Ważność wyborów prezydenckich. Trzy pytania

Nieuznawana izba SN o ważności wyborów
Ważność wyborów prezydenckich. Wiącek: mam pewne pytania
Źródło: TVN24
Dopóki nie zapadnie orzeczenie o nieważności wyborów, wybory cieszą się domniemaniem ważności - mówił w "Rozmowie Piaseckiego" rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek. Dodał jednocześnie, że podczas postępowania kwestionowanej Izby Kontroli Sądu Najwyższego "ujawniły się pewne wątpliwości", i postawił trzy pytania.

Kwestionowana Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego podjęła we wtorek uchwałę w sprawie wyborów. Stwierdziła ważność wyboru Karola Nawrockiego na prezydenta. Jak przekazał jej prezes, do uchwały zgłoszono trzy zdania odrębne. W świetle orzeczeń międzynarodowych trybunałów i według opinii wielu ekspertów i osób ze środowiska sędziowskiego, a także rządzących, Izba nie jest uznawana za niezawisły sąd.

Profesor Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich, został zapytany w czwartek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24, czy to orzeczenie daje Karolowi Nawrockiemu mocną i bezdyskusyjną przepustkę na uroczystość zaprzysiężenia prezydenckiego.

- Zgodnie z polską konstytucją każde wybory, które się odbywają w Polsce, wybory powszechne - są objęte tak zwanym domniemaniem ważności. I to domniemanie ważności, jak każde domniemanie, może być obalone w stosownym trybie. Trybem, jaki tu jest przewidziany, jest orzeczenie o nieważności wyborów - powiedział.

Dodał, że "dopóki nie zapadnie orzeczenie o nieważności wyborów, wybory cieszą się tym domniemaniem". - W związku z tym niezależnie od tego, co myślimy o mandacie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, to domniemanie działa i nie zostało obalone, w związku z czym powinno się odbyć Zgromadzenie Narodowe i prezydent elekt powinien objąć urząd - ocenił RPO.

Wiącek: mam pewne pytania

Wiącek powiedział jednocześnie, że "podczas tego postępowania, które obserwowaliśmy, ujawniły się pewne wątpliwości". Dodał, że "być może należałoby pewne kwestie inaczej potraktować".

Mówił, że jako obserwator zewnętrzny "ma pewne pytania". - Na przykład: na jakiej podstawie doszło do pominięcia dwóch sędziów w procedurach opiniowania protestów wyborczych? Dlaczego prokurator generalny nie został uznany za uczestnika postępowania? I wreszcie: dlaczego odłożono ad acta wnioski o wyłączenie sędziów? - wskazał.

- Dla mnie jest to bardzo kontrowersyjne rozstrzygnięcie, bo okazuje się nagle, że jest procedura sądowa, w której nie ma podstawowej gwarancji bezstronności, niezawisłości składu orzekającego, jaką jest procedura wyłączenia sędziów - powiedział RPO.

Wiącek: nic nie stało na przeszkodzie, żeby przekazać sprawę innemu składowi

Wiącek ocenił również, że "nic nie stało na przeszkodzie, aby przekazać tę sprawę do rozpoznania innemu składowi". - Uważam, że ustawa o Sądzie Najwyższym dawała ku temu podstawę - powiedział.

Dopytywany, czy w tej sprawie mogła orzekać Izba Pracy lub inny skład Sądu Najwyższego bez neosędziów, powiedział, że "jedno i drugie rozwiązanie byłoby dopuszczalne".

- Istnieje przepis ustawy o Sądzie Najwyższym umożliwiający przekazanie przez Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego sprawy do rozstrzygnięcia innemu składowi. Ten przepis mógłby być zastosowany w związku z tymi licznymi, kilkunastoma już w tej chwili, orzeczeniami trybunałów europejskich - wskazał.

Jego zdaniem "przekazanie sprawy do innego składu nie spotkałoby się z zarzutem naruszenia prawa, a być może zbudowałoby zaufanie obywateli do procesu wyborczego".

Profesor Marcin Wiącek
Profesor Marcin Wiącek
Źródło: TVN24

RPO o anomaliach: Sąd Najwyższy mógł powołać biegłych

Wiącek został też zapytany, czy skala nieprawidłowości w tych wyborach była bez porównania większa niż w innych.

- Ani w przestrzeni publicznej, ani w postępowaniach przed organami, które są zaangażowane w proces wyborczy, nie pojawił się moim zdaniem dowód udokumentowany, weryfikowalny na to, aby skala tych nieprawidłowości miała przełożenie na wynik wyborów (...) Wynik głosowania oczywiście jest inny niż ten, który podała Państwowa Komisja Wyborcza. Natomiast nie widziałem dowodu na to, aby te nieprawidłowości mogły mieć przełożenie na werdykt, na wynik wyborów - powiedział.

Zaznaczył, że "anomalie oczywiście były i te anomalie są potwierdzane opiniami ekspertów, specjalistów".

- Nic nie stało na przeszkodzie moim zdaniem, aby Sąd Najwyższy powołał biegłych, którzy mogliby zweryfikować te anomalie i te ekspertyzy, które pojawiają się w przestrzeni publicznej, i zasugerować ewentualnie przeliczenie głosów w konkretnych komisjach obwodowych - stwierdził rzecznik praw obywatelskich.

- Myślę, że gdyby Sąd Najwyższy zdecydował się na coś takiego, doszłoby do przekroczenia tego 30-dniowego terminu, ale on ma charakter instrukcyjny wyłącznie. Z drugiej strony być może społeczeństwo byłoby bardziej przekonane co do prawomocności tego wyniku i mandat prezydenta, mandat społeczny, tak to nazwijmy, bo nie chodzi mi o mandat prawny, byłby silniejszy - dodał.

OGLĄDAJ: prof. Marcin Wiącek
pc

prof. Marcin Wiącek

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: