Odcięci przez wodę i lód mieszkańcy wsi Bużyska nad Bugiem (powiat siedlecki), tylko dzięki pomocy wojska, a konkretnie wojskowej amfibii, mogą dostać się do i ze swoich domów. Nikt nie chce się jeszcze ewakuować, ale miejscowi boją się odwilży. - Obawiam się, że ta woda się po prostu przeleje - mówi mieszkanka wioski.
Saperzy już są przygotowani, by ewakuować mieszkańców miejscowości. Nikt z 47 mieszkańców nie chce jednak opuszczać swoich domów. - Żołnierze amfibią przewożą ich do pracy i na zakupy. Robimy właśnie grafik dowozu dzieci do szkoły - powiedział wójt gminy Korczew Sławomir Wasilczuk.
Wieś otoczona jest przez wodę i pozbawiona połączenia z lądem. Bug zalał okoliczne tereny jeszcze przed mrozami. Od tego czasu ludziom pomaga wojsko.
"Duża część wioski jest pod wodą"
- Jest bardzo bardzo źle, bo duża część wioski jest pod wodą, zamarznięte jest wszystko. Przechodzimy przez lód na takim rozlewisku, które ma około 50 cm głębokości i dużo sprzętu jest pod wodą, dużo mienia ludzi z tej miejscowości - mówi koordynator akcji, pułkownik Wojciech Płocica.
Ta woda, obawiam się, że się po prostu przeleje. Genowefa Krasnodębska, mieszkanka wsi
Teraz wszyscy obawiają się jednak, że największe niebezpieczeństwo czeka wieś wraz z nadejściem odwilży. - Wieś jest teraz podzielona na dwie części, na dwie wysepki, gdzie są zabudowania. Jesteśmy otoczeni wodą, miedzy sobą do tej pory nie mamy komunikacji. Ogromne tereny znalazły się pod lodem, nadal jest duża warstwa śniegu, to się wszystko rozpuści i obawiam się, że ta woda się po prostu przeleje - mówi Genowefa Krasnodębska, mieszkanka wsi.
Wezbrana rzeka
Bug gwałtownie wezbrał w nocy z niedzieli na poniedziałek. Mieszkańcom na pomoc ruszyli wojskowi saperzy. Ośmiu żołnierzy z brygady saperów z Kazunia oraz ich pływający gąsienicowy transporter PTS, zwany potocznie amfibią, skierowano tam we wtorek. Z inicjatywą w tej sprawie wystąpił do dowódcy Wojsk Lądowych gen. Tadeusza Buka wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski.
Na razie saperzy organizują dowóz żywności i transport przez zalane tereny. Zarówno ppłk Tomasz Szulejko z zespołu prasowego DWL jak i rzeczniczka wojewody Ivetta Biały zapewnili w środę, że armia działa w stałym porozumieniu z lokalnymi władzami i będzie pomagać tak długo, jak będzie to potrzebne.
Stany alarmowe przekroczone
W środę rano stany alarmowe przekroczone były na Mazowszu w dwóch miejscach - we Frankopolu nad Bugiem i w Zaliwiu nad Liwcem. W pobliżu stanu alarmowego oscyluje także poziom wody w Wiśle w Płocku.
Ivetta Biały zapewniła, że w związku z przekroczeniami i spodziewanym ociepleniem, w ciągłej gotowości są powiatowe i wojewódzkie sztaby kryzysowe. Zdaniem rzeczniczki, problemy takie jak w Bużyskach spowodowane są głównie przez brak miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, co skutkuje tym, że ludzie stawiają domy na terenach zalewowych.
Ppłk Szulejko powiedział natomiast, że dotychczas wojsko nie otrzymało sygnałów dotyczących potrzeby pomocy dla innych miejscowości. Formalnie pomoc żołnierzy jest możliwa w oparciu o decyzję ministra obrony i rozkaz szefa Sztabu Generalnego ws. wydzielania sił i środków do działań przeciwpowodziowych.
3 tysiące żołnierzy w gotowości
Rzecznik SG WP płk. Sylwester Michalski poinformował, że do realizacji zadań w sytuacjach kryzysowych - spowodowanych powodziami, zatorami lodowymi oraz dużymi opadami śniegu - utrzymywanych jest obecnie w gotowości ok. 3 tys. żołnierzy, 140 jednostek sprzętu inżynieryjnego oraz 600 różnych pojazdów samochodowych.
Siły podzielone są na specjalistyczne grupy zadaniowe: 12 grup minerskich na śmigłowcach do niszczenia zatorów lodowych, 29 grup do odbudowy zniszczonej przez powodzie infrastruktury drogowo-mostowej oraz 15 grup do współdziałania ze służbami cywilnymi w celu zapewnienia przejezdności szlaków komunikacyjnych.
sm//kwj, sk
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24