Kolejne sankcje dla białoruskich władz? Przydacz: szefowie dyplomacji jednomyślni

Lista ograniczeń na obszarach objętych stanem wyjątkowym
Źródło: TVN24

Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz poinformował, że na spotkaniu szefów dyplomacji państw Unii Europejskiej w Luksemburgu zgodzono się w sprawie nałożenia sankcji na przedstawicieli władz Białorusi, którzy łamią prawa człowieka i są odpowiedzialni za kryzys migracyjny. Szef niemieckiego MSZ Heiko Maas obiecał, że będzie wywierana presja na linie lotnicze, które transportują migrantów do Mińska.

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO

Dyskusja na poniedziałkowym spotkaniu dotyczyła m.in. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.

- Przedstawiłem szeroki raport na temat tego, jak wygląda aktualnie sytuacja na granicy, jakie są przyczyny tego kryzysu, jakie są cele polityczne Alaksandra Łukaszenki. Zdecydowana większość państw Unii Europejskiej wyraziła solidarność z Polską. Zgodziliśmy się, że konieczna jest reakcja. Reakcja z jednej strony w odwołaniu do samego reżimu białoruskiego. Zapadła decyzja o aktywizacji działań w kontekście piątego pakietu sankcji. Sankcjami będą obejmowani konkretni urzędnicy, ludzie odpowiedzialni za ten kryzys, ale także za nieprzestrzeganie praw człowieka – powiedział dziennikarzom Przydacz.

Dodał, że dyskusja na spotkaniu dotyczyła też konkretnych firm, które mogą znaleźć się na liście sankcyjnej. - Wszyscy członkowie Unii Europejskiej zgodzili się, a Komisja Europejska zobowiązała do działań w państwach pochodzenia nieregularnych migrantów, w państwach tranzytu, tak aby przeciwdziałać źródłom migracji – mówił dalej wiceminister.

- Co do szczegółów, jak dokładnie będzie wyglądał pakiet sankcyjny, (...) będziemy o tym informowali, gdy zostanie w całości sformułowany przez Komisję i przyjęty - wskazał Przydacz.

Przydacz: polskie działania spotkały się ze wsparciem naszych przyjaciół z Rady UE

Wiceszef polskiej dyplomacji zaznaczył, że dyskusja dotyczyła również tego, jak przeciwdziałać grupom przestępczym i wykorzystywaniu linii lotniczych do transferu migrantów. - Tak, aby ludzie, którzy często są zwabiani przez reżim Łukaszenki, nie trafiali na Białoruś. Nie ma możliwości przekraczania tej granicy. Granica jest dobrze chroniona – powiedział Przydacz.

Polska miała przekazać w piątek unijnym dyplomatom w Brukseli, że reżim Łukaszenki nadal próbuje destabilizować na granicy Polskę, Litwę i Łotwę oraz całą UE, świadomie i cynicznie wykorzystując w tym celu imigrantów, w tym dzieci. Ambasador Polski przy UE Andrzej Sadoś przedstawił wtedy ambasadorom państwom członkowskich Unii Europejskiej aktualne informacje o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że dyskusja na spotkaniu ambasadorów na ten temat była długa. Wypowiedzieli się między innymi przedstawiciele Łotwy, Niemiec, Litwy, Holandii, Belgii, Estonii, Grecji i Węgier, a także Komisji Europejskiej. - Wszystkie głosy były w duchu zrozumienia dla powagi sytuacji – powiedział jeden z dyplomatów po spotkaniu.

Szef dyplomacji Niemiec: wywieramy presję na linie lotnicze transportujące migrantów do Mińska

Obecny w Luksemburgu szef niemieckiej dyploamcji Heiko Maas obiecał, że będzie wywierana presja na linie lotnicze, które transportują migrantów do Mińska i przyczyniają się do kryzysu na granicy Białorusi z Polską, Litwą I Łotwą.

- Będziemy nadal wywierać nacisk na linie lotnicze, za których pośrednictwem ludzie są transportowani do Mińska, by następnie przy pomocy władz trafiać na granicę. Będziemy się tym zajmować w najbliższych dniach i tygodniach - zapowiedział niemiecki minister spraw zagranicznych.

- Są propozycje kolejnych sankcji (wobec Białorusi). Dotkliwych. To, co tam się dzieje - używanie ludzi, uchodźców do generowania politycznej presji - pozostaje dla nas nie do zaakceptowania - dodał Maas.

Stan wyjątkowy

Od 2 września w przygranicznym pasie z Białorusią (w 183 miejscowościach województwa podlaskiego i lubelskiego) obowiązuje stan wyjątkowy. Został wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. 30 września Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni.

Dziennikarze, którzy nie są wpuszczani na teren stanu wyjątkowego, są zmuszeni opierać się na oficjalnych informacjach przekazywanych przez władze i Straż Graniczną.

Czytaj także: