Ze względu na bezpieczeństwo pasażerów, na pokład samolotu nie można wnieść pilniczka ani dużej butelki wody. Widz TVN24 udowodnił jednak, że przedmioty dostępne na pokładzie mogą być równie niebezpieczne, jak nóż czy pilnik. Ppłk Wojciech Zachariasz ze straży granicznej komentuje sprawę krótko: "nie dajmy się zwariować".
Puszka i pokrywka od popielniczki - tyle wystarczyło widzowi TVN24, żeby stworzyć "niebezpieczne narzędzie". Okazało się, że pokrywka przykrywająca popielniczkę w samolotowym siedzeniu jest na tyle ostra, by wyciąć w puszce po piwie kilka otworów. - Oto jak wygląda bezpieczeństwo na pokładzie polskich samolotów - dopisuje autor filmu.
Wojciech Zachariasz, rzecznik Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej, po obejrzeniu filmu internauty powiedział, że wewnątrz samolotu jest wiele przedmiotów niebezpiecznych.
- Gdyby samolot miał być cały bezpieczny, to trzeba byłoby latać na wykładzinie podłogowej, która się w nim znajduje - ironizował. - Można sterroryzować innego pasażera klapką od popielniczki, można wymusić w ten sposób jakieś decyzje na załodze samolotu, sama puszka, odpowiednio uformowana może być niebezpiecznym narzędziem, wszystko może być niebezpiecznym narzędziem. Tylko czy znaczy to, że trzeba zakazać wszystkiego, a pasażer ma latać nago, przykuty do fotela? - pytał Zachariasz.
Tłumaczył również, że tak naprawdę najbardziej niebezpiecznym narzędziem jest człowiek. Według Zachariasza można zaostrzać środki bezpieczeństwa bez końca, ale będzie to nieustannie wpływać na pogorszenie komfortu lotu.
Gdyby samolot miał być cały bezpieczny, to trzeba byłoby latać na wykładzinie podłogowej, która się w nim znajduje Zacha
- To przecież leży w interesie pasażerów, żeby takich przedmiotów na pokładzie nie było. Kiedyś starsza pani próbowała wnieść na pokład nóż z ponad 30-centymetrowym ostrzem. Bardzo się przy tym upierała i twierdziła, że całe życie obierała tym nożem jabłka - opowiadał rzecznik. - Ale nie dajmy się zwariować, nie wszyscy są terrorystami - skonkludował.
Źródło: TVN24, PAP