Im bliżej wyborów do europarlamentu, tym miłości będzie mniej - PiS kończy z taryfą ulgową dla Platformy i polityką miłości, którą zapowiadało w lutym przy okazji startu kampanii "czyny, nie słowa". Teraz zarówno czyny, jak i słowa mają być ostre. Gęsicka, Natalii-Świat i Kluzik-Rostkowska nie będą już "aniołkami Kaczyńskiego". - Na ciosy PO odpowiemy swoimi. Pięć razy mocniej - zapowiada jeden z polityków PiS.
Kiedy w lutym startowała nowa kampania medialna Prawa i Sprawiedliwości pod hasłem "czyny, nie słowa" prezes Jarosław Kaczyński deklarował, że następuje okres polityki miłości. Partia robiła wszystko żeby ocieplić swój wizerunek. Były premier częściej żartował, uśmiechał się, nosił krawaty dobierane pod kolor oczu. Czasami, podczas konferencji prasowych, nie wytrzymywał i zmieniał język. Ale starał się powstrzymywać, tym bardziej, że ostry język nie licował z cukierkowymi spotami partii, w których głównymi bohaterkami były Grażyna Gęsicka, Aleksandra Natalii-Świat i Joanna Kluzik-Rostkowska nazwane "aniołkami Kaczyńskiego".
Trudno na kłamstwa i oszczerstwa Platformy nie reagować. Jeśli oni kłamią, to musimy to nazywać po imieniu. PO chce nas zniszczyć. To normalne, że jak człowieka chcą zarżnąć, to będzie krzyczał suski
Aniołki upadają - ale mogą wrócić
Spoty jednak zniknęły już z telewizji, a razem z nimi zniknął język miłości, zauważa "Dziennik". - Zaczyna się walka o europarlament, więc reguły gry muszą się zmienić - tłumaczy "Dz" jedna z osób odpowiedzialnych za politykę medialną PiS. - Na atak odpowiemy atakiem. Cios za cios. Tylko, że nasze będą pięć razy mocniejsze - dodaje inny polityk partii.
Według gazety, sygnał do odwrotu dał osobiście Jarosław Kaczyński. - Wystąpienie pana Tuska było bezczelne i nikczemne - grzmiał prezes podczas sejmowej debaty nad finansowaniem partii politycznych. - Porażka, porażka, porażka - podsumowywał kilka dni później działania rządu Donalda Tuska przy okazji ostatniego sporu premiera z prezydentem o kandydaturę Sikorskiego na szczycie NATO. To był sygnał do ataku.
- Trudno na kłamstwa i oszczerstwa Platformy nie reagować. Jeśli oni kłamią, to musimy to nazywać po imieniu. PO chce nas zniszczyć. To normalne, że jak człowieka chcą zarżnąć, to będzie krzyczał - tłumaczy Marek Suski z komitetu politycznego PiS.
Cieszą się, choć nie wszyscy
W PiS cieszą się ze zmiany, bo nowy, ciepły garnitur partii niektórych mocno uwierał. - Wcale mi nie żal, że nie jestem już twarzą kampanii. Idą wybory, trzeba mówić ostrzej - mówi "Dziennikowi" Grażyna Gęsicka. Jeden ze współpracowników Jarosława Kaczyńskiego dodaje: - Jeśli będzie spokojniej, to i "aniołki" wrócą. Ale na razie musimy o tym zapomnieć.
Dziś na lodówkach partyjnych liderów powinno zawisnąć jedno zdanie: Nie dać się zepchnąć do narożnika. - Nie damy się. Odpowiemy na każdy cios - zapowiada kandydat PiS do europarlamentu Ryszard Czarnecki. Ale nowa taktyka ma w PiS także swoich przeciwników, choć są oni w mniejszości. - Prezes niepotrzebnie dał się sprowokować, dużo lepszym pomysłem byłoby konsekwentne promowanie Natalii-Świat, Kluzik-Rostkowskiej i Gęsickiej. Gdybyśmy spokojnie prezentowali własne recepty na uzdrowienie gospodarki, zaszlibyśmy o wiele dalej także w wyborach do europarlamentu - ocenia jeden z ważnych polityków PiS.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24