- Bardzo silna eksplozja. W mojej części mieszkania wyrwało jedną ścianę, nie mówiąc już o wszystkich oknach - relacjonował Antoni Otto, mieszkaniec kamienicy w centrum Katowic. Jak mówił, do eksplozji doszło u sąsiada, w mieszkaniu obok.
Informację o wybuchu dostaliśmy tuż po godz. 5 od mieszkanki sąsiedniej kamienicy. Budynek częściowo się zawalił, zapalił się również dach. Ze wstępnych informacji wynika, że pięć osób zostało poszkodowanych, a jedna pozostaje uwięziona w kamienicy. 10 zostało ewakuowanych. Jedną z nich jest Antoni Otto.
"Potężna eksplozja"
- Doszło do poważnej eksplozji, ale większość lokatorów wyszła z budynku sama - powiedział Otto, który twierdzi, że jest byłym strażakiem. Wyjaśnił, że od razu razem z sąsiadami rozpoczęli akcję ewakuacyjną. Udało im się wyprowadzić mężczyznę, u którego doszło do wybuchu i po dłuższych poszukiwaniach kobietę z parteru.
- W momencie kiedy przyjechała straż pożarna to był tylko problem z tą przysypaną sąsiadką - powiedział. Wyjaśnił, że to inwalidka, która nie porusza się o własnych siłach.
Komplikacje były także z jednym z mieszkań, gdzie zablokowane były drzwi.
Sztab kryzysowy uruchomił specjalną infolinię dla poszkodowanych i ich rodzin: 32 359 95 18.
Świadek: straż zwlekała z gaszeniem
Świadek zdarzenia ostro skrytykował działania straży pożarnej. Powiedział, że strażacy zbyt długo zwlekali z gaszeniem.
- Paliły się tylko drzwi, jedne drzwi, które można było gaśnicą ugasić - powiedział świadek. - Wystarczyły dwie, trzy osoby, które mogły podejść z gaśnicami i ugasić to. Niestety, tak długo zwlekali z akcją, aż cała kamienica zaczęła się palić. Teraz pali się już całe poddasze i z dymem idzie reszta dobytku.
Otto powiedział, że poddasze kamienicy dopiero co zostało wyremontowane. Były strażak podejrzewa, co jego zdaniem widać po dymie, że strop nie został zabezpieczony specjalnymi substancjami niepalnymi.
Innego zdania są z kolei mieszkańcy sąsiedniej kamienicy. - Bardzo szybko była policja i straż, akcja zabezpieczenia była sprawna - mówił jeden z nich w rozmowie z reporterem TVN24.
- Byłem na balkonie, kiedy przyszła policja i powiedziała, żeby ubrać się i opuścić mieszkanie - relacjonuje inny starszy mężczyzna, mieszkaniec budynku, obok którego doszło do wypadku. - Musieliśmy opuścić dom, mamy połowę szyb w mieszkaniu wywalonych, ale poza tym większych szkód nie ma - dodał lokator mieszkania na pierwszym piętrze. Jego zdaniem w sąsiednich budynkach najbardziej ucierpieli ci ludzie, którzy niedawno robili remonty i pozakładali sklepy. - Tutaj straty są duże - uważa.
Podkreślił, że policja i straż pożarna bardzo szybko zjawiły się na miejsc zdarzenia. - Akcja zabezpieczania tego wszystkiego była sprawna - uważa.
"Wypadły okna"
Potężny wybuch sprawił, że w sąsiednich kamienicach wypadły okna. Mieszkańcy tych budynków schronili się w podstawionym przez służby autobusie. - Musieliśmy opuścić dom, mamy połowę szyb w mieszkaniu wywalonych, ale większych szkód nie ma - relacjonował jeden z ewakuowanych lokatorów.
- Jak usłyszałam huk to się obudziłam, wyszłam na balkon, zobaczyć co się dzieje. Myślałam, że zostaniemy w mieszkaniu, ale kazali nam ubrać się i zejść na dół - dodała inna lokatorka.
- Jak usłyszałam huk to się od razu obudziłam - powiedziała inna mieszkanka pobliskiego budynku. - Widziałam kilka szyb powybijanych - dodaje.
Niektórzy mówią o dwóch wybuchach.
- Słyszałem huk, moim zdaniem to był wybuch butli z gazem. Potem był drugi wybuch i zawaliła się ściana kamienicy. Na całej ulicy powylatywały szyby - mówi jeden świadków. - Myślałem, że to jakieś tąpnięcie, zgasło światło. Wyszedłem z domu i zobaczyłem wywalone drzwi i framugę.
Autor: pk,eos//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24