorski w "Faktach po Faktach", komentując reakcje na jego wystąpienie o celach polityki zagranicznej. Przyznał, że "zdziwiła" go reakcja prezydenta. Sikorski przekazał też, że "pierwsze wnioski" o zmiany na stanowiskach ambasadorów poszły już do Andrzeja Dudy. - Zobaczymy, co pan prezydent zrobi - dodał.

Radosław Sikorski o reakcji Andrzeja Dudy na jego wystąpienie. "Zdziwiła mnie"

Radosław Sikorski o reakcji Andrzeja Dudy na jego wystąpienie. "Zdziwiła mnie"

Źródło:
TVN24
Jola Ogar-Hill: mam żonę i córkę, a w Polsce jestem bezdzietną panną

Jola Ogar-Hill: mam żonę i córkę, a w Polsce jestem bezdzietną panną

Premium

Lekarz ze szpitala w Gorzowie Wielkopolskim został aresztowany pod zarzutem zabójstwa. Chodzi o odmowę podjęcia uporczywej terapii po stwierdzeniu u pacjenta śmierci mózgu. Komisja medyków, którą powołał szpital, ustaliła, że lekarz nie jest winny, ale do prokuratury zwrócił się inny lekarz z tego samego szpitala.

Lekarz z Ukrainy usłyszał zarzut zabójstwa 86-latka. Zawiadomienie złożył jego kolega z pracy

Lekarz z Ukrainy usłyszał zarzut zabójstwa 86-latka. Zawiadomienie złożył jego kolega z pracy

Źródło:
Fakty TVN

Poznał w sieci kobietę, która zaproponowała mu założenie sklepu internetowego na azjatyckiej platformie sprzedażowej. Oferta była kusząca, skończyło się na stracie setek tysięcy złotych.

Zainwestował w "azjatycki sklep", stracił ponad 300 tysięcy złotych

Zainwestował w "azjatycki sklep", stracił ponad 300 tysięcy złotych

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Koncern paliwowy Galp odkrył u brzegów Namibii, na południu Afryki, złoże ropy naftowej uważane za jedno z największych na świecie. Według wstępnych szacunków portugalskiej firmy zasobność złoża to co najmniej 10 miliardów baryłek ropy naftowej.

Odkryto potężne złoże ropy. Jedno z największych na świecie

Odkryto potężne złoże ropy. Jedno z największych na świecie

Źródło:
PAP

IMGW ostrzega przed zagrożeniami meteorologicznymi. W południowej Polsce obowiązują alarmy przed roztopami, które utrzymają się nawet do środy. Sprawdź, gdzie może być niebezpiecznie.

Alarmy IMGW. Sprawdź, gdzie należy uważać

Alarmy IMGW. Sprawdź, gdzie należy uważać

Źródło:
IMGW

Polski turysta, odwiedzający norweski archipelag arktyczny Svalbard, został ukarany grzywną w wysokości ponad 1100 dolarów amerykańskich (blisko 4,5 tysiąca złotych) za zbliżenie się do morsa. Zachowanie zakłócające spokój dzikich zwierząt jest w tym miejscu niezgodne z prawem.

Turysta z Polski ukarany grzywną za zbliżenie się do morsa

Turysta z Polski ukarany grzywną za zbliżenie się do morsa

Źródło:
BBC

W Bogocie, stolicy Kolumbii, w domu mieszka rodzina z ponad 20 krowami. Warunki, w jakich są przetrzymywane, pozostawiają wiele do życzenia. Sprawą zainteresowały się lokalne władze oraz organizacje ochrony praw zwierząt.

Mieszkają w stolicy z ponad 20 krowami w domu

Mieszkają w stolicy z ponad 20 krowami w domu

Źródło:
noticiascaracol.com, El Pais, tvnmeteo.pl

Niecodzienna sytuacja w gospodarstwie rolnym w Łęce pod Łęczycą (woj. łódzkie). Pod maską ciągnika sikorki założyły gniazdo. - Orałam pole, bo mąż był w szpitalu i ten ptak siedział na tych jajkach i nic a nic się nie bał - opisuje właścicielka gospodarstwa. Przedstawiciel łódzkiego ogrodu zoologicznego przyznaje, że pierwszy raz słyszy o takiej sytuacji.

Założyła gniazdo pod maską ciągnika i "bierze udział w pracach polowych"

Założyła gniazdo pod maską ciągnika i "bierze udział w pracach polowych"

Źródło:
tvn24.pl

Już po raz czwarty Fundacja Grand Press uhonoruje Medalami Wolności Słowa Polaków w wyjątkowy sposób zasłużonych dla wolności wypowiedzi. Jak co roku swoich kandydatów mogą wskazywać również obywatele. 

Medal Wolności Słowa. Można zgłaszać kandydatów  

Medal Wolności Słowa. Można zgłaszać kandydatów  

Źródło:
Fundacja Grand Press

"Rada Polskich Mediów stanowczo sprzeciwia się bezprawnym i szkodliwym społecznie działaniom podejmowanym przez Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wobec niezależnych mediów" - brzmi treść uchwały RPM. Sprawa dotyczy decyzji oraz wypowiedzi Macieja Świrskiego wymierzonych w redakcje TVN24, TOK FM.

Rada Polskich Mediów: działalność przewodniczącego KRRiT godzi w wolność słowa

Rada Polskich Mediów: działalność przewodniczącego KRRiT godzi w wolność słowa

Źródło:
tvn24.pl

Stacja informacyjna TVN24, należąca do globalnego koncernu medialnego Warner Bros. Discovery, była najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce w marcu 2024 roku - wynika z najnowszego raportu Instytutu Monitorowania Mediów. Na informacje przekazywane na antenie TVN24 powoływano się ponad 4,2 tysiąca razy.

TVN24 liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce

TVN24 liderem rankingu najbardziej opiniotwórczych mediów w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

W Polsce rządzący skazani są na megalomanię. Do takiego wniosku doszedłem, słuchając rozmowy Pawła Kowala z Moniką Olejnik. Kowal przekonywająco opowiadał o swoich rozległych kontaktach zagranicznych. Z opowieści tych wynikało, że jego rozmówcy przypisują nam kluczową rolę w rozgrywającym się na teranie Ukrainy konflikcie Rosja-Zachód. Piszę "konflikt Rosja-Zachód" z rozmysłem - nie żebym chciał pomniejszyć dzielność Ukraińców. Chodzi mi tylko o to, byśmy widzieli świat takim, jakim jest. Przychodzą mi te myśli do głowy, bo w tych dniach minęła 110. rocznica urodzin Jana Karskiego, a to on właśnie w czasie drugiej wojny światowej doszedł do przekonania, że Polacy nie chcą widzieć rzeczywistości takiej, jaką ona jest.

Mikromaniak Jan Karski 

Mikromaniak Jan Karski 

Źródło:
tvn24.pl

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg opowiedziała o "miłosnym dramacie w sportowym świecie", czyli o filmie "Challengers" z Zendayą, który wszedł właśnie do kin. Na wielkim ekranie można też obejrzeć film "Back to Black. Historia Amy Winehouse" - pierwszą fabularną biografię wokalistki. Z kolei do księgarń trafiła książka o legendarnym zespole ABBA. Muzycy ujawnili niepublikowane wcześniej szczegóły z ich życia zawodowego i prywatnego. W programie nie zabrakło też nowinek ze świata gwiazd.

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Źródło:
tvn24.pl

Z okazji jubileuszu Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej - Grand Press Photo internauci mogą wskazać Zdjęcie XX-lecia. Głosować można do 10 maja. Wyboru można dokonać spośród 19 Zdjęć Roku z poprzednich edycji konkursu.

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Internauci wybiorą Zdjęcie XX-lecia konkursu Grand Press Photo

Źródło:
TVN24