Były red. naczelny "Wprost" ma przeprosić Lwa Rywina za okładkę ze zdjęciem jego twarzy w muszli klozetowej - orzekł w czwartek Sąd Apelacyjny w Warszawie. Co więcej ma to zrobić tam, gdzie doszło do naruszenia praw, czyli... na okładce. To precedensowe orzeczenie. Tygodnik musi też zamieścić sprostowanie do artykułu, w którym oskarżył o agenturalną przeszłość Andrzeja Ceynowę.
"Wprost" nie ma dziś szczęścia w sądach. Przegrał zarówno z Lwem Rywinem, jak i z Andrzejem Ceynową. Wyrok w pierwszym procesie jest prawomocny. Sąd Apelacyjny nakazał mu przeproszenie Rywina, wpłacenie 10 tysięcy złotych na cel społeczny i publikację przeprosin na okładce tygodnika. Tygodnik zapowiada złożenie kasacji w Sądzie Najwyższym.
W lutym 2003 r. "Wprost" zamieścił okładkę przedstawiającą fotomontaż z głową Rywina w głębi muszli klozetowej. Opatrzono to tytułem "Rywinoterapia" i podpisem: "Ilu ludzi władzy pociągnie za sobą Rywin?". Producent filmowy uznał to za naruszenie swych dóbr osobistych i zażądał od ówczesnego redaktora naczelnego tygodnika Marka Króla przeprosin i wpłaty 10 tys. zł na cel dobroczynny.
Przeprosiny na okładce
Proces trwał ponad 4 lata. Sąd Okręgowy w Warszawie w styczniu 2007 r. uwzględnił pozew Rywina, nakazując publikację przeprosin na 3. stronie tygodnika. W piątek Sąd Apelacyjny utrzymał ten wyrok. Uznał, że było to rażące naruszenie dóbr osobistych Rywina, a motywem tygodnika było "zwiększenie sprzedaży i poniżenie osoby", a nie dyskusja o korupcji - jak twierdziła strona pozwana.
Tam gdzie było naruszenie, tam i przeproszenie Tam gdzie było naruszenie, tam i przeproszenie
Zgodnie z żądaniem pełnomocnika Rywina, SA zmienił wyrok co do miejsca publikacji przeprosin: ma to być okładka "Wprost". - Tam gdzie było naruszenie, tam i przeproszenie - powiedziała w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Joanna Zaporowska. Taki wyrok jest precedensowy - nigdy dotychczas sąd nie nakazał przeprosin na okładce ogólnopolskiego tygodnika.
Adwokat Rywina, mec. Piotr Rychłowski zapowiedział, że jeśli "Wprost" nie wykona tego prawomocnego wyroku, zostanie do tego przymuszony. Przyznał, że "przy tej wielkości czcionki przeprosiny mogą wypełnić całą okładkę".
Sprostowanie prof. Ceynowy
Tygodnik musi zamieścić także sprostowania rektora Uniwersytetu Gdańskiego prof. Andrzeja Ceynowy do artykułu, w którym "Wprost" - powołując się na dokumenty IPN - oskarżył naukowca o współpracę z SB. Zdecydował o tym warszawski sąd okręgowy.
W kwietniu zeszłego roku "Wprost" w artykule pt. "Agenci w gronostajach" napisał, że "przywódcy antylustracyjnego buntu na uniwersytetach" - m.in. prof. Ceynowa - mieli współpracować z bezpieką. Po publikacji Ceynowa zapewniał, że nie był agentem, choć przyznawał, że w latach 70. był zmuszany przez SB do współpracy. Dodał, że w związku z pełnioną przez niego przed laty funkcją pełnomocnika rektora UG ds. amerykańskiego stypendium Fullbrighta był wzywany na milicję.
W trybie Prawa prasowego zwrócił się do redakcji tygodnika o zamieszczenie sprostowania i odpowiedzi na krytykę prasową. "Wprost" nie zamieścił żądanego tekstu, więc sprawa trafiła na wokandę warszawskiego sądu okręgowego.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24