Konsulaty Polski na Ukrainie wznowiły we wtorek pracę i przyjmują już interesantów. Stało się to możliwe dzięki znacznemu wzmocnieniu ochrony placówek – powiedział ambasador Polski na Ukrainie Jan Piekło. Placówki zostały zamknięte w zeszłym tygodniu po ostrzelaniu konsulatu w Łucku.
W godzinach popołudniowych przed konsulatem Polski w Kijowie interesantów prawie nie było, a nieliczni, którzy się tam pojawili, nie kryli zadowolenia, że mogą odebrać swoje paszporty z wizami.
- Kiedy usłyszałam o zamknięciu konsulatów, myślałam, że nici z mojego wyjazdu do Polski. Dziś jednak zadzwoniłam i usłyszałam, że konsulat działa i mogę odebrać wizę. Bardzo się ucieszyłam! Jadę do Gdańska na rozpoczynające się w czwartek Personal Democracy Forum – powiedziała spotkana przy wyjściu z konsulatu pani Wałentyna.
Jurij, który jako dziennikarz wybierał się do Warszawy, w związku z zamknięciem konsulatów musiał zrezygnować z wyjazdu. - Rozumiem jednak przyczyny decyzji o wstrzymaniu pracy konsulatów po tym, co się stało w Łucku. Ataki na placówki dyplomatyczne są niedopuszczalne – zaznaczył.
Wznowiona działalność
Ministerstwo Spraw Zagranicznych w wydanym przed południem komunikacie podało, że polskie urzędy konsularne na Ukrainie wznowiły działalność dzięki temu, że strona ukraińska "podjęła niezbędne środki dla zapewnienia bezpieczeństwa zarówno pracowników służby zagranicznej RP, jak i przedstawicielstw dyplomatyczno-konsularnych RP na terytorium tego kraju".
Przed wejściem do konsulatu RP w Kijowie dyżurowało we wtorek dwóch uzbrojonych żołnierzy ukraińskiej Gwardii Narodowej. Trzech ich kolegów siedziało w zaparkowanej obok furgonetce, a kolejnych dwóch – w budce strażniczej przed konsulatem. Gwardziści mieli na sobie kamizelki kuloodporne i przytroczone do pasów hełmy. Podobna ochrona stała przed polską ambasadą.
- Przez ostatnich parę dni można było zauważyć, że warunki bezpieczeństwa zostały poprawione. Jest więcej żołnierzy Gwardii Narodowej i jest deklaracja oraz zainteresowanie ukraińskiej strony, żeby nie była to sytuacja tymczasowa, tylko stała – wyjaśnił polskim dziennikarzom ambasador Piekło.
MSZ w Warszawie zdecydowało o zamknięciu placówek po ataku na Konsulat Generalny RP w Łucku na północnym zachodzie Ukrainy. Do ataku doszło w ubiegłym tygodniu w nocy z wtorku na środę. Według ustaleń śledczych do ataku użyto granatnika, którego pocisk uderzył tuż nad częścią mieszkalną konsulatu. W tym czasie w placówce znajdowało się kilku jej pracowników. Nikt na szczęście nie ucierpiał.
W związku z atakiem do MSZ został wezwany w środę ambasador Ukrainy w Polsce. Po spotkaniu resort poinformował, że do czasu spełnienia oczekiwań strony polskiej w sprawie ochrony przedstawicielstw dyplomatyczno-konsularnych wszystkie polskie urzędy konsularne na Ukrainie pozostaną zamknięte.
Prowadzone śledztwa
Oburzenie w związku z ostrzelaniem polskiego konsulatu wyrazili prezydent Ukrainy Petro Poroszenko i minister spraw zagranicznych tego kraju Pawło Klimkin. Prezydent Poroszenko w przeprowadzonej w środę rozmowie telefonicznej z prezydentem Andrzejem Dudą poinformował o wzmocnieniu ochrony placówek dyplomatycznych oraz miejsc pamięci historycznej na Ukrainie. Poroszenko zaproponował także prezydentowi Dudzie włączenie polskich specjalistów do śledztwa w sprawie ostrzelania konsulatu RP w Łucku.
Śledztwo w sprawie zeszłotygodniowego incydentu prowadzi Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Toczy się ono z paragrafu mówiącego o terroryzmie. W środę SBU poinformowała, że opracowuje sposoby współpracy z polskimi ekspertami, w tym możliwość powołania wspólnej grupy śledczej. Zdaniem przewodniczącego ukraińskiej Rady Najwyższej Andrija Parubija ostrzał był "prowokacją wroga".
W Polsce śledztwo w sprawie okoliczności ostrzelania konsulatu w Łucku wszczęła - z urzędu - Prokuratura Krajowa. Będzie je prowadzić Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Polska ma na Ukrainie sześć konsulatów: w Kijowie, Charkowie, Lwowie, Łucku, Odessie i Winnicy.
Autor: tas/sk / Źródło: PAP