Gastro Lublin dla Ukrainy. Tak nazywa się - koordynowana przez lubelską społeczniczkę - akcja, w którą zaangażowani się lokalni restauratorzy. Chodzi o bezpłatne dostarczenie uchodźcom jedzenia lub też ugoszczenie ich w lokalu. Pomóc może każdy – kontaktując się z daną restauracją i wykupując "zawieszony posiłek". Za "co łaska".
- Wszyscy wiemy, że w czasie pandemii gastronomia bardzo mocno ucierpiała. W obecnej sytuacji są jednak wyższe cele niż zarobek. Dlatego też włączyliśmy się w tę akcję – mówi Daniel Piczuła, właściciel lubelskiej restauracji Garmażerka SMAQ - Smaczna Kuchnia. Jego firma jest jedną z wielu, które zaangażowały się w akcję Gastro Lublin dla Ukrainy.
65 lokali z Lublina i jeden z Chełma
- Dwa lata temu koordynowałam lubelską odsłonę ogólnopolskiej akcji WzywanyPosiłki, która polegała na tym, że restauracje dostarczały jedzenie medykom, będącym na pierwszej linii frontu w walce z pandemią. Gdy zaczęła się wojna w Ukrainie i do Lublina zaczęło trafiać coraz więcej zmęczonych i głodnych uchodźców, postanowiłam po raz kolejny "skrzyknąć" właścicieli restauracji – mówi społeczniczka Justyna Domaszewicz, inicjatorka i koordynatorka akcji.
Dodaje, że odzew był - tak jak i poprzednio – nieprawdopodobny.
- Mamy obecnie 66 lokali gastronomicznych – 65 z Lublina i jeden z Chełma. Wszyscy dwoją się i troją, żeby przygotować uchodźcom jedzenie – opowiada społeczniczka.
Bieżące informacje o konkretnych potrzebach
Zaznacza, że na co dzień współpracuje z – koordynowanym przez lubelskie Stowarzyszenie Homo Faber - Społecznym Komitetem Pomocy Ukrainie, stąd też ma na bieżąco informacje, gdzie są akurat największe potrzeby.
- W dużych, zorganizowanych noclegowniach posiłki uchodźcom zapewnia urząd miasta. Są jednak takie przypadki, gdy dostaję informację typu: "Justyna, do Lublina przyjechała właśnie ukraińska rodzina, która będzie przez kilka godzin czekać na transport do innego miasta. Ktoś mógłby ich nakarmić?". Dzwonię lub kontaktuję się wtedy na naszej prywatnej grupie facebookowej z właścicielami restauracji i ustalamy, kto się tym zajmie. Ukraińcy mogą też oczywiście zjeść na miejscu w restauracjach, które biorą udział w akcji – wyjaśnia Justyna Domaszewicz.
"Zawieszony posiłek" za "co łaska"
Wyjaśnia, że restauratorzy pokrywają koszty przygotowania posiłków z własnej kieszeni, jednak wspomóc akcję może każdy z nas.
– Wystarczy tylko zgłosić się do wybranej restauracji i wpłacić dowolną sumę – na zasadzie "co łaska" - na zakupienie "zawieszonego posiłku". Pieniądze zostaną wykorzystane na przygotowanie obiadów dla uchodźców – zaznacza nasza rozmówczyni.
Obiady trafiają do prywatnych mieszkań, hoteli, domów opieki
Cytowany na wstępie Daniel Piczuła komentuje, że restauracja otrzymała już pierwsze wpłaty od osób, które chcą pomóc.
- Przygotowane przez nas obiady trafiły już między innymi do prywatnych mieszkań, hoteli, domów opieki czy chociażby Lubelskiego Hospicjum dla Dzieci imienia Małego Księcia. Czyli wszędzie tam, gdzie są obecnie uchodźcy – zaznacza.
Jak natomiast mówi Katarzyna Ferańska, właścicielka lubelskiej restauracji Ambaras, jedzenie dowożone jest też chociażby do świetlic, w których przebywają ukraińskie dzieci.
- Do różnych punktów w Lublinie dostarczyliśmy już około 700 porcji zupy. Byliśmy też na granicy w Zosinie – zaznacza.
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Garmażerka SMAQ - Smaczna Kuchnia