O sprawie brutalnego zabójstwa Krzysztofa Olewnika znów będzie głośno. W środę do sądu ma wpłynąć odwołanie obrońców skazanego na dożywocie Roberta Pazika, zabójcy Olewnika. Jego adwokat chce uniewinnienia.
W marcu br. Sąd Okręgowy w Płocku skazał morderców Olewnika na karę dożywocia, a porywaczy na kilkanaście lat więzienia. W środę do warszawskiego sądu ma wpłynąć apelacja. Do czwartku zaś, do Warszawy mają dotrzeć akta sprawy i wszystkie apelacje od marcowego wyroku - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Chcą powtórzenia procesu
Ostatni żyjący zabójca, Robert Pazik domaga się uniewinnienia. Drugi, Sławomir Kościuk tuż przed ogłoszeniem wyroku powiesił się w celi. Niespełna rok wcześniej, w areszcie powiesił się Wojciech Franiewski uważany za "mózg" tej sprawy.
Obrońcy kilku innych oskarżonych też chcą ubiegać się o uniewinnienia albo przynajmniej złagodzenia kilkunastoletnich wyroków dla swoich klientów. Natomiast adwokaci Ireneusza Piotrowskiego i Artura Rechula - dwóch bandytów, którzy zdecydowali się opowiedzieć o przebiegu porwania Olewnika chcą w zamian za współpracę nadzwyczajnego złagodzenia kar. Adwokaci liczą, że proces będzie powtórzony.
... i łagodniejszych kar
Do ostrej wymiany argumentów musi dojść na sali rozprawy apelacyjnej. "Nie można w sposób niebudzący wątpliwości odtworzyć ostatnich chwil życia Krzysztofa Olewnika, osób, które brały udział w zabójstwie, a także dokładnej daty śmierci" - pisze w apelacji mecenas Pazika.
Sugeruje on, iż Kościuk z premedytacją "podzielił się odpowiedzialnością" z jego klientem. Poszkodowany w tej sprawie ojciec Krzysztofa - Włodzimierz Olewnik, krótko komentuje te słowa jako "bzdury".
Akta sprawy nadal tajne
Krzysztof Olewnik został porwany w 2001 roku, a zamordowany dwa lata później. Przed śmiercią był przetrzymywany w piwnicy domku letniskowego Franiewskich, poźniej w betonowym szambie, gdy porywacze otrzymali okup wysokości 300 tys. euro. Jego oprawcy "wpadli" dopiero jesienią 2006 roku, wcześniej policja i prokuratura wskazywały na upozorowanie porwania przez Krzysztofa. Po obaleniu tej tezy, Kościuk wskazał, gdzie zakopano ciało.
Jednak dopiero po samobójstwie Kościuka opinia publiczna usłyszała o błędach w śledztwie. Kulminacją rozżalenia i oskarżeń było zaproszenie rodziny Olewników do ministra sprawiedliwości, a potem do Sejmu, gdzie ministrowie i politycy złożyli obietnice wyjaśnienia kulis tej historii - przypomina "GW".
Ojciec Olewnika: Sprawa jest dziwna
Wtedy zdecydowano o przeniesieniu śledztwa do Gdańska. Miały również zostać odtajnione akta operacyjne policji, jednak do tego nie doszło. - Czuję zawód. Sprawa jest dziwna, mam nadzieję, że da się wytłumaczyć interesem państwa - mówi "GW" Włodzimierz Olewnik.
Prokuratura również przyznała się do innych błędów, takich jak nie zażądanie orzeczenia sądu w sprawie kwot z okupu, jakie przypadły w udziale bandytom. Nie wierzy także w sądowne uniewinnienie żony Franiewskiego. Prokurator argumentuje, że wiedziała ona o planach męża oraz o przetrzymywaniu Olewnika na ich działce w Kałuszynie.
iso/kdj
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24