- Te osoby są zdeterminowane i wprowadzone w błąd. Ja te panie rozumiem - powiedział w internetowej dogrywce programu "Jeden na jeden" kandydat PO na prezydenta Wrocławia, Michał Kazimierz Ujazdowski. Odniósł się w ten sposób do trwającego 20 dni protestu rodziców osób niepełnosprawnych w Sejmie, walczących między innymi o 500 złotych dodatku rehabilitacyjnego w gotówce. Jak dodał, podejście rządu, który uznał, że protest "znika z debaty publicznej", to "największa choroba polskiej polityki".
Gość dogrywki "Jeden na jeden" w tvn24.pl pytany był, czy rząd ma jakąkolwiek możliwość rozwiązania trwającego od trzech tygodni w Sejmie konfliktu. - Bardzo niewielką - ocenił.
- Zdolności budżetowa są. Bardzo bym rekomendował to, żeby zaakceptować postulat rodziców dzieci niepełnosprawnych, opiekunów dzieci niepełnosprawnych - podkreślił Ujazdowski.
"Uznano, że rzecz nie jest z poziomu spektaklu"
- Napisałem w grudniu tekst - kiedy ta sprawa w ogóle nie była przedmiotem debaty publicznej - na łamach "Rzeczypospolitej", uważając - i nadal uważam - że to jest jeden z tych przejawów krzywdy społecznej, który powinniśmy zredukować jako pierwszy - podkreślił.
Sprecyzował, że chodzi o pomoc "rodzicom, opiekunom znajdującym się w naprawdę absolutnie dramatycznej sytuacji".
Jak zaznaczył europoseł, istotne znaczenie ma w tym kontekście niewykonanie przez rząd Prawa i Sprawiedliwości wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2014 roku.
- Rząd Prawa i Sprawiedliwości nie wykonał wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie świadczeń dla niepełnosprawnych, dla opiekunów niepełnosprawnych z niepełnosprawnością, która stała się w okresie dorosłości - uściślił. Jak dodał, Platforma Obywatelska "zabezpieczyła środki w budżecie państwa na 2016 roku".
Obecnie przepisy uzależniają wysokość zasiłku dla opiekunów osób niepełnosprawnych od tego, czy dziecko w momencie stwierdzenia niepełnosprawności było dorosłe czy nie. Na przykład, jeśli dziecko nie miało 18 lat (lub jeśli się uczyło i nie ukończyło 25. roku życia), jego rodzic lub opiekun może liczyć na 1300 złotych zasiłku pielęgnacyjnego. Jednak jeżeli u dziecka stwierdzono niepełnosprawność po osiągnięciu pełnoletności, opiekunowi lub rodzicowi przysługuje jedynie 520 złotych zasiłku opiekuńczego i to tylko wtedy, gdy dochody w rodzinie są niskie.
W 2014 roku, Trybunał Konstytucyjne orzekł, że rozwiązanie to jest niekonstytucyjne i przepisy wymagają zmiany. Jego wyroku jednak nie wykonano.
"To jest największa choroba polskiej polityki"
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska argumentowała, że rząd nie dysponuje środkami finansowymi, które pozwoliłyby spełnić warunki, postawione przez protestujących. Do tych słów odniósł się gość internetowej dogrywki "Jeden na jeden".
- Ale znalazło się 21 miliardów na 500 plus - zauważył. Podkreślił, że nie oznacza to, iż należałoby zrezygnować z realizacji Programu 500 plus na rzecz świadczeń dla niepełnosprawnych. Jak dodał, kwota przeznaczonych dla nich środków "opiewała na 300 milionów, a nie na 21 miliardów", ile wynosi koszt Programu 500 plus.
- Po prostu uznano, że rzecz nie jest z poziomu spektaklu, że znika z debaty publicznej, to ją chowamy. I to jest największa choroba polskiej polityki - zaznaczył.
"Te osoby są zdeterminowane"
Ujazdowski skomentował również apel księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który angażował się w protest niepełnosprawnych z 2014 roku. Duchowny wezwał rodziców i ich dzieci do zawieszenia strajku ze względu na rzekome zagrożenie dla zdrowia osób niepełnosprawnych.
- Ale te osoby są zdeterminowane i wprowadzone w błąd. Pokazano im, że nie ma innej drogi do osiągnięcia tych postulatów - ocenił Ujazdowski. - Ja te panie rozumiem - dodał. Podkreślił też, że osobiście ma "wielki szacunek" do księdza Isakowicza-Zaleskiego.
"Nie widzę śladu wybicia się na samodzielność"
Ujazdowski w tvn24.pl oceniał również działania rządu, a przede wszystkim premiera Mateusza Morawieckiego. Pytany był między innymi o to, czy jego zdaniem szef rządu wybija się na samodzielność.
- Ja nie widzę śladu wybicia się na samodzielność - odparł. - Takim elementarnym wyrazem samodzielności jest posiadanie kręgu współpracowników, którzy orientowaliby się wyłącznie na premiera, którego punktem lojalności byłby premier i tylko premier - stwierdził. Jak dodał, "premier Morawiecki ma chyba najmniej tego typu współpracowników w historii po '89 roku".
- Nawet nie ma oparcia silnego w Kancelarii Premiera - dodał.
- Czy będzie dobrze wykonywał funkcję premiera z punktu widzenia planu PiS-u, nie wiem. Wydaje mi się, że liczono na znacznie więcej - podsumował gość dogrywki "Jeden na jeden".
"Przypuszczam, że nic się nie zmieni"
Ujazdowski wypowiadał się również na temat problemów zdrowotnych, które dotknęły prezesa Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego. W sobotę odwołał on spotkanie z mieszkańcami Garwolina ze względu na badania.
Gość programu, pytany o to, czy przez kłopoty zdrowotne prezesa może zmienić się mechanizm władzy w partii odparł, że to raczej niemożliwe.
- Zakładam, że nic się nie zmieni do wyborów [samorządowych - przyp. red.] i Jarosław Kaczyński będzie kierował partią w tym cyklu wyborów, który zacznie się od jesieni. To jest moje przypuszczenie. Przypuszczam, że nic się nie zmieni - powiedział.
"To referendum jest absolutnie nieracjonalne"
Gość programu odniósł się także do referendum konstytucyjnego, które planuje przeprowadzić prezydent Andrzej Duda. Miałoby ono odbyć się w 100. rocznicę odzyskania niepodległości - 11 listopada 2018 roku.
- Mam nadzieję, że do referendum konstytucyjnego nie dojdzie, bo ono jest samo w sobie obejściem konstytucji, narusza rzetelność przebiegu wyborów samorządowych i uniemożliwi spokojne i wspólne świętowanie 11 listopada - stwierdził. Jak także podkreślił, sam "przypuszcza, że do tego referendum nie dojdzie".
- Prezydent wycofuje się z rozmaitych rzeczy - powiedział, pytany o to, czy możliwa jest rezygnacja Andrzeja Dudy z tego pomysłu. Zdaniem Ujazdowskiego "to referendum jest absolutnie nieracjonalne z punktu widzenia dobra publicznego".
- Samo w sobie jest obejściem przepisów konstytucji, bo referendum jest możliwe na koniec procesu uchwalenia konstytucji. PiS przez długie lata bronił tego stanowiska - dodał.
Według niego, prezydent "zgłaszał ten pomysł w zupełnie innej sytuacji politycznej i myślał, że to będzie wyraz jego samodzielności, ofensywy". - I podtrzymuje ten pomysł - zaznaczył. Jak jednak zaznaczył, "wyobraża sobie odstąpienie do tego pomysłu".
Autor: JZ//now / Źródło: tvn24