Prezes PiS Jarosław Kaczyński w weekend był w Wielkopolsce, gdzie spotkał się między innymi z mieszkańcami Kórnika. Miejsce zabezpieczali policjanci, również na koniach. Kiedy okazało się, że szef rządzącej partii będzie wychodził z budynku, konie stanęły w taki sposób, że stojący przy barierce nie mogli go zobaczyć. Pojawiają się pytania, czy taka obstawa funkcjonariuszy do spotkań posła z sympatykami jest uzasadniona.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński odwiedza polskie miasta od czerwca. W weekend wybrał się do województwa wielkopolskiego. W sobotę spotkał się między innymi z mieszkańcami Kórnika. Na sali, gdzie prezes przemawiał, obecni byli zwolennicy. Przed budynkiem protestował tłum przeciwników rządu. Od prezesa PiS oddzielali go policjanci. Szef rządzącej partii musiał wejść na spotkanie tylnymi drzwiami.
Na miejscu byli także funkcjonariusze na koniach, które chodziły wzdłuż budynku, w którym znajdował się Kaczyński.
Kiedy okazało się, że prezes PiS za chwilę będzie wychodził z budynku, konie zatrzymały się w taki sposób, że ci, którzy stali przy barierce, nie mogli zobaczyć Kaczyńskiego. Jeden z operatorów TVN24 zareagował na tę sytuację, podnosząc kamerę tak, żeby widzowie mogli zobaczyć prezesa PiS.
Nasi redakcyjni koledzy z Poznania, którzy pracowali na miejscu, przekazywali, że w samej okolicy budynku było około 100 policjantów.
Ekspert do spraw bezpieczeństwa: kompletnie niepotrzebna rzecz
- Konie są wykorzystywane jako środek przymusu bezpośredniego w oddziałach prewencji do rozpraszania tłumów, kontroli tłumu - powiedział TVN24 ekspert do spraw bezpieczeństwa Marcin Samsel. Dodał, że "to bardzo pożyteczne stworzenia, natomiast wadą jest po prostu duży koszt utrzymania tej formacji policyjnej".
- Przecież te konie trzeba było na miejsce dowieźć. Te konie trzeba później zapakować, zawieźć z powrotem, więc tam są samochody. Przygotowanie koni też trwa - mówił ekspert.
- Kompletnie niepotrzebna rzecz, zwłaszcza że te konie na zabezpieczeniu nie pracowały tam, gdzie powinny być, czyli na przykład w pracy patrolowej - dodał.
Wielkopolska policka: nasza obecność była niezbędna
TVN24 zwróciła się do policji z pytaniami na temat pracy funkcjonariuszy w związku z wizytą prezesa PiS w Wielkopolsce. Chcieliśmy wiedzieć między innymi, ile było protestujących osób podczas spotkań prezesa PiS w Kórniku, a ile później w Poznaniu, a także ilu policjantów pracowało przy zabezpieczeniu tychże wizyt.
Młodszy inspektor Andrzej Borowiak, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu, w odpowiedzi napisał, że "organizatorzy spotkania posła Kaczyńskiego nie występowali do tutejszej jednostki Policji o zabezpieczenie zamkniętego spotkania w Kórniku". "Nie komunikowali się także w żadnej innej sprawie" - dodał.
"Z przekazów medialnych wynikało, że w sobotę i niedzielę do takich spotkań z mieszkańcami dojdzie w Kórniku, Poznaniu oraz Koninie. Na różnych forach internetowych pojawiały się informacje, że w miejscach spotkań zgromadzą się większe grupy osób chcących protestować. Z naszych analiz wynikało ponadto, że może dojść do zakłócenia porządku publicznego" - przekazał rzecznik wielkopolskiej policji.
Jak dodał, "w związku z tym obecność policjantów w miejscach zgromadzeń, w celu zapewnienia bezpieczeństwa, była niezbędna".
Borowiak przekazał, że w Kórniku w okolicach hotelu zgromadziło się około 100 osób protestujących, a w Poznaniu - około 30. "Podczas zgromadzeń nie było żadnych incydentów wymagających ze strony policjantów interwencji. W Kórniku, Poznaniu służbę pełniło kilkudziesięciu policjantów. Byli to wyłącznie funkcjonariusze Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu oraz z Oddziału Prewencji Policji w Poznaniu" - poinformował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24