- One traktowały to jako zabawę i świetny zarobek. Można na tym zarobić potężne pieniądze - mówi w wywiadzie dla "Uwagi TVN" Joanna Borysewicz, która zapewniała "towarzystwo" modelek bogatym mężczyznom. Kobieta, która została skazana za nakłanianie do prostytucji, przekonuje: taki jest ten wielki świat. Sex, drugs i rock & roll.
Borysewicz została skazana w połowie marca przez sąd we Wrocławiu. Otrzymała zakaz prowadzenia agencji modelek na pięć lat, dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy i konieczność zwrotu 30 tysięcy, które miała zarobić na pośredniczeniu w sprzedawaniu wdzięków modelek bogatym biznesmenom.
Borysewicz mówi w wywiadzie, że nigdy nie było powiedziane wprost, że dziewczyny które umawia na spotkania, mają świadczyć usługi seksualne. - Dwoje dorosłych ludzi umawia się na spotkanie i tyle - twierdzi Borysewicz. Przyznaje natomiast, że "one pewnie wiedziały o co chodzi", ale "zawsze były zadowolone". - Myślę, że jak młoda fajna dziewczyna spotka przystojnych mężczyzn, którzy może proponują jakąś sytuację, to może poszła z nimi do łózka. Nie wiem - tłumaczy.
- To były normalne dziewczyny. Sympatyczne, inteligentne, wygadane no i piękne - mówi kobieta. Jej zdaniem traktowały te spotkania jako "zabawę i świetny zarobek". Przykładową stawką miały być dwa tysiące euro za cztery dni. - Na kawalerkę w trzy miesiące potrafiły zarobić. Miały supersamochody, super życie. Dlaczego miałyby nie zarabiać? - pyta Borysewicz. Jej zdaniem można na "tym", zarobić "potężne pieniądze". Skazana twierdzi, że "tak jest, wszyscy to wiedzą". - Ten biznes jest, czyli jest popyt - mówi Borysewicz. - Taki jest ten wielki świat. Sex, drugs i rock & roll - dodaje.
Autor: mk/k / Źródło: x-news, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: "Uwaga" TVN/x-news.pl