Grupa rodziców działających w szkolnych radach otrzymała maile z zachętą, by w wyborach parlamentarnych głosować na kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. Rozesłał je szef fundacji Rodzice Szkole Wojciech Starzyński. Zapewnia, że zrobił to prywatnie i nie korzystał z bazy adresów fundacji.
Wojciech Starzyński (rocznik 1943) od lat działa w edukacji. Był jednym z założycieli Społecznego Towarzystwa Oświatowego (dziś STO to największa organizacja działająca na rzecz oświaty niepublicznej). Dziś jest prezesem fundacji Rodzice Szkole i członkiem Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie Andrzeju Dudzie. W latach 2002-2010 był radnym Warszawy z listy Prawa i Sprawiedliwości, w 2007 r. wystąpił z partii.
Prezes fundacji namawia do głosowania na PiS
Pod koniec września Starzyński rozesłał do rodziców działających w szkolnych radach pismo, w którym zachęca do głosowania na kandydatów PiS. Część adresatów twierdzi, że prezes wykorzystał adresy mailowe, które przekazali mu, by współpracować z fundacją Rodzice Szkole.
Sprawę nagłośniła Dorota Łoboda, jedna z inicjatorek ruchu Rodzice Przeciw Reformie Edukacji, dziś warszawska radna i kandydatka Koalicji Obywatelskiej w wyborach do Sejmu. - O sprawie poinformowali mnie rodzice, którzy skarżyli się, że otrzymują maile z agitacją polityczną na adresy, które przekazali w związku ze swoją działalnością w radach – mówi Łoboda w rozmowie z tvn24.pl.
- Pan Starzyński wysłał te wiadomości z prywatnego adresu i nie podpisał się jako prezes fundacji. Niemniej jest to nieprzyzwoite. Też mam liczne kontakty wynikające z działalności społecznej, ale nigdy nie wykorzystałabym ich w ten sposób. To nieetyczne - dodaje.
Debaty i walka z "ideologią LGBT"
Wojciech Starzyński w liście rozesłanym do rad rodziców postanowił posumować prace polityków "służące wzmocnieniu roli rodziców w szkołach ich dzieci".
Zebrał jedenaście punktów, mówiących m.in. o tym, że politycy podkreślali w publicznych wypowiedziach, jak ważni są rodzice w szkole. Chwalił za zmianę przepisów w kwestii posyłania dzieci do szkół, czyli cofnięcie decyzji rządu PO-PSL o szkolnej edukacji sześciolatków, przygotowanie przez Ministerstwo Edukacji Narodowej poradnika dla rad rodziców i zapraszanie ich na różnego rodzaju debaty. Listę - jak twierdzi - sukcesów zamyka "wsparcie władz oświatowych różnych szczebli (…) postulatów i działań znacznej części rodziców (większości) sprzeciwiających się wprowadzaniu do szkół ich dzieci ideologii LGBT+".
Działania, które chwali Starzyński "były inicjowane i wprowadzane w życie przez środowiska polityczne związane z obecną ekipą rządową".
Dlatego autor zachęca do głosowania na związanych z nią kandydatów: Aurelię Michałowską (mazowiecką kurator oświaty), Teresę Wargocką (byłą wiceminister edukacji), Jarosława Krajewskiego (posła PiS), Zdzisława Sipierę (wojewodę mazowieckiego, nieoficjalny kandydat na ministra edukacji po wyborach).
W wyborach do Senatu Starzyński zachęcał do głosowania na Jana Marię Jackowskiego, Jana Żaryna, Konstantego Radziwiłła. Jego zdaniem ich "obecność w Parlamencie przyszłej kadencji będzie gwarancją kontynuacji polityki wyraźnie wspierającej rodziców w budowaniu oświaty na miarę wyzwań XXI wieku i oczekiwań społeczeństwa".
Łoboda komentuje: - Rzeczywiście, rodzice byli tak bardzo wysłuchiwani za rządów PiS, że posłowie odrzucili wniosek o referendum w sprawie reformy edukacji, pod którym podpisało się ponad 900 tysięcy osób.
Wysyłał "jako zwykły obywatel"
Starzyński znany jest z ultrakonserwatywnych poglądów. Wiosną głośno było o jego listach, które przekazano rodzicom na konferencji organizowanej przez dolnośląskiego kuratora oświaty. Starzyński krytykował w nich nauczycieli m.in. za wprowadzanie do szkół "zajęć promujących w dziedzinie seksu wartości i rozwiązania sprzeczne z polskim kodem kulturowym" oraz za przygotowania do strajku. Pod tym pismem Starzyński podpisał się jako "ojciec czwórki dzieci i dziadek piątki wnucząt".
Wojciech Starzyński przyznaje, że wysłał kilkadziesiąt maili.
Zapewnia, że w nagłośnionym przez Łobodę przypadku nie wykorzystał bazy kontaktów, którą zebrała fundacja: - Doszło do niezręcznej sytuacji. Wysłałem tę wiadomość jako zwykły obywatel, skierowałem ją do osób, które w przeszłości były ze mną w kontakcie i przekazywały mi z różnych powodów swoje adresy. Chciałem się podzielić z nimi moją opinią - przekonuje.
I dodaje: - Tak się niestety złożyło, że nie zdawałem sobie sprawy, że część tych adresów to maile zgromadzone w czasie różnych konferencji, na których obecna była fundacja, a nie takie przekazane bezpośrednio mnie. Kilka osób, które w ten sposób dostały moją wiadomość, napisało do mnie. Przeprosiłem je, że doszło do takiej sytuacji. Na pewno nie pisałem do nich w złych intencjach i z pewnością będzie to dla mnie lekcja na przyszłość, będę bardziej ostrożny. W bazie fundacji mamy szereg adresów i zapewniam, że nie wykorzystałem ich w tym przypadku.
Rodzice oczekują kontroli
Starzyński na stronie internetowej fundacji również zamieścił podsumowanie działań polityków. Tam nie ma jednak rekomendacji, na kogo głosować. Komunikat kończy zdanie: "Mamy nadzieję, że prezentowane informacje pozwolą Państwu podjąć przy urnie wyborczej decyzję dobrze służącą polskiej oświacie i szkole Waszych dzieci".
Część rodziców, którzy otrzymali maile od Starzyńskiego, składa skargi do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. W jednej z nich czytamy: "Wiadomość jaką otrzymałem jest rekomendacją do głosowania w wyborach 13 października 2019 r. Ewidentnie stoi to w sprzeczności z celem przekazania mojego maila fundacji".
Rodzice w pismach do UODO wnoszą o wyjaśnienie procedur bezpieczeństwa baz danych w fundacji Rodzice Szkole.
Autor: Justyna Suchecka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24