- Wizyta Komisji Weneckiej w sensie formalnym nie była uprawniona - mówił w "Kawie na ławę" w TVN24 zastępca szefa kancelarii prezydenta Paweł Mucha, odnosząc się do pobytu przedstawicieli tego organu w Polsce. - Traktujemy ten wyjazd jako mało oficjalny, prywatny. Myślę, że za dwa dni nikt nie będzie o tym pamiętał - stwierdził Waldemar Buda z Prawa i Sprawiedliwości. - Jeżeli przeczytamy statut Komisji Weneckiej, to jesteśmy w stanie obronić tezę, że tak naprawdę każdy obywatel Unii Europejskiej może zaprosić Komisję Europejską do siebie - przekonywał wicemarszałek Senatu z ramienia PSL-Koalicji Polskiej Michał Kamiński.
Delegacja Komisji Weneckiej na zaproszenie marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego w czwartek i piątek przebywała w Warszawie. Przedstawiciele delegacji prowadzili rozmowy w związku z pracami nad przygotowaniem opinii na temat nowelizacji ustaw sądowych, którą w grudniu uchwalił Sejm.
W związku z tym, że Senat ma zająć się nowelą na posiedzeniu w przyszłym tygodniu, Komisja Wenecka postanowiła, że jej sprawozdawcy przygotują opinię w trybie pilnym. Z delegacją nie spotkał się żaden przedstawiciel polskiego rządu.
O tej sprawie dyskutowali politycy w "Kawie na ławę".
"Wizyta Komisji Weneckiej w sensie formalnym nie była uprawniona"
Zastępca szefa kancelarii prezydenta Paweł Mucha przekonywał, że zgodnie ze statutem Komisji Weneckiej, a także z konstytucją RP, ten organ w oficjalnej procedurze może do Polski zapraszać "prezydent, polski rząd albo minister spraw zagranicznych".
- Nie ulega żadnej wątpliwości, że wizyta Komisji Weneckiej w sensie formalnym nie była uprawniona. To jest element bardzo ważny, jeżeli mówimy o procedowaniu przez prawników - stwierdził.
Ocenił, że działanie Komisji Weneckiej w Polsce "to jest pewien pozór, pewne teatrum". - Świadczy o tym, że nie ma rzeczywistej woli merytorycznej dyskusji na temat reformy wymiaru sprawiedliwości. Jest wola urządzania pewnego spektaklu medialnego, w który niestety politycy opozycji wciągają jeszcze sędziów - stwierdził, nawiązując do "Marszu tysiąca tóg", który przeszedł w sobotę ulicami Warszawy.
- Oczekujemy, że wymiar sprawiedliwości powinien działać sprawnie, natomiast nie powinno być tak, że mamy do czynienia z polityzacją wymiaru sprawiedliwości - dodał Mucha.
"Drzwi dla marszałka Senatu są w Pałacu Prezydenckim zawsze otwarte"
Paweł Mucha został również zapytany, czy dojdzie do spotkania marszałka Senatu z prezydentem, Andrzejem Dudą. "Chętnie bym przyszedł do Pałacu, aby w gronie ekspertów obu stron podyskutować o kontrowersyjnych zapisach po to, żeby wypracować jak najlepsze rozwiązanie dla obywateli. Jestem do dyspozycji" - napisał na Twitterze Tomasz Grodzki.
- Jeżeli marszałek Grodzki chce się spotkać z panem prezydentem i jakkolwiek zwróci się oficjalnie (...), to myślę, że pan prezydent do tej prośby podejdzie życzliwie i podejmie temat merytorycznie - mówił prezydencki minister.
Szanowny Panie Prezydencie! Ustawy sądowe są w Senacie ale na koniec trafią do Pana. Chętnie bym przyszedł do Pałacu aby w gronie ekspertów obu stron podyskutować o kontrowersyjnych zapisach po to żeby wypracować jak najlepsze rozwiązanie dla obywateli. Jestem do dyspozycji
— Tomasz Grodzki (@profGrodzki) 11 stycznia 2020
Jak przekonywał, "drzwi dla marszałka Senatu są w Pałacu Prezydenckim zawsze otwarte". - Jeżeli jest taka prośba, to proszę ją zwerbalizować, odezwać się, pan prezydent znajdzie czas - zapewniał.
"Cieszymy się, że jest Senat, w którym prowadzone są szerokie konsultacje"
Liderka Inicjatywy Polska Barbara Nowacka (klub Koalicji Obywatelskiej) przypominała sposób, w jaki Sejm pracował nad ustawą dyscyplinującą. - Ustawa wjechała jednego dnia, drugiego dnia trafiła w nocy na komisję sejmową, siedzieliśmy tam (na komisji - red.) do czwartej rano. Przychodziły poprawki, których nie znały nawet osoby referujące. Nie byli w stanie ich poprawnie odczytać, bo widzieli je pierwszy raz na oczy - wskazywała.
- To, co zrobiliście z ustawą kagańcową na poprzednim posiedzeniu Sejmu (pod koniec grudnia - red.), to było absolutnie teatrum - zwróciła się do Pawła Muchy. - Tam są paragrafy, które są niezgodne z podstawowymi zasadami tworzenia prawa - dodała.
- Cieszymy się, że jest Senat, w którym prowadzone są szerokie konsultacje - mówiła.
"Mogliśmy zareagować na tę sytuację dużo bardziej stanowczo"
Do wizyty Komisji Weneckiej odniósł się także wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda (PiS). - Mogliśmy zareagować na tę sytuację dużo bardziej stanowczo. Potraktowaliśmy to jako przyjazd półprywatny, nieoficjalny, żeby na arenie międzynarodowej nie robić żadnego rozgłosu z tej sprawy - stwierdził. - Myśmy zareagowali bardzo kurtuazyjnie i właściwie - zapewniał. - Traktujemy ten wyjazd jako mało oficjalny, prywatny. Myślę, że za dwa dni nikt nie będzie o tym pamiętał - mówił.
Dopytywany, na czym miałoby polegać "dużo bardziej stanowcze" zareagowanie na tę wizytę, stwierdził, że "dużo poważniej mogliśmy kontestować jej przyjazd i jej zachowanie w Polsce".
Jak dodał, "to marszałek (Senatu - red.) i Komisja Wenecka będą mieli kiedyś problem z tym, że poruszali się w przestrzeni, której przepisy nie regulują, a wręcz są im przeciwne".
"Gospodarzem tej ustawy jest Senat"
Jeden z liderów Nowej Lewicy i wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty zwracał uwagę, że na obecnym etapie prac nad ustawą dyscyplinującą sędziów "gospodarzem tej ustawy jest Senat". - W związku z tym pan marszałek zaprosił Komisję Wenecką do konsultacji oraz podjął rozmowę na temat treści tych ustaw z Komisją Europejską - dodał.
Jak mówił, Grodzki "zrobił to z kilku względów". - Po pierwsze, chciał poprawiać prawo. Senat ma do tego prawo - wskazywał. - Po drugie, chciał, żeby to prawo nie było za chwilę zaskarżane do TSUE (Trybunału Sprawiedliwości UE - red.) i żebyśmy nie wstydzili się w ramach całego świata Unii Europejskiej - dodał.
Kamiński: swoboda podróżowania jest dozwolona
O tym, czy Komisja Wenecka miała prawo składać wizytę w Polsce, mówił także wicemarszałek Senatu z ramienia PSL-Koalicji Polskiej Michał Kamiński. Jak podkreślał, "żyjemy w świecie, w którym tak podstawowa zasada (...) jak swoboda podróżowania, jest dozwolona". - Jeżeli przeczytamy statut Komisji Weneckiej, to jesteśmy w stanie obronić tezę, że tak naprawdę każdy obywatel Unii Europejskiej może zaprosić Komisję Europejską do siebie. Oczywiście jest pytanie, czy Komisja przejeżdżałaby na (zaproszenie - red.) każdego obywatela - stwierdził.
- Pan doskonale wie, w jakie gigantyczne międzynarodowe kłopoty wpakowuje nas wasza ustawa - zwrócił się do Waldemara Budy.
Kulesza: czym innym jest Komisja Wenecka, czym innym TSUE
O ewentualnym wpływie wizyty Komisji Weneckiej na kształt ustawy dyscyplinującej sędziów mówił przedstawiciel Konfederacji Jakub Kulesza. - Czym innym jest Komisja Wenecka, "która tylko opiniuje", a czym innym jest na przykład Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, którego orzeczenia przynajmniej powinny być wiążące - zwracał uwagę.
Autor: mjz/adso/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Gzell