W Warszawie rusza w środę kolejna tura negocjacji w sprawie tarczy antyrakietowej. Tymczasem zdymisjonowany wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski twierdzi w "Rzeczpospolitej", że Donald Tusk jest jednostronnie informowany na ten temat.
Waszczykowski, którego wywiad dla "Newsweeka" wzbudził ostatnio wiele kontrowersji, twierdzi w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że podejście obecnej ekipy rządowej do tarczy jest "dość transakcyjne" i ma na celu wyciągnięcie od Amerykanów jak najwięcej.
Zdaniem Waszczykowskiego celem jest przede wszystkim uzyskanie dodatkowego finansowania i krótkoterminowej korzyści, która przełożyłaby się na korzyści polityczne wewnątrz kraju.
Przekonywał Bartoszewskiego?
Dyplomata twierdzi, że po powrocie z negocjacji w Waszyngtonie na początku lipca miał problemy z przekazaniem informacji premierowi. - Napisałem raport na temat wyników tych rozmów, ale mam przekonanie, że nie został on przekazany premierowi. Starałem się też przekonać kilku ważnych doradców premiera, ponieważ obawiałem się, że premier jest bardzo jednostronnie informowany - przekonywał zdymisjonowany minister. Waszczykowski wymienił w tym kontekście nazwiska Władysława Bartoszewskiego, Zbigniewa Derdziuka i Jacka Cichockiego.
Dylemat urzędnika
Były negocjator w sprawie tarczy antyrakietowej uważa, że nie dopuścił się "zdrady" udzielając wywiadu "Newsweekowi". - To jest dylemat urzędnika wysokiego szczebla, który jest dopuszczony do poważnych newralgicznych dyskusji. Co taki urzędnik ma zrobić, gdy dostrzega, że interes państwa jest obok interesu jakichś grup politycznych? Może siedzieć cicho, i - jak to mówią niektórzy politycy - dalej być lojalny wobec grupy aktualnie trzymającej władzę. Może podać się do dymisji. Ale może też dać sygnał opinii publicznej, że dzieje się niedobrze - usprawiedliwia swe postępowanie Waszczykowski.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl