Maszerujący w V Hajnowskim Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych w niedzielę po południu mieli ze sobą flagi narodowe i ONR. Szli pod hasłem "Hajnówka" na biało-czerwonym tle. Hasło "Dla Ciebie Polsko" znalazło się na banerze z dużym prawosławnym krzyżem pośrodku i wizerunkami por. Włodzimierza Jurasowa "Wiarusa" oraz ppor. Mikołaja Kuroczkina "Leśnego", było widać też m.in. banery upamiętniające Romualda Rajsa czy Danutę Siedzikównę "Inkę".
"Cześć i chwała bohaterom!", "Zawsze w pamięci żołnierze wyklęci!", "Narodowe Zjednoczenie Wojskowe!", "Narodowa Hajnówka!", "Chcemy wyklętych na lekcjach historii!", "Bury, Bury, nasz bohater!" - krzyczeli. Na końcu szła grupa rekonstrukcyjna prezentująca oddział partyzancki, a cała manifestacja była zabezpieczana przez liczny oddział policji.
- Jesteśmy tu po to, aby oddać hołd tym, którzy nie złożyli broni, nie poszli na kompromis, nie zaprzedali swoich wartości. Ich postawa powinna być dla nas wzorem w dzisiejszych czasach - mówiła na zakończenie zgromadzenia jego formalna organizatorka Barbara Poleszuk.
O Romualdzie Rajsie mówiła, że manifestanci nie mają zamiaru go "pomijać", ale zaznaczała, że nie jest to "marsz 'Burego', 'Łupaszki' czy 'Inki'". - Zbierając się tu, czcimy pamięć każdego żołnierza podziemia antykomunistycznego - stwierdziła.
Dodała, że lokalna rada miasta sprzeciwia się obchodom Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, a "pamięć naszych bohaterów jest wciąż deptana". - To na Podlasiu mamy jeszcze najwięcej do zrobienia. Stawiając się tu, wy wszyscy, wierzcie, że są wśród nas i katolicy i prawosławni, przeciwstawiamy się kłamstwom i mitom - kontynuowała. Apelowała m.in. do Instytutu Pamięci Narodowej, by "zainteresował się tymi terenami, robił debaty, spotkania z mieszkańcami, aby pomagał, edukował, uczył".
Według szacunków policji w tegorocznym marszu wzięło udział około 150 osób.
Kontrmanifestanci na trasie marszu
Marsz od początku wzbudza w mieście emocje, między innymi dlatego, że upamiętania kapitana Romualda Rajsa "Burego". Jego oddziały podziemia niepodległościowego w 1946 roku spacyfikowały kilka prawosławnych wsi zamieszkiwanych przez ludność białoruską w okolicach Bielska Podlaskiego. Zginęło wtedy 79 osób, w tym osoby starsze i dzieci. W Hajnówce w znacznej części zamieszkują prawosławni pochodzenia białoruskiego.
Tegoroczną edycję marszu próbowała zatrzymać grupa około 30 osób, które usiadły na jego trasie pod dużym banerem z hasłem "Bury nie jest naszym bohaterem" i logo ruchu Obywatele RP. Protestujący mieli w rękach tablice z imionami, pierwszymi literami nazwisk, wiekiem i datą śmierci ofiar pacyfikacji.
Po wezwaniu do zachowań zgodnych z prawem policjanci usunęli na chodnik i otoczyli kordonem wszystkich protestujących, zanim w to miejsce doszedł marsz. Kilka osób zeszło z ulicy dobrowolnie, resztę policjanci przenieśli. Kilka osób otrzymało mandaty za próbę blokady.
Gdy doszedł tam marsz środowisk narodowych, jego uczestnicy skandowali "Bury, Bury, nasz bohater!". W odpowiedzi protestujący krzyczeli "Hańba! Precz z faszyzmem!".
- W okolicach ronda na trasie przemarszu zgromadzenia policjanci zmuszeni byli podjąć czynności i usunąć z ulicy osoby, które pomimo wezwań policjantów do zachowania zgodnego z prawem nie reagowały i łamały prawo - poinformował rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa. Dodał, że policja nie odnotowała żadnego groźnego zdarzenia.
Uroczystości upamiętniające ofiary pacyfikacji
W niedzielę w południe, jeszcze przed V Hajnowskim Marszem Pamięci Żołnierzy Wyklętych, zorganizowane zostały społeczne uroczystości upamiętniające ofiary pacyfikacji w 1946 roku.
Spotkanie pod hasłem "Wiecznaja Pamiat'/Wieczna Pamięć" to zapoczątkowana w 2018 roku inicjatywa społeczników i mieszkańców, która jest odpowiedzią na marsz środowisk narodowych.
Uroczystość odbyła się na skwerze Dymitra Wasilewskiego, przy pomniku poświęconym ofiarom wojen, przemocy i represji. Przez uczniów hajnowskich szkół zostały odczytane nazwiska ofiar pacyfikacji, zapalono także znicze. Wcześniej uczestnicy wydarzenia modlili się w hajnowskiej cerkwi Jana Chrzciciela.
- W konsekwencji działań oddziału "Burego" zginęły osoby cywilne, w tym kobiety i dzieci, prawosławni mieszkańcy Białostocczyzny. Chcemy przypomnieć o wydarzeniach powszechnie znanych na Podlasiu, a mniej znanych w Polsce - mówili organizatorzy uroczystości. Podkreślali, że ich inicjatywa nie ma związku z jakąkolwiek działalnością polityczną i jest oddolna, społeczna.
Według szacunków policji przy pomniku zgromadziło się około 150 osób. Obok mieszkańców pojawili się m.in. samorządowcy i posłowie Koalicji Obywatelskiej oraz Lewicy, z jej kandydatem na prezydenta Robertem Biedroniem. Byli też aktywiści ruchu Obywatele RP.
"Byli to przecież ludzie właśnie tacy, jak my"
Współorganizatorka uroczystości Katarzyna Czurak przypomniała, że gdy doszło do organizacji pierwszych edycji marszu, grupa społeczników apelowała do mieszkańców, by marsz ignorowali i tego dnia nie wychodzili z domu albo na ten czas wyjechali z Hajnówki. - W kolejnych latach zależało nam na tym, by akcent przenieść nie na konfrontację, a na zaznaczenie najważniejszych osób, czyli tych, którzy zginęli - mówiła dziennikarzom.
- Zginęli - tak jak wiemy - za narodowość, za wyznanie. Nie chcemy, żeby takie sytuacje miały miejsce, czujemy się z tym źle. Dla nas to jest przede wszystkim atak na naszych przodków - dodała Czurak.
Katarzyna Wappa odczytała przy pomniku przesłanie dotyczące spotkania. - Przyszliśmy tu pomyśleć, pomilczeć i zapalić świece ku pamięci podlaskich Białorusinów zabitych przez oddziały "Burego" na przełomie stycznia i lutego 1946 roku - mówiła.
- Byli to przecież ludzie właśnie tacy, jak my, którzy stąd pochodzimy, tu mieszkamy, pracujemy, mamy swoje rodziny i - nie myśląc o jakichkolwiek różnicach - wspólnie tworzymy lokalną społeczność - dodała.
Wcześniej Wappa mówiła dziennikarzom, że historia sprzed 74 lat jest bardzo bolesna. Przekonywała, że organizatorzy marszu środowisk narodowych "na banery wynoszą 'Burego' jako bohatera, wiedząc o tym, że jest to postać bardzo kontrowersyjna w tych stronach". - Wiedząc o tym, że idą ulicami, pod oknami domów, w których mieszkają potomkowie, krewni ofiar - dodała.
Sprzeciw Rady Miasta
W związku z niedzielnym marszem środowisk narodowych w miniony piątek Rada Miasta Hajnówka przyjęła stanowisko, w którym sprzeciwia się honorowaniu Romualda Rajsa "Burego". Radni podkreślili w nim, że nie odmawiają hołdu walczącym o niepodległą Polskę, ale "nie zasługują na hołd ci, którzy wystąpili zbrojnie przeciwko ludności cywilnej".
Podobne stanowiska przyjmowała również w poprzednich latach, w kontekście wcześniejszych marszów. Tym razem jednak władze miasta nie próbowały administracyjnie marszu zakazać. Takie próby nie powiodły się w 2017 i 2019 roku, bo w postępowaniu sądowym zakazy były uchylane.
Czytaj więcej o uchylonych zakazach marszu w Hajnówce >>>
- Wszyscy jesteśmy Polakami, prawdziwy Polak zawsze jest patriotą, ale takie hasło "Polska ponad wszystko" kojarzy się chyba jednoznacznie dla każdego, kto zna historię Europy z poprzedniego stulecia - powiedział burmistrz Hajnówki Jerzy Sirak, który obserwował niedzielny marsz.
Według niego, "jest przykre, że nadal dochodzi w Hajnówce do organizacji marszu i że prawo polskie w ogóle na to pozwala". Przypomniał, że w stanowisku rady znalazł się też apel do władz o zmianę prawa tak, by zakazane były zgromadzenia publiczne "promujące nienawiść i zagrażających dobrym relacjom obywateli RP różnych narodowości i wyznań".
W ocenie burmistrza, taki marsz źle służy miastu, regionowi i krajowi. - Szczególnie w tak złożonych i trudnych czasach, w jakich dziś żyjemy w Europie i Polsce - dodał Sirak.
Wyrok za blokowanie IV Hajnowskiego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych
W listopadzie ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Hajnówce skazał dziesięć osób w pierwszym z serii procesów obwinionych o blokowanie IV Hajnowskiego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Przed sądem odpowiadali głównie działacze Obywateli RP i KOD-u. Sąd zdecydował, że wszyscy mają zapłacić grzywny i pokryć koszty procesu. Wyrok nie jest prawomocny.
Obwinieni przez hajnowską policję, których sprawy rozpatruje sąd, zostali podzieleni na trzy grupy. Wszystkie obwinione osoby odpowiadają za to, że 23 lutego 2019 roku przeszkadzały lub usiłowały przeszkadzać w legalnie zorganizowanym zgromadzeniu, wzbraniały się przed opuszczeniem miejsca zgromadzenia i utrudniały ruch na drodze publicznej.
Oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Hajnówce Anna Podgórska przekazała, że policja przygotowała łącznie 68 wniosków o ukaranie, które trafiły do sądu.
Natomiast w czerwcu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Białymstoku prawomocnie uniewinnił kilkunastu aktywistów ruchu Obywatele RP, którzy byli obwinieni o próbę zakłócenia trzeciej edycji marszu Żołnierzy Wyklętych 2018 roku. Protestujący stanęli wtedy na trasie marszu z transparentami "Bury nie jest bohaterem" czy "Moją ojczyzną jest człowieczeństwo". Policja usunęła ich z drogi, uznając, że doszło do próby zakłócenia legalnie zgłoszonej manifestacji.
Śledztwo IPN
Pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej, który prowadził śledztwo dotyczące pacyfikacji w 1946 roku wsi Zanie, Zaleszany, Końcowizna, Szpaki i Wólka Wygonowska przyjmuje, że ofiar było 79 (według członków społecznego komitetu rodzin – o trzy więcej), w tym 30 furmanów, z których usług oddział korzystał, przemieszczając się po okolicy. Wśród ofiar były także dzieci. IPN przyjął kwalifikację prawną tej zbrodni jako ludobójstwo. W 2005 roku umorzył śledztwo m.in. dlatego, że po wojnie prawomocnie zakończyło się postępowanie wobec części sprawców, inni już nie żyli, a pozostałych nie udało się ustalić.
Kapitan Romuald Rajs "Bury" został po wojnie skazany na śmierć przez rozstrzelanie. W 1995 roku Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego unieważnił wyroki śmierci wobec niego i jego zastępcy Kazimierza Chmielowskiego. Obaj skazani zostali wtedy zrehabilitowani.
Autorka/Autor: akr/kg
Źródło: PAP, TVN24