- W TVP nie ma komisarzy politycznych, ja zaś nikogo nie cenzurowałem, nie zastraszałem, ani nie podsłuchiwałem - mówił podczas posiedzenia sejmowej komisji kultury prezes TVP Andrzej Urbański. Jego zdaniem, posiedzenie komisji było "sądem inkwizycyjnym", który służył "publicznemu spaleniu dwóch ludzi".
Tematem dzisiejszego posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu była sytuacja personalna w TVP i Polskim Radiu. W posiedzeniu uczestniczyli prezes telewizji Andrzej Urbański i prezes Polskiego Radia Krzysztof Czabański.
Śledzińska-Katarsińska: Urbański kłamie
W ocenie Urbańskiego, podczas spotkania komisji nie padły żadne konkretne zarzuty, a pięć godzin dyskusji było "kompletnie stracone".
W odpowiedzi przewodnicząca komisji Iwona Śledzińska-Katarsińska powiedziała, że to prezes Urbański bawił się z komisją "w ciuciubabkę".
Już po zakończeniu spotkania komisji Śledzińska-Katarasińska pytana przez dziennikarzy, jak odbiera słowa Urbańskiego, że w TVP nie ma komisarzy politycznych powiedziała: - Myślę, że siedzi przede mną prezes największej telewizji w Europie Środkowo-Wschodniej i kłamie. Zapowiedziała też, że niedługo będzie gotowy, przygotowywany przez PO, projekt nowelizacji ustawy o mediach publicznych, który już w marcu, najpóźniej w czerwcu pozwoliłby zmienić zarządy w tych mediach.
Poselska kłótnia o pytania do Urbańskiego
Posiedzenie komisji początkowo zdominowała kłótnia między szefową sejmowej komisji kultury Iwoną Śledzińską-Katarasińską (PO), a posłanką PiS Elżbietą Kruk.Spór dotyczył próby sprostowania przez Kruk jednego z pytań zadanego prezesowi TVP. Śledzińska-Katarasińska zarzuciła Kruk, że ta chce w ten sposób zablokować przesłuchanie Urbańskiego. - Tu obowiązuje regulamin, przywołuję panią Kruk do porządku. Jeśli pani sama sobie udzieli głosu wezwę straż marszałkowską – zagroziła szefowa sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. - Jeśli pani przewodnicząca myśli, że się przestraszę, to się myli - ripostowała Kruk.
Wcześniej posłanka PO tłumaczyła powody zwołania dzisiejszego posiedzenia komisji. - TVP i Polskie Radio starają się przekonać opinię publiczną o swojej nadzwyczajnej misji, tymczasem fakty zdają się tej misji przeczyć – powiedziała.
I dodała, że w ostatnim czasie "złym logo TVP" stała się wiceszefowa Agencji Informacji Patrycja Kotecka. - Nie znam dokonań pani Koteckiej jako dziennikarki, nie wiem też, czy informacje, jakie docierają do opinii publicznej, są prawdziwe. Dlatego poprosiłam prezesów obu spółek, aby przedstawili informacje o wszelkich ruchach personalnych w ostatnim półroczu – podkreśliła Śledzińska-Katarasińska.
Dyskusja na początku posiedzenia komisji była tak gorąca, że zarządzono 5-minutową przerwę na uspokojenie emocji. Pytania zdążył zadać tylko poseł LiD, wiceprzewodniczący komisji, Jerzy Wenderlich. Domagał się odpowiedzi na zarzuty gazet, które pisały o politycznych naciskach na dziennikarzy.
Urbański: gdzie są fakty?
Prezes TVP Andrzej Urbański powiedział, że nie do końca rozumie, na jakie pytania ma odpowiadać. - W sprawie jakich dowodów i jakich faktów mam udzielać odpowiedzi. Co to znaczy, że fakty przeczą misji - dopytał. - Odmawiam odnoszenia się do publikacji medialnych, szczególnie jeśli te publikacje są w organach koncernów, które konkurują z TVP – zastrzegł.
Prezes Polskiego Radia Krzysztof Czabański dodał, że nie bardzo rozumie swoją obecność w tym kontekście. – Ale skoro już tu jestem to mam nadzieję, że będzie okazja porozmawiać o zapowiedziach likwidacji abonamentu RTV.
Po przerwie prezes Urbański zaczął odpowiadać na pytania. Konsekwentnie odpierał wszystkie zarzuty o polityczne naciski na dziennikarzy po to, by za dodatkowe pieniądze robili materiały wymierzone w Platformę oraz doniesienia o personalnych czystkach w TVP. - Za mojej prezesury została zwolniona tylko jedna osoba. Podjąłem w tej sprawie słuszną decyzję – mówił Urbański. Najdłużej odnosił się do doniesień medialnych o materiałach, które rzekomo miały powstawiać na polityczne zlecenie i uderzać w Platformę. Dziennikarzom oferowano za nie dodatkowe pieniądze. - Jeśli, jak napisała jedna z gazeta, wycenianie materiałów jest korupcyjne to ja się mogę tylko roześmiać – ironizował Urbański. - To jest zasada mediów, od kiedy istnieją – dodał.
Zapewnił, że żaden materiał kompromitujący PO nie powstał. Każdy z programów emitowanych w telewizji powstaje podczas pracy zespołu i nigdy nie było materiałów zamówionych, aby zaszkodzić konkretnym politykom. - Z gazetą ("Dziennik"-red.), która pisała się o korupcji w TVP spotkam się w sądzie. Ręczę, że kara za takie zarzuty będzie sroga, bo korupcja to sprawa ściśle ścigana kodeksowo – stwierdził prezes TVP.
Poseł Platformy Obywatelskiej Kazimierz Kutz wdał się w ostrą polemikę z Urbańskim. Zarzucił mu, że telewizja publiczna stała się narzędziem w rękach Prawa i Sprawiedliwości.
Audyt w TVP
Ostatnio gazety pisały o czystkach personalnych, które rzekomo miały mieć miejsce w mediach publicznych, a zwłaszcza w TVP. Zwalniani mają być ci dziennikarze, którzy odmawiają przygotowania materiałów kompromitujących przeciwników politycznych PiS.
Kilka dni temu „Dziennik”, opierając się na relacji zwolnionego z "Wiadomości" reportera Łukasza Słapka, napisał, że wiceszefowa Agencji Informacji Patrycja Kotecka miała wywierać naciski na reporterów, by przygotowywali materiały kompromitujące PO za dodatkowe pieniądze. Z kolei z „Panoramy” został zwolniony dziennikarz, który przypomniał informację o lojalce, jaką w 1981 r. podpisał prezes TVP - skarżył się, że nie przedłużono z nim umowy prawdopodobnie właśnie za ten materiał.
Sytuacją w telewizji zainteresował się też minister skarbu Aleksander Grad, który w poniedziałek wezwał Urbańskiego na dywanik. Po tej rozmowie zlecił w TVP audyt.
Urbański, odpowiadając na pytania posłów odniósł się też do spotkania z ministrem skarbu. - Rozmowa trwała 50 minut i odbyła się w cztery oczy. Dlatego nie rozumiem, jak dziś jedna z gazet może cytować w związku z tym anonimowego pracownika TVP („Dziennik” – red.) – mówi Urbański. – Minister pytał o ekonomiczną sytuację TVP. Nie pytał o sprawy personalne, stwierdził że nie należy to do jego kompetencji - dodał.
Wiceszef komisji kultury Jerzy Wenderlich (LiD) złożył wniosek formalny, aby na kolejne posiedzenie komisji zaprosić byłych dziennikarzy TVP, którzy publicznie podnosili pod jej adresem zarzuty o polityczne naciski. Mają to być Piotr Glicner, Marcin Leśkiewicz i Łukasz Słapek. Wenderlich uzasadnił swój wniosek tym, że Urbański twierdzi, iż wszystkie zarzuty wobec TVP, to jedynie fakty medialne.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24