"Mali Ludzie Zwycięzcy się nie sądzi, Nie jesteście wstanie Kłamstwami, pomówieniami, podróbkami zmienić prawdziwych faktów" - napisał na swoim mikroblogu w serwisie społeczńościowym Lech Wałęsa komentując przejęcie przez prokuratorów IPN i policję dokumentów na temat TW "Bolka" od wdowy po generale Czesławie Kiszczaku.
"Ale walczą, nawet trupem Kiszczaka. Mali Ludzie Zwycięzcy się nie sądzi, Nie jesteście w stanie Kłamstwami, pomówieniami, podróbkami zmienić prawdziwych faktów. To ja budowałem i stałem od 1970 r. na czele głównego odcinka walki. To ja etapami prowadziłem bezpiecznie do pełnego zwycięstwa. Zwycięstwo przegrywając siebie oddałem demokracji. Czy tu był błąd, dziś wydaje się, że tak ale jutro życie przyzna mi rację. Wielu z Was historia za te nikczemne czyny nazwie kołtunami" (pisownia oryginalna - przyp. red.) - napisał były prezydent.
We wtorek wieczorem żona byłego prezydenta, Danuta Wałęsa, poinformowała, że jej mąż jest w drodze do USA.
Kilka kartonów dokumentów
Również we wtorek wieczorem prokurator Instytutu Pamięci Narodowej w asyście policji zabezpieczył dokumenty dotyczące tajnego współpracownika "Bolka" przechowywane w domu Czesława Kiszczaka.
Informację o tym przekazał dziennikarzom prezes IPN Łukasz Kamiński. Dodał, że wdowa po gen. Kiszczaku zaoferowała IPN sprzedaż dokumentów dotyczących TW "Bolka".
Jak przekazał w oświadczeniu IPN, przedstawiła ona zapisaną obustronnie odręcznie kartkę papieru zatytułowaną "Informacja opracowania ze słów T.W. z odbytego spotkania w dniu 16 XI 74 r.” datowaną: Gdańsk, dn. 16.11.74, opatrzoną w lewym górnym rogu nagłówkiem "źrodł. T.W., przyj. rez., wpłyn. 16 XI 74 r., odeb. kpt. Z. Ratkiewicz". Jednocześnie poinformowała, że posiada więcej dokumentów tego rodzaju.
Czynności w domu wdowy po generale Kiszczaku zakończyły się po godzinie 22. Policjanci i prokuratorzy IPN wynieśli kilka kartonów z dokumentami.
Kamiński zapowiedział, że kolejny komunikat IPN wyda po zakończeniu czynności, które rozpoczęły się we wtorek.
Zamieszanie z lustracją
Były prezydent Lech Wałęsa wielokrotnie już zaprzeczał o byciu TW "Bolkiem". W 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb PRL. Sąd uznał wówczas, że SB fałszowała akta dotyczące Wałęsy i nie ma - oprócz wypisu z rejestru SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Wałęsy jako TW "Bolek".
W 2010 r. pion lustracyjny IPN uznał, że nie wystąpi o wznowienie procesu lustracyjnego Wałęsy, bo ocenił, że wydana przez Instytut słynna książka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "nie przynosi nowych faktów". Książka stawiała tezę, że Wałęsa był agentem SB w początkach lat 70., a jego proces lustracyjny był nierzetelny.
W styczniu 2016 r. Wałęsa poprosił IPN o zorganizowanie spotkania z osobami, które zarzucają mu agenturalną przeszłość, jednak na początku lutego nie zgodził się na proponowane przez Instytut warunki debaty. IPN uznał, że w tej sytuacji do debaty nie dojdzie. Do udziału w debacie zostali zaproszeni Cenckiewicz i Gontarczyk a także reżyser Grzegorz Braun, dr Andrzej Drzycimski (odmówił udziału), dr Grzegorz Majchrzak, Piotr Semka, dr hab. Jan Skórzyński i Paweł Zyzak. Debatę miał poprowadzić dziennikarz Adam Hlebowicz.
Wałęsa w piśmie, które opublikował na swoim blogu, napisał, że proponuje publiczny finał sprawy tzw. "Bolka", mając na względzie prawdę historyczną, powołując się na właściwą rolę IPN, a jednocześnie trwający nieustannie stalking, "tak w tradycyjnych środkach przekazu medialnego, jak i w przestrzeni internetowej".
Do debaty ostatecznie jednak nie doszło.
Autor: dln/kk / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24