W częstochowskim szpitalu specjalistycznym na Parkitce dyrekcji nie udało się porozumieć z lekarzami. 20 chorych w ciężkim stanie musi zostać przewiezionych do innych szpitali. Fiaskiem zakończyły się także rozmowy w Łomży i Radomiu. Porozumienie z przełożonymi zawarli lekarze z Suwałk i Kalisza.
Do porozumienia w Częstochowie nie doszło, ponieważ, według lekarzy, dyrektor wycofał się z wcześniejszego kompromisu zaproponowanego przez radę społeczną.
- Ustaliliśmy podwyżkę w wysokości 1000 zł od pierwszego października w zamian za wycofanie wypowiedzeń z pracy. Miało to dać czas szpitalowi na oszacowanie kosztów. Taką decyzję mieliśmy przedstawić wszystkim pracownikom - mówił w TVN24 przedstawiciel lekarzy Grzegorz Zieliński. - Nasze zdziwienie było wielkie, kiedy na spotkaniu ze wszystkimi pracownikami dyrektor powiedział jedynie o tym, abyśmy wycofali wypowiedzenia - stwierdził lekarz.
Dyrektor szpitala swoją decyzję sytuacja ekonomiczną szpitala. - Oni postawili warunki, których ja, w obecnej sytuacji szpitala, spełnić nie mogę - powiedział w TVN24 dyrektor Zbigniew Strzelczak. Decyzja o ewakuacji od tamtej chwili była nieuchronna - lekarze zapowiedzieli, że pierwszego października nie przyjdą do pracy.
Ewakuowani będą pacjenci z trzech najbardziej zagrożonych oddziałów Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Najświętszej Maryi Panny: intensywnej opieki medycznej dorosłych, neurochirurgicznego i patologii noworodka.
- Zostaną przewiezieni karetkami reanimacyjnymi do śląskich szpitali. Ich transport i rozmieszczenie zabezpiecza Centrum Koordynacji Ratownictwa Medycznego województwa śląskiego – poinformował zastępca dyrektora ds. lecznictwa Kazimierz Pankiewicz. Dodał, że trudno oszacować dokładną liczbę chorych, którzy będą ewakuowani, ale ci, którzy pozostaną w szpitalu - jak mówił Pankiewicz w TVN24 - trafią pod opiekę tych lekarzy, którzy nie złożyli wypowiedzeń.
- Dyrektor szpitala podjął działania, żeby zabezpieczyć pacjentów, bo nie można czekać na ostatnią chwilę - mówił w TVN24 wicemarszałek województwa śląskiego Grzegorz Szpyrka. - Prosiliśmy lekarzy, by wycofali wypowiedzenia, a kwestię roszczeń finansowych zostawili na później - dodał przedstawiciel właściciela szpitala.
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Najświętszej Maryi Panny, znany jako "szpital na Parkitce", to jedna z największych placówek ochrony zdrowia w regionie. Liczy 21 oddziałów z ok. 650 łóżkami. Upływające z końcem września wypowiedzenia złożyło 84 spośród 173 pracujących tam dotąd lekarzy. Z pracy mogą odejść wszyscy lekarze z radiologii i anestezjologii.
Przedpołudniowe rozmowy stron zostały zerwane, a dyrektor szpitala zaprosił protestujących lekarzy do dalszych rozmów w poniedziałek. Według dr Piotra Przecha z komitetu negocjacyjnego lekarzy, przed południem odbyło się jedynie spotkanie informacyjne z dyrekcją, podczas którego lekarze zostali poinformowani o planowanej ewakuacji. - Powiedziano nam, że ze względu na brak porozumienia, mamy przygotowywać pacjentów do wywiezienia – poinformował Przech.
Rada społeczna szpitala może dziś zdecydować o czasowym bądź stałym wyrejestrowaniu przez wojewodę kilku jego oddziałów. - Jeśli chcemy, by szpital działał, to niech działa w okrojonym kształcie, ale nie może upaść - tłumaczył wicemarszałek Szpyrka.
Radom, Łomża - negocjacje zakończone fiaskiem Nie doszło do porozumienia również w szpitalu w Łomży, gdzie lekarze odrzucili ostatnie propozycje dyrekcji. Jednak władze szpitala liczą jeszcze, że lekarze mogą liczyć na ponowne zatrudnienie, np. na kontraktach. Fiasko rozmów oznacza, że pierwszego października w łomżyńskim szpitalu wstrzymana zostanie praca dwóch oddziałów: zakaźnego, z którego ewakuowano już dwóch wymagających tego pacjentów i okulistycznego - poinformował dyrektor szpitala Marian Jaszewski.
Radomskich lekarzy nie przekonał nawet sam minister zdrowia. Wczorajsza wizyta Zbigniewa Religii nie przyniosła kompromisu. - Państwo nie ma pieniędzy. Dziś nie możemy spełnić żądań lekarzy - mówił szef resortu zdrowia po rozmowach w Radomiu.
Strajk trwa w 67 szpitalach. 1 października z pracy odejść może większość lekarzy. Wojewoda mazowiecki zapewnia, że władze są gotowe na ewakuację chorych a Zbigniew Religa uspokaja, że "bezpieczeństwo chorych bierze na siebie".
Suwałki i Kalisz - jest porozumienie Dziś w suwalskim szpitalu zaczął się normalny dzień pracy, jednak jeszcze wczoraj sytuacja była dramatyczna. 1 października lekarzom kończy się termin wypowiedzeń, jakie złożyli w proteście przeciw niskim zarobkom. Gdyby nie udało się porozumieć ze szpitala odeszłoby 110 ze 130 lekarzy, więc szpitalowi groziłaby likwidacja.
Zagrożenie jednak zażegnano. Po wielogodzinnych negocjacjach lekarze zgodzili się na płacowe propozycje dyrekcji - 800 zł podwyżki płacy od 1 września. Zadeklarowała również, że płaca lekarzy w ciągu trzech najbliższych lat dojdzie do poziomu trzech średnich krajowych.
Bezpieczni są też pacjenci z kaliskiego szpitala. Część lekarzy bezwarunkowo wycofała złożone w lipcu wypowiedzenia, inni przedłużyli ich bieg o jeden lub dwa miesiące. Na dzisiaj zaplanowano rozmowy z kolejnymi dziewięcioma lekarzami z Zakładu Diagnostyki i siedmioma z oddziału neurochirurgii, którzy z końcem września mogą odejść z pracy. Dyrekcja placówki zapewnia jednak, że nawet w wypadku fiaska negocjacji w poniedziałek szpital będzie pracował normalnie.
Kaliski szpital jest największym w południowej Wielkopolsce. Ma około 1000 łóżek i zatrudnia w sumie 240 lekarzy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24