Na pierwszy rzut oka wezwanie wygląda bardzo wiarygodnie. Są dane urzędu skarbowego, który ma być wierzycielem, kwota zaległości, rzekome podpisy urzędników.
W wykrytym przypadku - z jednym z takich pism mieszkaniec Białegostoku zgłosił się do urzędu - kwota "zaległości" wynosiła prawie 1200 złotych.
Jak rozpoznać fałszywkę?
Nasze wątpliwości powinien wzbudzić brak pieczątek czy brak nazwy właściciela rachunku, na który miałaby zostać przelana dłużna kwota.
- De facto te pieniądze trafiłyby na konto albo oszusta, albo tzw. słupa - wyjaśnił Adam Krajewski, reporter TVN24.
Urzędnicy zalecają dokładne czytanie pism, w razie wątpliwości porównanie numeru konta z tym zamieszczonym na stronie internetowej urzędu. Z podejrzanym pismem - przed dokonaniem jakiejkolwiek płatności - warto wybrać się do urzędu osobiście i wyjaśnić wątpliwości na miejscu.
Sprawa sfałszowanego wezwania trafiła do prokuratury.
Autor: pk//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Izba Skarbowa w Białymstoku