O kontrofensywie Ukraińców i możliwych dalszych posunięciach Rosjan w "Tak jest" rozmawiali eksperci: dr Daniel Szeligowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych oraz dr Piotr Łukasiewicz, były ambasador RP w Afganistanie. - Koniec wojny po myśli Ukrainy to jest dojście co najmniej do granic z 24 lutego z tym marzeniem, żeby odzyskać Krym - stwierdził Łukasiewicz. Szeligowski z kolei sugerował, że Rosjanie będą teraz chcieli "zbudować sobie pewien przyczółek dla przyszłego ataku". Opowiedział też krótko o swojej wizycie w Kijowie i spotkaniu z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim.
O skuteczność ukraińskiej kontrofensywy pytani byli przez Andrzeja Morozowskiego we wtorkowym wydaniu "Tak jest" w TVN24 były ambasador RP w Afganistanie, pułkownik rezerwy dr Piotr Łukasiewicz oraz dr Daniel Szeligowski, koordynator programu Europa Wschodnia w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.
Łukasiewicz: koniec wojny po myśli Ukrainy to jest dojście co najmniej do granic z 24 lutego
- Z pewnością Ukraińcy weszli w tereny wokół Charkowa, w północnym Donbasie. Weszli w tereny trochę słabiej bronione przez Rosjan niż inne rejony. To z pewnością pozwoliło na duże tempo tej ofensywy i dojście praktycznie do granic obwodu ługańskiego bez dużej przeszkody wojskowej, jaką Rosjanie mogliby zbudować - zauważył Łukasiewicz.
Stwierdził przy tym, że "trwająca równolegle ofensywa chersońska, na południu Ukrainy, nie idzie tak szybko". - Ja uważam, że to dwie, równoległe, skoordynowane, pełnoprawne ofensywy wojskowe, ale ta ofensywa południowa już nie idzie tak szybko. Przesuwanie się linii rozdzielenia frontu rosyjsko-ukraińskiego jest wolniejsze i to też pokazuje, że Rosja być może nawet zawęża sobie pole działania do tych już czterech zajętych obwodów - mówił.
Na pytanie, czy można już prognozować koniec wojny po myśli Ukrainy, Łukasiewicz zaprzeczył. - Koniec wojny po myśli Ukrainy to jest dojście co najmniej do granic z 24 lutego (początku rosyjskiej zbrojnej inwazji - red.) z tym marzeniem, żeby odzyskać Krym, który jest ukraiński - tłumaczył. - Dla Rosji końcem wojny będzie osadzenie się w tych czterech obwodach, które jakoś zdobyli, przynajmniej w dużej części - dodał.
Szeligowski: Rosjanie będą chcieli zbudować sobie przyczółek dla przyszłego ataku
Dr Szeligowski wspomniał swoją niedawną wizytę w Kijowie, gdzie spotkał się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. - Na pewno możemy powiedzieć, że u prezydenta Zełenskiego i w ogóle w administracji prezydenckiej jest przekonanie o tym, że wiatr się odwrócił i że zdecydowanie strona ukraińska jest w tym momencie silniejsza - powiedział.
Zgodził się przy tym z Łukasiewiczem, że to nie oznacza końca wojny. - Ja myślę, że tutaj gra się toczy o to, w którym miejscu będzie przebiegała pewna linia rozgraniczenia. Ja nie potrafię zaakceptować takiej myśli, to oczywiście źle, że Rosjanie zadowolą się tym kawałkiem Donabsu, który zajęli. Dla mnie to pewien etap - przyznał.
- W tym momencie Rosjanie będą chcieli zbudować sobie pewien przyczółek dla przyszłego ataku. Teraz z ukraińskiego punktu widzenia kluczowe jest to, żeby ten przyczółek był jak najmniejszy i jak najsłabszy. Stąd te ofensywa w okolicy Charkowa - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: twitter.com/dszeligowski