Już nie prezydent, tylko prezydentka - już nie burmistrz, tylko burmistrzyni. Warszawski ratusz od 1 stycznia wprowadza żeńskie formy stanowisk. To ukłon przede wszystkim w stronę pań, ale również panów, którzy przestaną być sekretarkami. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W urzędzie na warszawskiej Ochocie ciągle przyzwyczajają się do zmian. Pani burmistrz staje się burmistrzynią - oficjalnie od Nowego Roku. Do tej pory formy żeńskiej używała od czasu do czasu. - Jak używałam tej formy burmistrzyni, to było takie zdziwienie: jak to, burmistrzyni? No i wtedy mówiłam, że jest mistrzyni. Jest mistrzyni sportowa - opowiada Katarzyna Łęgiewicz, burmistrzyni warszawskiej Ochoty.
Na wprowadzenie żeńskich form od dawna miała ochotę nie tylko burmistrzyni Ochoty. Za zmianami nazw było tak wiele pań, że urząd postanowił wprowadzić od 1 stycznia żeńskie formy stanowisk dla wszystkich kobiet pracujących w stołecznym ratuszu. - Brak żeńskich form wszystkich stanowisk pokazuje nierówności. Jest formą dyskryminacji w życiu publicznym - zwraca uwagę pełnomocniczka prezydenta Warszawy do spraw kobiet Katarzyna Wilkołaska-Żuromska.
I tak każda pracowniczka urzędu będzie mogła, ale nie będzie musiała, używać formy żeńskiej - pisząc maile, na stronie internetowej, na wizytówkach czy na tabliczkach przy drzwiach. - Moje koleżanki mówią: jestem zastępczynią burmistrza i właśnie się zastanawiałyśmy, czy zastępczynią burmistrza, czy zastępczynią burmistrzyni - mówi Katarzyna Łęgiewicz.
Formy żeńskie, dla niektórych dziś dziwne, popularne były już w XIX wieku. Język z czasem się zmieniał. - Mniej więcej od czasów PRL-u jesteśmy przyzwyczajeni, by unikać żeńskich cząstek. W tamtych czasach popularna była tak zwana równość socjalistyczna. To znaczy, na traktorze miał jechać traktorzysta bez względu na to, czy był panem czy panią – wyjaśnia językoznawca Tomasz Piekot z Uniwersytetu Wrocławskiego.
"To był impuls, żeby dostosować nasz statut, nasze dokumenty"
Końcówki żeńskie w końcu wracają. Choćby na uczelni w Szczecinie - w jej statucie dopisano między innymi rektorkę, kanclerzową i prodziekankę. - Na stanowisku rektora Akademii Sztuki zasiadła profesor Mirosława Jarmołowicz, no i to był impuls, żeby dostosować nasz statut, nasze dokumenty, do stanu, w którym na czele uczelni stoi kobieta - mówi doktor Mikołaj Iwański, prorektor do spraw artystyczno-naukowych Akademii Sztuki w Szczecinie.
W stolicy na zmianach form skorzystają też panowie. Chodzi o mężczyzn prowadzących sekretariaty. - Do tej pory to był podpis, Maciej, Piotr, Adam, a potem sekretarka, i teraz ta zmiana, którą wprowadziliśmy, pozwala na zmianę na "pracownik sekretariatu" - mówi wiceprezydentka Warszawy Aldona Machnowska-Góra.
Będzie apel do Sejmu
I tak pan z sekretariatu nie będzie sekretarką, pani burmistrz może zostać burmistrzynią, ale nie zawsze i nie w każdej sytaucji. Od przepisów miasta ważniejsza jest ustawa. - W ustawie o samorządzie, a tak właściwie w takim zestawieniu dotyczącego wynagradzania urzędników samorządowych, nie ma form żeńskich. W związku z tym na pieczątce albo legitymacji muszą być formy męskie - dodaje Aldona Machnowska-Góra.
Urzędniczki z Warszawy zapowiadają, że będą apelować w Sejmie o zmianę przepisów, tak by na każdym dokumencie mogły być podpisy prezydentek czy burmistrzyń. To początek walki o żeńskie końcówki.
Łukasz Wieczorek, asty//now
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24