Odczuwam bardzo gorzki żal, zastanawiając się, co się z nami stało jako narodem - podkreślił w czwartek w "Faktach po Faktach" były premier Włodzimierz Cimoszewicz. - Mam wrażenie, że żaden wróg zewnętrzny nie byłby w stanie osiągnąć takiego efektu. Wobec wroga zewnętrznego byśmy się zjednoczyli, tymczasem pojawiła się wśród nas choroba, która jest naprawdę ogromnym zagrożeniem dla nas wszystkich - dodał.
W czwartek o godzinie 17 w Europejskim Centrum Solidarności została wystawiona trumna z ciałem Pawła Adamowicza. Przez całą dobę każdy będzie mógł tu przyjść i pożegnać prezydenta Gdańska. Stamtąd w piątek o godzinie 17 wyruszy pochód, który odprowadzi trumnę z ciałem prezydenta Gdańska ulicami miasta do Bazyliki Mariackiej. Tam, w sobotę, Paweł Adamowicz zostanie pochowany.
Cimoszewicz: straciliśmy poczucie wspólnoty narodowej
Do wydarzeń z Gdańska odniósł się w czwartek w "Faktach po Faktach" w TVN24 były premier Włodzimierz Cimoszewicz. - Po pierwsze, jest mi bardzo smutno. Po drugie, bardzo współczuję najbliższym. Po trzecie, odczuwam bardzo gorzki żal, zastanawiając się, co się z nami stało jako z narodem - podkreślał.
- Z narodem, który 30 lat temu zadziwił świat pokojową rewolucją, w trakcie której zmieniliśmy wszystko i nie polała się ani kropla krwi - precyzował były premier. - Po 30 latach jesteśmy w sytuacji, w której w naszym kraju żyją obok siebie dwa narody. Oba polskie, jeden nienawidzący drugiego, drugi rewanżujący się niechęcią, w moim odczuciu zrozumiałą - dodał.
Zdaniem Cimoszewicza "straciliśmy poczucie wspólnoty narodowej".
"Pojawiła się wśród nas choroba"
- Mam wrażenie, że żaden wróg zewnętrzny nie byłby w stanie osiągnąć takiego efektu. Wobec wroga zewnętrznego byśmy się zjednoczyli, tymczasem pojawiła się wśród nas choroba, która jest naprawdę ogromnym zagrożeniem dla nas wszystkich - ocenił Cimoszewicz.
Jak wyjaśnił, "ta choroba może przybierać różne formy". - Czasami szczególnie tragiczne, bardzo drastyczne, w postaci zabójstwa - oby nie zabójstw w przyszłości - ale na co dzień jej objawem jest niezdolność i niechęć do rozmowy. Tam, gdzie nie ma rozmowy, tam rośnie prawdopodobieństwo używania argumentów siły. I to mnie bardzo przygnębia i bardzo rozczarowuje - wskazał były premier.
Przyznał jednocześnie, że nie wierzy w żadną przemianę. - Mieliśmy w ostatnich kilkunastu latach bardzo smutne wydarzenia, które wydawały się uczyć wszystkich potrzeby innego zachowania, dobrego wobec siebie. Padały publiczne deklaracje, przyrzeczenia i one nigdy nie zostały spełnione - zaznaczył.
Podkreślił, że "trzeba zidentyfikować źródło tej choroby". - I trzeba zastanowić się nad tym, jakimi instrumentami z nią walczyć. Mi się wydaje, że bez zasadniczych zmian politycznych w naszym kraju walka z tą chorobą będzie albo pozorowana, albo nieskuteczna - zaznaczył.
Pytany, co państwo i jego instytucje muszą zrobić, by dać dowód na to, że jest to chęć trwałej zmiany atmosfery, były premier odparł: - Politycy powinni zmienić swoje zachowanie, prokuratura powinna spróbować odzyskiwać choć częściowo zaufanie społeczne, pokazując, że konsekwentnie walczy z agresją, z mową nienawiści, z krzywdzeniem jednych ludzi przez drugich przez użycie złego słowa, pomówienia, fałszywego oskarżenia.
- Podobno w tej chwili tworzy się korpus prokuratorów, którzy mają się tym zajmować. Musimy zaczekać i zorientować się, czy to jest tylko taki gest na moment, czy to będzie prawdziwe działanie. Ponadto jak prokuratura będzie interpretowała mowę nienawiści i komu będzie ją przypisywała? - zastanawiał się Cimoszewicz.
"Bardzo poważnie potraktować kwestie edukacyjno-wychowawcze"
Jak wskazywał były premier w "Faktach po Faktach", "państwo powinno również bardzo poważnie potraktować kwestie edukacyjno-wychowawcze".
- Zajęcie się tą kwestią, jak ludzie powinni się wzajemnie do siebie odnosić, jak należy się wypowiadać, jak należy kontrolować swoje emocje, zwłaszcza złość, powinno stać się stałym elementem programów szkolnych. I to nie na jednej lekcji - podkreślił. - Dzieciom, młodzieży trzeba tłumaczyć wartości, takie jak tolerancja, akceptowanie innych, akceptowanie różnic między ludźmi, uznanie prawa do innych poglądów, innej wiary, innych zachowań. To wszystko to jest bardzo szeroko pojęte wychowanie - wymieniał Włodzimierz Cimoszewicz.
- Jeżeli to zostanie właściwie zrozumiane i zrealizowane, to pojawi się promyk nadziei, że może nie pokolenie najstarsze, ale młodsze zacznie inaczej żyć we własnej wspólnej ojczyźnie - zaznaczył.
Autor: kb//now//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24