Na warszawskiej Białołęce doszło w środę do wycieku i zapłonu gazu. Jak relacjonował oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie młodszy kapitan Michał Skrzypa, płomień sięgał od sześciu do ośmiu metrów. Ewakuowano 20 mieszkańców bloku i nakazano opuszczenie domów jednorodzinnych 16 osobom. Strażacy zakończyli swoje działania około godziny 6 rano. Poinformowali, że pożar nie spowodował poważnych strat.
Jak podała Polska Agencja Prasowa, pożar przy ulicy Podłużnej na stołecznej Białołęce zaczął się od palącego się śmietnika. To od niego zajęła się skrzynka gazowa. Doszło do wycieku gazu i jego zapłonu. Oficer prasowy warszawskiej PSP Michał Skrzypa relacjonował, że płomień sięga "od sześciu do ośmiu metrów".
- Budynki są osłaniane kurtynami wodnymi - wyjaśnił. Jak tłumaczył po godzinie 3 w nocy, gaszenie ognia będzie mogło się zacząć dopiero wtedy, kiedy pracownicy pogotowia gazowego odetną dopływ gazu do skrzynki. Zapewnił jednak, że strażacy kontrolują ogień.
Początkowo ewakuowano 16 osób z pobliskich domów jednorodzinnych. Później opuszczenie mieszkań nakazano także 20 mieszkańcom bloku.
Strażacy zakończyli pracę o 6 rano
- Nasze działania zakończyły się około godziny 6. Gdy pogotowie gazowe wykonało dwa wykopy do rury gazowej, założone zostały na nią zaciski. Odcięto całkowicie dopływ gazu do przyłącza, co spowodowało, że pożar w tym momencie samoistnie zgasł. Nie było już materiału palnego, który inicjowałby spalanie - poinformował następnie Wojciech Kapczyński z KM PSP.
Sprecyzował też, że na miejscu zdarzenia pracowały dwa zastępy straży pożarnej. Okoliczne zabudowania były osłaniane przed skutkami pożaru czterema kurtynami wodnymi. - Pożar nie spowodował poważnych strat - zaznaczył.
Autor: asty//kg / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24