Walczył pod Monte Cassino, był żołnierzem armii gen. Andersa. Józef Cichy - weteran wojenny - w ostatnich latach starał się o dodatek kombatancki, który by wydał na lekarstwa. Urzędnicy z ZUS-u twierdzili jednak, że musi przedstawić dowód na to, że brał udział w walkach i chorował na tropikalne choroby. Finału sprawy ciągnącej się prawie rok nie doczekał. Zmarł w wieku 95 lat.
Pan Józef zmarł w poniedziałek, a w środę w Krakowie odbył się jego pogrzeb. - Nie ma człowieka, człowiek odszedł. Pozostaje tylko żal i tęsknota za tym, żeby wreszcie nasze władze administracyjne i Urząd ds. Kombatantów zaczęły myśleć o tych kombatantach, bo ich jest garstka - mówi Zbigniew Sikora, przyjaciel pana Józefa.
Walka i choroby w czasie wojny
Pan Józef Cichy w czasie wojny przedostał się do Związku Radzieckiego i tam uratował brata, uciekając razem z nim z łagru. Dołączył do armii Andersa i po wielu miesiącach wylądował w północnej Afryce.
Pomiędzy kolejnymi walkami ciężko chorował. Miał szkorbut, szkarlatynę, czarną ospę - wylicza Paweł Rejdych, bratanek pana Józefa, który tłumaczy, że lekarze orzekający o przyznaniu renty słyszeli te samo od weterana. - Panie, nie żartuj sobie pan, bo to są poważne sprawy. No, a wujek autentycznie takie choroby przeszedł - mówi, przytaczając też słowa lekarze, który panu Józefowi nie uwierzył.
Nikt nie pomógł
Gdy pan Józef wrócił do Polski w 1947 r. - po kilku latach pobytu w Wielkiej Brytanii - Urząd Bezpieczeństwa zarekwirował wszystkie jego dokumenty, w tym historię chorób.
Po 70 latach okazało się, że bez tych dokumentów weteran nie ma szans na dodatek kombatancki, lekarz powołany do komisji przez ZUS stwierdził bowiem, że obecnego stanu zdrowia pana Józefa nie da się powiązać z przebytymi dawno temu chorobami. Taką decyzję wydał dwukrotnie.
Pan Józef i jego rodzina dowiedzieli się, że być może kopie jego dokumentów znajdują się w królewskich archiwach w Wielkiej Brytanii. Skierowali prośbę do polskiej ambasady w Londynie, ale polscy urzędnicy odmówili pomocy pisząc, że pan Józef sam je musi zdobyć.
ZUS też nie postarał się o sprowadzenie dokumentacji z zagranicy. Urzędnicy twierdzą, że zrobili wszystko, co w ich mocy, by „pomóc” panu Józefowi.
Sprawa trafiła w końcu do sądu, pan Józef nie doczekał jednak jej finału.
Autor: adso//gak / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV