Wałęsa: gdziekolwiek pojawia się Kaczyński, to jest nieszczęście

Były prezydent Lech Wałęsa w rozmowie z TVN24 odniósł się do wczorajszych głosowań w Sejmie
Były prezydent Lech Wałęsa w rozmowie z TVN24 odniósł się do wczorajszych głosowań w Sejmie
Źródło: tvn24

- Od samego początku PiS łamie zasady prawa, wyłamuje się spod reguł i dlatego nie może rządzić Polską - ocenił Lech Wałęsa w rozmowie z TVN24. - Pytanie jest tylko, jak PiS musi odejść: czy odejdzie przez referendum, czy podda się sam. Trzeba mu będzie bardzo mocno pomóc - komentował były prezydent.

- To jest karykatura, to trzeba powtórzyć - ocenił Wałęsa, odnosząc się do piątkowych wydarzeń w Sejmie, w tym do głosowań w Sali Kolumnowej. Jego zdaniem PiS i Jarosław Kaczyński nie nadają się do rządzenia.

- On (Jarosław Kaczyński - red.) nadaje się na drugie, na trzecie, na piąte miejsce. Jest bardzo inteligentny, tylko nie nadaje się do rządzenia - przekonywał w rozmowie z TVN24 były prezydent.

Zaznaczył, że jeszcze "przed Smoleńskiem" mówił, iż "gdziekolwiek pojawia się Kaczyński, to jest nieszczęście".

ZOBACZ NASZĄ RELACJĘ Z WYDARZEŃ W SEJMIE

WYJAŚNIAMY, CO WYDARZYŁO SIĘ MINIONEJ NOCY

PiS nie może rządzić

- Od samego początku PiS łamie zasady prawa, wyłamuje się spod reguł i dlatego nie może rządzić Polską - mówił Lech Wałęsa. - Pytanie jest tylko, jak PiS musi odejść, czy odejdzie przez referendum, w sposób demokratyczny, czy podda się sam. Trzeba mu będzie bardzo mocno pomoc - wskazał.

Zdaniem byłego prezydenta "PiS jest po prostu staroświecki". Ocenił, że politycy PiS nauczyli się swojego zachowania z książek i chcą je realizować. Z tym, że w innej epoce. - PiS proponuje metody średniowieczne - przekonywał.

- Można ograniczać dziennikarzy, ale nie w taki sposób, nie teraz, nie tak - wyjaśnił, nawiązując do planów marszałka Kuchcińskiego ograniczenia swobody pracy mediów w parlamencie.

Wałęsa zaznaczył, że jeżeli PiS się nie poprawi, nie przeprosi i nic nie zmieni w pół roku, to będzie musiał odejść od władzy.

Nocne wydarzenia

Impulsem do piątkowych zdarzeń w Sejmie i przed nim były planowane zmiany w zasadach obecności dziennikarzy w parlamencie. Na początku piątkowych głosowań nad projektem budżetu na 2017 r. posłowie PO zwrócili się do marszałka Marka Kuchcińskiego o informację na temat planowanych ograniczeń pracy dziennikarzy. Zabierali głos, postulując rezygnację z planowanych zmian. Marszałek odpowiadał posłom, że ich wnioski nie dotyczą przedmiotu obrad Sejmu. Zwracał im uwagę, że zakłócają obrady Izby.

Kuchciński wykluczył z obrad posła Michała Szczerbę (PO), co sprawiło, że posłowie opozycji zablokowali sejmową mównicę, a później także fotel marszałka. Obrady przeniesiono do Sali Kolumnowej. W związku z wydarzeniami w Sejmie w piątek wieczorem przed budynkiem parlamentu zaczęli się zbierać zwolennicy KOD, partii Razem, Obywateli RP. Zgromadzenie to po północy rozwiązała policja, a "uczestnicy zostali bardzo intensywnie informowani, że ich działania są nielegalne i stoją w sprzeczności z obowiązującym prawem". Jak poinformował w sobotę rano rzecznik Komendy Stołecznej Policji Mariusz Mrozek, policja nie zatrzymała nikogo, spisała dane osób, które utrudniały przejazd i skieruje w ich sprawie wnioski do sądu.

Autor: KB//rzw / Źródło: tvn24

Czytaj także: