W publikowanym przez IPN katalogu osób prześladowanych w czasach komunizmu nie ma byłego prezydenta Lecha Wałęsy - pisze "Gazeta Wyborcza". Są za to jego główni adwersarze zarzucający mu, że był agentem. - To przypadek - zapewnia rzecznik Instytutu. A Wałęsa mówi tylko: - Ci ludzie mnie nie interesują.
- To ich sprawa, oni są śmieszni. Ja mam swoje sprawy, ci ludzie mnie nie interesują - komentuje sprawę Wałęsa. - Nie byłem internowany, nie byłem aresztowany, nie byłem trzy razy zwalniany z pracy - dodaje ironicznie.
Prześladowany - do katalogu
Katalog osób rozpracowywanych przez komunistyczne służby specjalne jest jednym z czterech wykazów osobowych, które Instytut ma obowiązek publikować na swojej stronie internetowej. Katalog to zbiór otwarty, to znaczy, że jest stale uzupełniany o kolejne nazwiska.
Gdy archiwiści IPN uznają, że ktoś był prześladowany, a jednocześnie nie współpracował z bezpieką i nie był jej funkcjonariuszem, wpisują go do katalogu.
Na razie (stan na 24.08.) jest w nim 2129 nazwisk. Ile powinno być? - Trudno powiedzieć. Osób, które kiedyś otrzymały z IPN status pokrzywdzonego, jest ponad 50 tys. To głównie nazwiska z tej grupy umieszczane są w katalogu - mówi rzecznik IPN Andrzej Arseniuk. Zapewnia, że Instytut nie kieruje się tu żadnym kluczem, a wszystko zależy od tego, jakie dane do biura lustracyjnego, które uzupełnia katalogi, spływają z oddziałów do centrali IPN.
Odpowiedzialni - autorzy książki o "Bolku"
W oddziale gdańskim IPN, skąd mogłyby zostać do Warszawy przekazane dane na temat Lecha Wałęsy (ma status pokrzywdzonego) jedną z czołowych postaci jest Sławomir Cenckiewicz. To dyrektor Biura Edukacji Publicznej i współautor książki oskarżającej Wałęsę o to, że w latach 1970-76 był agentem o pseudonimie "Bolek". CZYTAJ WIĘCEJ
W Warszawie wiceszefem Biura Lustracyjnego odpowiedzialnym za katalogi jest drugi autor tej książki Piotr Gontarczyk. To do niego spływają dane z oddziałów.
Rzecznik IPN zapewnia, że nie ma to żadnego związku z tym, że nazwisko Wałęsy nie znalazło się w katalogu, chociaż twórca "Solidarności" i były prezydent RP jest osobą, na którą SB zgromadziła bodaj największą ilość materiałów spośród działaczy gdańskiej opozycji. - To przypadek - mówi Arseniuk o tym, że brakuje nazwiska Wałęsy. - Ta sprawa jest skomplikowana, dlatego archiwiści IPN zajmą się nim w późniejszym terminie. Na razie w prowadzonym przez IPN katalogu represjonowanych umieszcza się dane osób, których historia nie budzi kontrowersji - dodaje.
Miejsce dla przeciwników
Również przypadek sprawił więc, że w wykazie represjonowanych na stronie IPN jest komplet nazwisk działaczy dawnej opozycji, którzy najgłośniej oskarżają Wałęsę o to, że był agentem - pisze "GW". Użytkownik katalogu od dawna może przeczytać o represjach, jakie stosowano wobec małżeństwa Joanny i Andrzeja Gwiazdów, Anny Walentynowicz i Krzysztofa Wyszkowskiego. Miejsce w katalogu ma też nienegujący tych oskarżeń prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Jest intencja
- Intencją Instytutu jest, by w katalogu znalazł się Lech Wałęsa - mówi Arseniuk. Ale przed publikacją danych, które bezpieka zgromadziła na daną osobę, IPN musi się do niej zwrócić o zgodę na ich ujawnienie. W ustawie jest też możliwość uzupełnienia zapisu w katalogu przez samego pokrzywdzonego. Czy IPN wystąpił już z taką prośbą do Wałęsy? Arseniuk: - Jeszcze nie, ale wystąpi.
W katalogu nazwisko Wałęsy pojawia się raz. Ale chodzi o Zygmunta Wałęsę, działacza kolejarskiej "S" z Wałbrzycha. W stanie wojennym był przez cztery miesiące internowany, po wyjściu dalej działał w podziemiu. W niepodległej Polsce był dwa razy członkiem zarządu regionu dolnośląskiej "S".
Źródło: "Gazeta Wyborcza", PAP