Nie poznamy jeszcze kulis tragedii w sieradzkim zakładzie karnym. Mimo że specjalnie powołany zespół policjantów zakończył pracę i złożył raport, informacje pozostaną tajne - jak tłumaczą śledczy - z uwagi na dobro śledztwa.
Sześcioosobowa grupa pod przewodnictwem nadinsp. Dariusza Banachowicz przez miesiąc zbierała materiały. Wyniki ich pracy zostały przekazane do Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi, która teraz je przeanalizuje.
Do tragicznej w skutkach strzelaniny doszło pod koniec marca w Sieradzu. Trzech policjantów z sekcji do walki z przestępczością samochodową łódzkiej komendy wojewódzkiej przyjechało do Zakładu Karnego w Sieradzu po aresztanta. Kiedy nieoznakowany radiowóz wyjeżdżał z więzienia, strażnik - 28-letni Damian C., ostrzelał pojazd z karabinka automatycznego. Postrzeleni zostali trzej policjanci oraz mężczyzna, po którego przyjechali do więzienia. W wyniku odniesionych ran na miejscu zginęli dwaj funkcjonariusze, a trzeci zmarł w szpitalu. Przewożony aresztant został ciężko ranny.
Strażnikowi postawiono zarzuty zabójstwa. Grozi mu dożywocie. Media spekulowały, że powodem kroku byłego już strażnika były problemy rodzinne. Pojawił się także wątek korupcyjny. Strażnik mógł strzelać na zlecenie gangu złodziei naczep samochodowych - aby zabić aresztanta, który miał zdemaskować gang. Zastrzeleni policji rozpracowywali tę grupę przestępczą. Prokuratura sprawdza i taką ewentualność.
Źródło: tvn24.pl, PAP, Polskie Radio